Flaga
Pengrande zawieszona na najwyżej wieży pałacu królewskiego zsunęła się z
masztu. Porywisty wiatr pochwycił ją w swe szpony, prowadząc ku walczącym.
Niekończące się stosy ciał zaczęły służyć za tarczę dla ocalałych. Żołnierze
królewscy zebrali w dwa stosy martwych towarzyszy, ciągle cofając się w stronę
samej bramy. Przegrywali. Walczyli resztkami sił o życie króla, lecz wszelka
nadzieja na ratunek bladła w obliczu potęgi rewolucjonistów.
Tłum
przybierał na sile. Ludzie wychodzili z domów, przestając się bać króla i jego
armii. Nastał w końcu dzień, w którym dostali szansę na zmianę. Wzięli w dłonie
pałki i bronie. Skierowali je w kierunku własnych pobratymców i bez wahania
przelali krew rodaków.
Mavis
miała dość. Pragnęła uciec z piekła, które sama stworzyła, i pozwolić, by ci
ludzie sami walczyli o własną wolność. Nigdy nie była bohaterem. To Igneel
stworzył z niej osobę, którą teraz była. Przyszedł jednego dnia, ostrzegł przed
niebezpieczeństwem płynącym ze strony Acnologii i nakazał uciec. Nie mogła jednak
wtedy pozwolić, by Zeref próbował jej szukać. Jeśli ona miała cierpieć, to
Igneel też musiał. Nie dała mu wyboru. Pozwoliła mu spreparować własną śmierć,
a potem żyć w ukryciu przez lata, aż nastąpił właściwy do działania moment.
Jednak wcześniej zaczęły się dziać rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Od
początku Igneel okłamywał ją, wodził za nos. Gdy dowiedziała się, że ma
kuzynkę, że nazywa się Lucy Heartfilia, zapragnęła za wszelką cenę na nią
zrzucić całą odpowiedzialność.
Igneel
wyczyścił ukryty skarbiec w bibliotece szkoły nr 1. Dowiedziała się. Podłożyła
tam ładunek, który ukradła Flame’owi. Stworzyła legendę o duchu żyjącym w
bibliotece. Aż pewnego dnia, kiedy Lucy w końcu się pojawiła, zrobiła wszystko
tak, by podejrzenia o kradzież dokumentów i fragmentu etherionu spadła na nią. Nie
przewidziała tylko, że Lucy tak ucierpi.
Od
tamtego momentu, aż po dziś dzień czuła się winna. Choć początkowo planowała
zostawić wszystko na głowie Lucy, zmusić Igneela, by ten dał jej szczęśliwie
żyć z jej ukochanym, później serce zaczęła trawić skrucha. A za każdym razem,
gdy udało jej się osiągnąć pierwotny cel — zrzucić podejrzewania na Lucy —
płakała po nocach jeszcze mocniej, przepraszając w duchu jedyną rodzinę, jaka
jej pozostała.
Mavis
dotknęła opuszkiem smoczą figurkę. Jedną posiadała ona, drugą Zeref. Zalała się
łzami. Nienawidziła się za całe tchórzostwo; za to, że skrzywdziła niewinną
Lucy, za to, że zaczęła pogoń za smoczymi figurkami i za to, że nie umiała
teraz wyjść z czołgu i doprowadzić sprawy do końca.
Przetarła
rękawem sukni twarz. Ostrożnie podniosła się, otwierając władz od czołgu.
—
Pani, nie! — krzyknął jeden z mężczyzn.
Nie
słuchała. Wyjrzała. Żołądek podszedł jej do gardła. Czyjaś ręką po prostu
zsunęła się z latarni i upadła przez jej oczami. Cofnęła się, uderzając we właz
od czołgu. Zasłoniła usta z przerażenia. Rozejrzała się. Wokół niej nie
znajdowali się ludzie, a potwory; bestie rozrzucające wokół ciała własnych
rodaków; monstra kąpiące się we krwi niewinnych strażników, których pracą było
strzeżenie pałacu królewskiego. Musiała przerwać tę masakrę. Dać wszystkim do
zrozumienia, że nie chce być władcą dla takich ludzi.
—
Proszę wejść do środka, tu nie jest bezpiecznie — zwrócił jej uwagę mężczyzna.
Bez
chwili zawahania zeszła z czołgu, zeskakując w morze krwi. Pobiegła. Pobiegła
prostu w tłum, przebijając się przez kolejnych rewolucjonistów, aby tylko
dotrzeć na sam przód kolumny. Odepchnęła od siebie jakąś staruszkę. Ktoś
uderzył ją w bok. Zachwiała się, ale nie straciła równowagi. Biegła dalej.
Wyskoczyła z tłumu. Kilku żołnierzy spojrzało na nią w ogromnym zdziwieniu.
Dowódca
wyszedł, po czym szybko pochylił Mavis, przykładając do jej skroni pistolet.
Niemal wszyscy zamarli.
Mavis
szarpnęła za jego rękę, lecz mężczyzna nawet nie zareagował. Uśmiechnął się
ulgą, po czym oświadczył donośnym tonem:
—
Jeśli nie chcecie, by wasza przywódczyni zginęła, odłóżcie broń!
Zawahali
się.
Mavis nadepnęła mu na buta — jak na złość
musiała udawać wielką bohaterkę rewolucji i nie nałożyć nawet butów. Niemal
popłakała się. Nic nie była w stanie zrobić. Przez jeden samolubny czyn
możliwie, że skazała na śmierć setki niewinnych ludzi, którzy tylko poszli za
nią.
—
Proszę odłożyć broń!!! — wrzasnął.
Pierwsze
odgłosy plusku rozległy się gdzieś wśród ludzi.
Padł
strzał. Mavis poleciała wraz z mężczyzną w kałuże krwi. Chaos ogarnął zabranych.
Jak jeden mąż rzucili się w krzyki, biegnąc we wszystkie strony i szukając
ratunku.
Mavis
wygrzebała się spod ciała. Jej włosy skleiły się od lepkiej krwi. Dotknęła ich.
Zadrżała z obrzydzenia, wyjmując z kosmyków czyjeś oko.
Pojawiła
się przed nią czyjaś dłoń. Chwyciła za rękę. Ktoś przyciągnął ją do siebie i
złapał w mocnym uścisku.
—
Przybyłem na pomoc — rzekł cichy, kojący głos.
Odsunęła
się i ujrzała przed sobą twarz mężczyzny, którego tak mocno kochała — Zerefa.
Rzuciła mu się na szyję, zalewając łzami. Zeref wziął na ręce. Kyouka stanęła
obok swojego króla. Przybliżyła do jego megafon. Zebrał w sobie głos, po czym
rozkazał stanowczym tonem:
—
Poddajcie się! To koniec! Mavis żyje, niech żyje królowa! Ja, Zeref Dragneel,
deklaruję bezpieczeństwo wszystkim, którzy rzucą w tej chwili broń!
Niektórzy
posłuchali Zerefa, większość jednak stanęła w jeszcze większej gotowości do
walki.
Uśmiechnął
się tylko.
Za
rewolucjonistami ukazała się kilkutysięczna armia z pięcioma czołgami. Wszyscy
gotowali do ataku. Czekali jedynie na rozkaz
Zerefa.
Obie
strony popatrzyły się na siebie w głębokim zdumieniu. Osaczeni zgubili sens
wszystkiego, o co do tej pory walczyli. Mavis pragnęła im przypomnieć, dlaczego
stanęli wraz z nią do walki i dlaczego teraz powinni rzucić broń.
Odepchnęła
od siebie ukochanego. Stanęła w morzu krwi bosymi stopami. Dreszcze przeszły po
całym jej ciele. Wzięła głęboki, najgłębszy, jaki tylko potrafiła, wdech i
wrzasnęła:
—
TO KONIEC! WYGRALIŚMY!
Minęło
pół minuty, a później już rozległ się po całym kraju chóralny głos
rozpowiadający po wszystkich wsiach i miastach o wygranej obiecanej królowej.
Łzy spłynęły po twarzach obywateli Pengrande. Broń została złożona, a nadzieja
na lepsze dni zagościła znów w sercach ludzi.
Mavis
rozpłakała się, po czym rzuciła na szyję Zerefa. Pocałowała go najmocniej jak
tylko potrafiła.
—
Kocham się — wyznała, całując w policzek, czoło i, na samym końcu, znowu w
usta.
—
Ja ciebie też — odpowiedział, kiedy tylko dziewczyna odlepiła się od niego. —
Zawsze kochałem i nie wierzyłem, że zdołam cię odzyskać! Mógłbym już zostać z
tobą na zawsze, ale dobrze wiesz, że jeszcze musimy dokończyć kilka spraw.
Obejrzał
się w stronę pałacu królewskiego. Ucałował ręce Mavis i opuścił ją, pragnąc
dokończyć sprawy, jak obiecał. Tym razem nie zamierzał posłużyć nikim innym.
Sam musiał pociągnąć za spust. Sam musiał zabić króla Pengrande i na nowo
wprowadzić ład i porządek do tego państwa.
Zdawał
sobie sprawę, że zabije dziadka Natsu. Aczkolwiek był gotowy na noszenie
kolejnych grzechów do końca swych dni. Za daleko zabrnął, by teraz się cofnąć.
Naładował
pistolet i przeszedł przez bramę. Wziął głęboki wdech, po czym skierował się po
skrzypiącym drzwiom od pałacu. Nie spodziewał się tylko ujrzeć w wewnątrz
osoby, która winna znajdować się teraz na drugim krańcu kraju — Laxusa Dreyara…
Kiedyś o to pytaliście, ale NIE, Lucy i Natsu nie są w żaden sposób ze sobą powiązani. Mavis i Lucy to kuzynki, które są wnuczkami Mavis, tej, która przeżyła masakrę swojej rodziny podczas I wojny światowej. Z kolei Natsu to wnuk obecnego króla Pengrande, który w zasadzie objął bezprawnie tron po zakończeniu II wojny światowej. Polecam przeczytać rozdział 75 i 76 oraz kącik historyczny ;)
jej ale się dzieje Zeref bohater noż szok a po pierwszej serii miałem nadzieję że zdechnie gdzieś pod mostem :-)
OdpowiedzUsuńWięcej ja chce więcej muiszę aż to powiedzieć KOCHAM CIĘ za to opowiadanie szkoda że to już koniec ale trzymam za dane kiedyś słowo i czekam z niecierpliwością na PCM-a
Obiecuję, obiecuję i jeszcze raz obiecuję, że PCM kiedyś się pojawią. Nie wiem jeszcze kiedy, ale kiedyś na pewno. Muszę po prostu ogarnąć się z życiem i innymi opowiadaniami!
UsuńI cieszę się, że rozdział się spodobał. Ja od początku wiedziałam, że Zerefa nie będę zabijać i skończę z nim w ten sposób, w jaki skończę w Epilogu :)
:)
OdpowiedzUsuńOsz ty. W takiej chwili wprowadzić Laxusa, kiedy ja tak na niego czekam.
OdpowiedzUsuńZmieniłam zdanie co do Mavis. Nie lubię jej już tak bardzo. Mimo to cieszę się, że w koncu spotkała się z Zerefem <3
Czekam na ostateczne rozwiązanie całej tej sprawy.
Pozdrawiam :3
Trzeba jakoś Was zachęcić do czekania! Buhahaha! W kolejnym rozdziale wszystko się wyjasni ;) I tak, ja ogólnie nie chciałam zrobić dobrej, słodkiej Mavis. Daną postać buduje jej historia, a akurat historia tej dziewczyny nie jest usłana różami, więc ona sama nie może być święta!
UsuńDzieki za komentarz!