Rozdział 20

Usłyszała cichy pisk. Niepewnie zaczęła otwierać oczy, starając się ujrzeć, czy już znajduje się po drugiej stronie. Blask, który ją oślepił, wydawał się być czymś nieziemskim, przez co jeszcze bardziej utrzymała się w przekonaniu, że nie żyje. Sam fakt, że coś się w niej zmieniło, był wystarczającym dowodem na przedostanie się na drugi świat. Przecież wiedziała, że takie wydarzenie, nie mogło nastąpić za życia.
– Spokojnie. – rzekł mężczyzna znajdujący się obok niej.
– Czy ja nie żyję? – szepnęła, potroszeczku obejmując wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowała.
– Gdybyś była martwa, to raczej ja także, więc mnie nie zabijaj! – rzekł ironicznie, pomagając jej się podnieść.
Po kilkunastu sekundach była w końcu w stanie unieść do końca powieki. Ku jej zdziwieniu naprzeciw niej znajdowała się goła, biała ściana, która w pierwszej chwili ją przeraziła. Jednak wszystkie niepokoje znikły, gdy ujrzała promieniującą twarz Natsu, który szeroko uśmiechał się w jej kierunku. Nie była w niebie. Żyła, bo ktoś ją uratował.
Zawstydzona podniosła dłoń, próbując się zakryć twarz. Wtedy właśnie poczuła ukłucie w rękę. Spojrzała na nią. Dotarło do niej, że jest podłączona do kroplówki, a skromny pokój, wydający się być wcześniej niebem, okazał się salą szpitalną.
– Co się stało? – zapytała niepewnie, nie pamiętając niczego, po tym jak zemdlała.
– Ale jesteś wredna! – odpowiedział, odwracając się od niej i udając obrażonego. – To ja rzucam się w płomienie, by cię ratować, a ty mówisz coś takiego?!
Ścisnęła w dłoni prześcieradło, którym była okryta. Szczęśliwa, dając upust swojej radości, zaczęła płakać. Malutkie kropelki łez pływały po jej policzkach, a następnie spadały na pościel. Nie potrafiła przestać, choć tak bardzo chciała. Sam fakt, że zachowywała się tak żałośnie przed mężem, był dla niej wystarczająco przytłaczający.
Natsu, przyglądając się jej, na początku wystraszony odsunął się od niej. Bojąc się, że powiedział coś niepotrzebnego, zaczął się szykować do przeprosin, lecz dziewczyna uprzedziła go, mówiąc:
– Dziękuję i przepraszam.
– O czym ty gadasz? – odezwał się niespodziewanie. – Przecież było w naszym „pakcie”, że obronię cię, jeśli będzie trzeba. Nie rozum…
– Ale coś takiego? – krzyknęła, nie dając mu dokończyć zdania. – Coś ci się stało?
– Mi nie, ale…
– Ale? – Dała mu sygnał, by skończył myśl.
– Na twoim ciele pozostanie blizna. Na plecach – rzekł, wskazując palcem na jej ciało.
Dostała karę za to, co uczyniła. Nie powinna była być ciekawska. Gdyby nie chęć poznania nieznanego, nic by się nie wydarzyło. Jednak teraz już było za późno. Niczego nie dało się cofnąć.
– Czy możesz mi przynieść wodę? – zapytała cichutko, pragnąc na chwilę zostać sama.
– Najprawdopodobniej tak – odpowiedział, podnosząc do góry rękę i gładząc różowe włosy. – A ty wiesz o tym, że już raz się obudziłaś?
– Kiedy?
– Kilka godzin temu, ale zaraz potem znowu zasnęłaś – powiedział Natsu. – Dobra, to ja zaraz wracam. Zadzwonię też do paru osób. Może nie wiesz, ale przyjaciele się o ciebie martwili.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Lucy, wylewając łzy w poduszkę, nie potrafiła sobie wybaczyć tego, co uczyniła. Ani wybuch, ani pojawienie się ducha nie było przypadkowe. Wszystko wydawało się idealnie ułożonym planem, który miał określony cel nieznany dziewczynie. Jednak jednego mogła być pewna – to ją chcieli zabić. Nie przypadkowo duch doprowadził ją do tego miejsca, nie przypadkowo to ona zobaczyła wnętrze komnaty i nie przypadkowo wiedziała, co tak naprawdę w niej się znajduje.
Niespodziewanie usłyszała, jak ktoś wchodzi do pokoju. Pamiętała dokładnie, ile czasu minęło odkąd Natsu opuścił pomieszczenie. To nie mógł być on. Wystraszona podniosła się i spojrzała na mężczyznę, który stał w wejściu, opierając się o futrynę drzwi. Nic nie mówiąc, patrzył na zakłopotaną dziewczynę, która wbrew pozorom, wiedziała, co powiedzieć. Już od momentu, w którym się obudziła, była pewna, że to się wydarzy. Wystarczyło tylko czekać, aż ten człowiek po nią przyjdzie i po jej odpowiedź.
– Zgadzam się! – rzekła przekonująco, dając do zrozumienia tajemniczemu człowiekowi, że zna jego zamiary.
– Cieszę się – odezwał się, ukazując białe zęby. – Jesteś pewna, że wiesz, co robisz?
– Myślisz, że jestem głupia?! Wystarczyło to jedno wydarzenie, bym zrozumiała, co tu się dzieje! – krzyknęła zdumiona niedowierzaniem mężczyzny.
– A Natsu?
Zamilkła.
Jednak nagle zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Delikatnie podnosząc kąciki ust zaczęła się uśmiechać. Szeroko otworzyła oczy, patrząc obojętnym wzrokiem na przyszłego pracodawcę. Bestia kryjąca za maską zwyczajnej nastolatki była jeszcze bardziej niebezpieczna niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Zamknięta przez tak wiele lat, nagle znalazła drogę do ucieczki, mogąc się napawać atakiem na przyszłe ofiary.
– Przecież się zgodziłam? – rzekła spokojnie.
Tajemniczy człowiek wyszczerzył się tylko, po czym rzucił w jej kierunku telefon, który natychmiast chwyciła. Następnie wyszedł z pomieszczenia, machając jej tylko na pożegnanie. Choć oboje dobrze wiedzieli, że ich kolejne spotkanie nastąpi szybciej niż by sami chcieli.

***

Uderzył pięścią o automat z napojami, nie potrafiąc wytrzymać niepokojącego go uczucia bezradności. Ludzie mijali go, traktując jak obłąkanego. Sam jednak nie zaprzeczał temu. Stukając delikatnie czołem o szybkę, dawał wyraźne sygnały, że potrzebuje pomocy.
– Jestem żałosny – powiedział, upadając na kolana.
Świadomość, że naraził ją na niebezpieczeństwo, przytłaczała go. Nie dawała mu odetchnąć z ulgą. Choć uratować ją przed śmiercią, na jej ciele pozostanie blizna, niepozwalająca zapomnieć o tak okrutnym wydarzeniu. A to wszystko przez to, że nie poszedł wtedy z nią, tylko jak głupi poleciał szukać jakiejś idiotycznej książki. Nawet nie chciał dopuścić do siebie myśli, co by było, gdyby nie znajdował się tak blisko miejsca wybuchu.
– Może się o mnie martwi? – rzekł, spoglądając na ekran komórki, w której wyświetlały się wiadomości od jedynie trzech osób – Erzy, Graya i Levy. – Przecież poinformowałem jej ojca, a on nawet nie raczył mi odpisać! – syknął, wyładowując ponownie złość na niewinnym automacie. – Co za skurwysyn?!
Nie potrafił się powstrzymać. Równocześnie uderzając czołem i pięścią o martwy przedmiot, czuł się jak żałosny, mały człowiek, który nic nie może zrobić.

***

Siedziała, rozmyślając nad tym, co przed chwilą zrobiła. Dokładnie wiedziała, jak się zachowała, lecz nie potrafiła zrozumieć, dlaczego w ogóle coś takiego stało. Przez jeden, krótki moment przemieniła się w zupełnie kogoś innego. Na kilka sekund przekroczyła granicę, którą zamknęła jej matka wiele lat temu
Nagle ujrzała nad sobą butelkę wody. Podniosła głowę i spojrzała zaskoczona na Dragneela, który trzymał nad nią napój. Uśmiechnięta przyjęła prezent, po czym kiwnęła głową w ramach podziękowania.
– Coś się stało? – zapytał zaniepokojony Natsu, widząc zmieszanie żony.
– Wszystko dobrze – odpowiedziała, ukazując swój szeroki, „beztroski” uśmiech. – A co się działo w szkole, gdy mnie nie było?
– W zasadzie… – zamilkł na moment, zastanawiając się, czy martwić ją kolejnymi newsami. – W zasadzie to sporo się wydarzyło i niestety nie są to przyjemne rzeczy.
– Nie rozumiem.
– Wiesz… – westchnął, błądząc wzrokiem po całym pokoju. – Zaraz po tym wypadku, postanowiliśmy, członkowie naszego klubu – dodał – by zbadać całą sprawę. I tak zajęła się tym ciotka Graya, więc nie było problemu, by zacząć szperać obok policji.
– Aż tak rozniosła się ta sprawa? – zapytała zdziwiona.
– Ty nic nie rozumiesz, Lucy. To nie jest „jakaś sprawa”. Spłonęła znaczna część księgozbiorów, a przede wszystkim zniknęły wszystkie rzeczy, które znajdowały się w jakimś tajemniczym pokoju, którego nie było na planach budynku.
– Żartujesz?! – krzyknęła, próbując w jakiś sposób połączyć wszystkie fakty ze sobą.
– Najlepiej będzie jak opowiem ci, co dokładnie się wydarzyło.

Cisza panująca w prawie pustym, zimnym korytarzu, jeszcze bardziej podsycała uczucie niepewności i strachu. Tracił ukochaną osobę i nic nie mógł zrobić. Kolejne minuty mijały, a Natsu dalej nic wiedział. Błąkając się bez sensu od jednego kąta do drugiego, czekał, spoglądając co chwilę na godzinę w komórce. Był świadomy, że nie powinien tego robić, lecz zbyt bardzo się martwił. Operacja trwała za długo, przez co do jego myśli wkraczały najczarniejsze pomysły na to, co mogło się zdarzyć.
W pewnym momencie przystaną, wlepiając smutny i zmęczony wzrok w posadzkę. Mając już dosyć tych wątpliwości rzucił się na krzesło. Pochylił głowę ku podłodze i pociągnął palcami za swoje różowe włosy, z których część wyrwał.
Lucy była ostatnim członkiem jego rodziny, na którym w ogóle mu zależało. Jej śmierć ponownie spowiłaby jego świat samotnością. Obwiniałby się do końca dni za to, że nie poszedł z nią do biblioteki, bo przecież tylko to mu by pozostało.
Nagle drzwi otworzyły się. Z korytarza wyszły pielęgniarki ciągnące łóżko, na którym leżała nieprzytomna Lucy.
Wstał i podbiegł do żony, chwytając ją za zabandażowaną dłoń.
– Proszę się odsunąć! – krzyknęła nagle jedna z pracownic szpitala.
– Lepiej niech siostra się uspokoi. – Niespodziewanie wyszedł lekarz, który położył dłoń na ramieniu kobiety. – Uważam, że pan Dragneel ma prawo pozostać przy swojej żonie, chociaż przez moment. Bo jak widzę, sam potrzebuje pomocy.
Na ciele Natsu również znajdowały się poparzenia, lecz nie były one tak groźne jak u Lucy.
– I co z nią, panie doktorze? – zapytał wciąż przerażony Natsu.
– Mam na imię Henry, więc proszę się tak do mnie zwracać – rzekł, poprawiając biały kitel. – Uważam, że stan pacjentki jest stabilny, choć czas pokaże, co się z nią stanie. W tej chwili jest w śpiączce. Podczas operacji nastąpiła akcja zatrzymania serca, przez co musieliśmy przerwać ją i rozpocząć próby ratowania życia pacjentki. W konsekwencji czego istnieje możliwość, iż na jej ciele pozostanie niegroźny, choć widoczny, ślad po dzisiejszym pożarze.
– Rozumiem – szepnął z wytchnieniem chłopak.
– Aż nie chce mi się wierzyć, co by było, gdybyś spóźnił się o dosłownie minutę – powiedział szczerze lekarz. – Tak naprawdę w ostatniej, możliwej chwili uratowałeś jej życie.
– Chociaż raz mi się udało.


– Panią Lucy proszę zabrać do przydzielonej jej sali – Henry zwrócił się do pielęgniarki, która kiwnęła głową na znak zgody – a pana Natsu proszę o pójście za mną.
– Nie mogę zostać z żoną? – zapytał dość stanowczo.
– Nie ma mowy! – Od razu się nie zgodził. – Kategorycznie zabraniam! W tej chwili możesz nie czuć zbytnio swoich ran. Jednak po pewnym czasie tobą także trzeba się zaopiekować, a sądzę, że nie chcesz być hospitalizowany razem z żoną?
– Raczej nie – odpowiedział, odprowadzając wzrokiem nieprzytomną Lucy.
Posłusznie kierując się za lekarzem, powoli zaczął układać sobie plan, dzięki któremu będzie mógł pogodzić czuwanie nad żoną i poszukiwanie zamachowcy. Wiedział dokładnie, że wybuch nie był zbiegiem okoliczności. Nie było żadnego powodu, by akurat w tym miejscu były jakieś przewody, które spowodowałyby taki pożar.
– Przepraszam?
Głos lekarza wyrwał go z zamyślenia.
Odkrył, że dotarli już do gabinetu, w którym mężczyzna o czarnych włosach średniej długości postanowił opatrzyć Dragneela. Sam widok tak młodego lekarza i chirurga w jednym wystarczająco zdziwił go. Wyglądał na niewiele starszego od samego Natsu. Wysoki, dość dobrze zbudowany, z okiem zakrytym włosami sprawiał wrażenie człowieka, któremu nie było pisane wypisywanie recept.
– Mogę zapytać, ile masz lat?
– Ja? – powiedział zaskoczony Henry. – Niedługo skończę dwadzieścia pięć, a co?
– Wyglądasz na strasznie młodego – rzekł szczerze Natsu. – Nie spodziewałem się, że ktoś taki będzie operował Lucy.
– Życie płata różne figle, o czym zapewne sam nieraz się przekonałeś.
Lekarz podszedł do swojego biurka, ustawionego na samym środku niewielkiego pokoju. Następnie wyjął z niego kilka lekarstw i bandaże, którymi chciał opatrzyć pacjenta.
– W zasadzie to trochę kłamałem, ale moje doświadczenie nauczyło mnie, że w pewnych sytuacjach należy odsunąć bliskich od poszkodowanych – odezwał się w pewnym momencie. – Najgorsze już minęło, a na zaś nie ma się co martwić.
Niespodziewanie usłyszeli pukanie do drzwi. Oboje spojrzeli w kierunku wejścia, zastanawiając się, kto może ich odwiedzać w takiej chwili. Lekarz powiedział cicho „proszę”, po czym powrócić do opatrywania pacjenta.
Do pokoju weszła kobieta w wieku około trzydziestu pięciu lat. Ubrana w charakterystyczny, granatowy strój policjanta ukłoniła się, równocześnie zdejmując czapkę z głowy. Poprawiła czarne, krótkie włosy, a następnie podeszła do mężczyzn
– Czy mogę porozmawiać z Natsu Dragneelem?
– Proszę poczekać jeszcze z dwadzieścia minut – odpowiedział jej Henry. – Ten chłopak jest teraz pacjentem i potrzebuje pomocy, dlatego wolałbym, żeby pani przez jakiś czas go nie męczyła. I kultura osobista nakazuje się najpierw przestawić – dodał, nie odrywając wzroku od ran Natsu.
– Przepraszam – powiedziała od razu. – Ur Milkovich, młodszy komisarz z piątego komisariatu.
– Jesteś ciotką Graya? – zapytał niepewnie Natsu.
– Co za chamski bachor?! – syknęła, powstrzymując się od zrugania dość ważnej osobistości. – Proszę, chłopcze, byś wziął pod uwagę różnicę wieku i nazywał mnie pani Milkovich.
– Nie sądziłem, że jest pani aż tak stara.
 Kobieta, mając dosyć bezmyślnych komentarzy chłopaka, wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi.

Kiedy tylko Henry skończył opatrywanie chłopaka, pozwolił mu pójść do Lucy Tak też uczynił. Siadł przy łóżku nieprzytomnej Lucy i wziął ją za dłoń. Choć była już bezpieczna, wciąż bał się puścić jej rękę, by nie dopuścić do najgorszych scenariuszy. Tym razem chciał porządnie ją ochronić. Nie miał czasu na przesłuchania i zabawy z policją, lecz wiedział, iż odmowa składania zeznać może jedynie zaszkodzić.
– Chciała o coś pani zapytać? – odezwał się w końcu, zauważając, że policjantka weszła do pokoju.
– Przecież wiesz, o co chodzi. Sprawa tej głupiej biblioteki nie będzie schodziła z nagłówków gazet tygodniami.
– No chyba, że wydarzy się coś równie interesującego – powiedział, dokładnie rozumiejąc słowa kobiety. – W zasadzie, to nie mogę zbyt wiele pani pomóc. Nie było mnie przy Lucy, gdy nastąpił wybuch. Mogę także rozwiać wszelkie pani wątpliwości o osobie trzeciej, gdyż takowej nie widziałem. Więc ma jeszcze pani jakieś pytania?
– Czy wiesz, co mogła tam robić?
– Szukaliśmy książki o smoczych figurkach i się rozdzieliliśmy. Mogę się tylko domyślać, że ta zołza poszła jako „pogromca duchów” – rzekł Natsu.
– Duchów? – dopytała się zaskoczona Ur.
– Ostatnio założyliśmy klub i naszym pierwszym zadaniem było odnalezienie tzw. damy z biblioteki czy jak ją zwali.
– Rozumiem. – Kobieta kiwnęła głową. – A coś ostatnio jeszcze się wydarzyło?
– Sądzę, że raczej to był wyjątkowo spokojny tydzień. Naprawdę spokojny dzień…

Nad łóżkiem stały trzy osoby, wpatrując się w spokojną twarz Lucy, która wciąż nie odzyskała przytomności. Zaniepokojeni jej stanem woleli czekać na jakiekolwiek zmiany, niż martwić się jakąś głupią szkołą. Wiedzieli, że to oni ją dopuścili do takiego stanu. Wyrzucali sobie, że wtedy z nią nie poszli i nie zapobiegli tragedii. Ale skąd mogli wiedzieć, że coś takiego się wydarzy?
– Co mówił lekarza? – zapytała w końcu Erza, przerywając niepokojącą ciszę.
– Bez zmian – odpowiedział obojętnie Dragneel, delikatnie gładząc policzek żony. – Chyba trochę przesadziłem w dręczeniu jej.
– Durniu! – krzyknął Fullbuster. – Przecież dobrze wiesz, że to nie twoja wina. Ani nasza – dodał, nie chcąc dawać pretekstu do kłótni.
– Wiem o tym, ale…
– Gdybyś poszedł wtedy z nią, to najprawdopodobniej oboje byście zginęli – przerwała mu Erza. – Teraz nie czas na jakieś głupie użalanie się nad sobą!
– Wiem! – wrzasnął Natsu. – Ale co innego teraz mogę zrobić?
– Może rozwiązać sprawę tego pokoju? – zaproponował Gray.
– I zostawić Lucy samą? No, genialny pomysł, Sherlocku! – rzekł Natsu, przewracając oczami. – Myślałem, że tylko wyglądasz na debila, ale wyjątkowo muszę przyznać, że także nim jesteś.
– Czy ty siebie słyszysz? – odwarknął mu przyjaciel.
– Głośno i wyraźnie – odparł Dragneel.
– Nie każę ci jej zostawiać tutaj bez opieki. Wystarczy, że poprosimy o pomoc Levy, a już ochrona typu tyranozaur zapewniona – wytłumaczył mu Gray. – A jakby co mogę poprosić jeszcze ciotkę, to przyśle paru policjantów, którzy jej popilnują.
– Wolę być przy niej, gdy się obudzi.
– A nie chciałbyś sprawić jej przyjemności i rozwiązać sprawę? – odezwała się w końcu Erza, trzymając stronę swojego narzeczonego.
– Wy się chyba za mocno się uderzyliście w głowę – powiedział Natsu. – Ja naprawdę nie chcę zostawiać tu mojej żony.
– Nie musisz się tak powtarzać – odparł Fullbuster. – Wiemy i rozumiemy. I właśnie dlatego nie chcemy byś siedział tu cały czas sam.
– Na pewno lepiej jest samemu niż w waszym zrzędliwym towarzystwie – odburknął, nie ruszając się z miejsca.
– Ale…
Gray już chciał coś powiedzieć, gdy poczuł na swoim ramieniu dłoń Erzy.
– A jeśli ci powiemy, że tamten pokój nie jest zaznaczony na żadnych planach budynku szkoły? – rzekła, starając się wzbudzić w nim nieopisaną ciekawość.
Dragneel, wiedząc, co przyjaciele próbują osiągnąć, westchnął. Tym razem podjął decyzję i nie mógł o tak sobie opuścić dziewczyny, która przez niego leżała w śpiączce. Musiał być przy niej, czekając w nadziei, że się obudzi.
– Jeśli ta komnata była tak dobrze ukryta, to co się w niej znajdowało? – zapytał przyciszonym głosem Natsu.
– Nikt nie wie. – Gray wzruszył ramionami, nie potrafiąc odpowiedzieć na pytanie przyjaciela.
– Oprócz Lucy. – Wypowiedź Natsuzdawała się kończyć wcześniejsze stwierdzenie chłopaka, który nie był świadomy jak ważny problem został poruszony. – Jeśli założymy, że ktoś chciał się pozbyć osoby, która ujrzy tamto pomieszczenie to, to oznacza, że ona – spojrzał na swoją żonę – jest jedyną, która zna tajemnicę.
– I w związku z tym może być w niebezpieczeństwie – powiedziała Erza, rozumiejąc, co Dragneel ma na myśli. – Może masz rację, że będzie lepiej, jeśli tu zostaniesz.
– Ale przecież nie będzie jej pilnować cały czas! – krzyknął Gray, nie wyobrażając sobie stróżowania kolegi z klasy. – Daj sobie chociaż pomóc.
– To nasza ostatnia propozycja! – rzekła stanowczo Scarlet, nie chcąc usłyszeć słowa „nie”.
– Zgadzam się! – szepnął cicho chłopak, nie chcąc dłużej kłócić się z Erzą.


25 komentarzy:

  1. Wow, chyba będę pierwsza XD
    Jej, w końcu się okazało co się dzieje z Lucy. Cieszę się, że z nią wszystko w porządku.. <3
    Co ze mną nie tak, że nie wiem, na co się zgodziła? To ja taka zaćmiona czy jeszcze nie było żadnej wskazówki dotyczącej tego..?
    Natsu.. Półgłówku :D To było słodkie <3 Ale rzeczywiście mogłeś to skrócić XDDD
    Aż się ryję do monitora jakie te opisy jego uczuć były słodkie <3 :3 :D
    Aż nadużywam przez to emotikonek XD
    No, takiej sceny z wyznaniem miłości to i ja bym chciała, nie jesteś sam Natsu. Szkoda, że rzeczywiście to tak nie wyglądało. XD
    Muszę przyznać, że Makarov w twoim opowiadaniu jest wykreowany dziwnie, inaczej.. Ale to jest fajnie. :D Rzeczywiście przypomina dyrektora, już nie mistrza-ojca ale dyrektora! Chcę go więcej :D
    Henry... Kim ty jesteś. Nie jestem pewna czy go lubię.
    (Btw. Zazdrosny Natsiak? XDD To na pewno lubię XD)
    Purehito.. W co ty się wplątałeś?
    Erza Knightwalker jednak żyje! Zaskoczenie! :O
    Robi się co raz ciekawiej...
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, życzę weny i pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli chyba nie było tak źle! Ale i tak pewnie jeszcze poprawię pod względem opisów itd, ale jak odpocznę, bo może przez zmęczenie wydawał mi się słaby.
      Jesteś pierwsza, bo pierwsza raczej skrytykowała to, że wstawiłam rozdział, choć mi się nie podobał, więc masz 1 miejsce!
      Emotikony mi nie przeszkadzają. I masz rację. Nie wiadomo na co Lucy się zgodziła! Cieszę się, ze robi się coraz ciekawiej, ale nie bój się! Długo utrzymam was w niepewności!

      Usuń
  2. Rozdział cudny.
    I......Przepraszam że nie skomentowałam poprzedniego, ale jakoś nie miałam weny, więc napisze teraz.
    Strasznie spodobało mi się wątek Mavis i Zerefa (na to czekałam ;) ) i po dzisiejszym rozdziale domyślam się że ta Mavis była wnuczką założycielki szkoły.
    Makarov, zbyt tajemniczo, on coś wie. Domyślałam się że uśmiercisz Purehito - nie jest mi go żal.
    Hmmm... pojawiła się druga Erza.... dobra poczekajmy aż się rozwinie.
    Jak mi się strasznie spodobał Henry :3 A Lucy.... O mamusiu jak zajebiaszczo - wiem dziwny zwrot xD - Kocham cię za to co robisz z Lucy.
    Co do Natsu to mógłby się chłopak trochę otworzyć w stosunku do dziewczyny.
    To chyba tyle.
    Strasznie mi się podobało! Weny, dziewczyno.
    I zaliczenia sesji !!!
    Powodzenia - Psycho i Agrafka :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem, że na 100% Mavis młoda i stara to rodzina, bo nawet wskazuje na to nazwisko ;) Więc o jedną zagadkę mnie ;) - I nic się nie stało, że nie skomentowałaś, cieszę się, że dzisiaj to zrobiłaś.
      Tak, Makarov jest tajemniczy. A Purehito zawsze musi zginąć! I druga jest Erza jest, hoho!
      Ja też lubię Henrego!
      Cieszę się, ze się podobało. Chyba moje obawy były po prostu głupie i tyle ;)
      Dziękuję bardzo, zaliczenie cholernie się przyda!

      Usuń
  3. Awwww... jaki świetny rozdział *0*
    Scenka z Natsu i Lucy wyszła tobie po prostu uroczo :DD Wnuczka Mavis ??? Może Lucynka... Erza? Erza? ERZA?! O kurde Erza xD Jednak mi się wydaje że to ta z Edolas (nie umiem napisać jej nazwiska xD), bo ona wyszła z Natsu i Gray'em. I chyba nie miała wtedy stroju pokojówki. Choć nie znane są zamiary naszej Tytani ;) Dzięki za taj wspaniały rozdział :) I zapomniałam o tym co dał Lucynie telefon. Wydaje mi się że Loki. Albo Henryk to tak naprawdę Loki. Albo w tym opowiadaniu w ogóle nie ma Lokiego xD
    ~~~~Pozdrawiam i przesyłam wenę oraz czas :)
    SP- Jestem pierwsza, czy ktoś mnie wyprzedził podczas czytania xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie jednak dużo osób mnie wyprzedziło xD
      A kiedy tu wchodziłam było puściutko ...

      Usuń
    2. Dzięki za kom. Ciekawe teorie. Może niedługo je obalę, a może niektóre potwierdzę. Ale masz rację co do tego, że to nie jest ta sama Erza ;) Gratuluję.
      Może następnym razem uda ci się byc na podium, ale uwierz mi, że każdy czytelnik i komentator jest dla mnie zawsze na pierwszym miejscu, więc dziękuję i cieszę się, że jednak rozdział się podobał ;)

      Usuń
  4. Nya! Zatłukę za taki nic nie mówiący mi koniec :3 Ale że niby Erza...? Czy ja coś pomyliłam, czy ona przypadkiem nie miała jakiegoś sobowtóra...? Ale mniejsza. Jestem bardziej ciekawa kim jest ten fioletowo-włosy. I dlaczego zabił Purehito...?
    Trochę spodziewałam się, że opiszesz, jak Natsu ratuję blondynkę, ale to, że opowiedział jej jak to się o nią martwił i nie chciał jej opuścić... Rozklejam się! :3
    I miałaś racje, że nikt nie spodziewał się TAKIEGO końca rozdziału. Ty za dużo tu tajemnic dajesz! :D
    Pozdrawiam, życzę weny, zdrówka, czasu... I innych rzeczy, które Ci się przydadzą
    A rozdział mi się bardzo podobał :3

    ~Juviś L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję i uwierz, że wszystko mi się przyda. Oczywiście, że kocham tajemnice, ale w zasadzie są one cholernie proste do wyjaśnienia. Podpowiem, co do "Erzy" - pamiętasz może, dlaczego Scarlet została przygarnięta do innej rodziny?
      I nie martw się. Będzie jeszcze więcej tajemnic!
      Dzięki za kom!
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Nel iel - wstawiam tutaj, bo szkoda, bo komentarz na temat rozdziału się usunie, gdy najprawdopodobniej zniknie wypowiedź "Nashi"

    A co do rozdziału, kilka literówek było, ale tak ogólnie to rozdział mi się podobal. Nareszcie się dowiedziałam ci się stało z Lucy, a byłam bardzo ciekawa ;) z wielką niecierpliwością czekam na nowy rozdział i śle dużo weny i powodzenia w pisaniu ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu no teraz to mnie zaciekawiłaś tym facetem w fioletowych włosach i tą kobietą, Erzą. Hmm, może to złudne podejrzenia, ale myślę że ten mężczyzna to Jellal tyle że przefarbował włosy żeby go nikt nie poznał. A co do tej "Erzy" mam wiele hipotez więc może lepiej się pohamuje. To było naprawdę słodkie, jak Natsu troszczy się o Lucy, odrazu widać że mu na niej zależy. Widać że powoli rośnie między nimi uczucie i mam nadzieję już niedługo doczekać się pierwszego pocałunku ^^. Ten Purechito jest...zły, zresztą jak zawsze, do tego wspomniał coś o wnuczce Mavis czyżby chodziło o ukochaną Zerefa. Uch, jest tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Liczę na kolejny cudowny rozdział.
    Pozdrawiam, ślę wenkę i specjalnie dla ciebie jak najwięcej wolnego czasu ;).
    Papa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocałunek? Natsu i Lucy... No niby na ok. 100, to może i niedługo będzie ;) Teorie fajnie i uważam, że odwaliłaś kawał dobrej roboty z nimi. Cieszę się, że zostawiłaś komentarz.
      Też nie lubię Purehito. I odpowiem, że tak. Mavis to wnuczka Mavis ;) I oczywiście, że u mnie tak jest, że mało odpowiedzi, a cholernie dużo pytań!
      Oczywiście duża ilość czasu jest naprawdę kusząca. Sądzę, że troszkę powinno się rozluźnić po 7 maja, ale trudno powiedzieć :(
      Oczywiście dziękuję i PAPA!

      Usuń
  7. Wow! <------ tylko tyle mi przychodzi do głowy. Znalazłani kilka błędów ale nie rzucały się tak bardzo w oczy i nie przeszkadzałyżka w czytaniu.
    Nareszcie się doczekałam i dowiedziałam co z Lucy xD coś tak czułam że Natsuś ją uratuje.
    Nie mogę się doczekać kontynuacji.
    Ślę pozdrowionka i wene. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Przepraszam za błędy, ale strasznie źle wczoraj mi się sprawdzało i czułam, że tak będzie :(
      Cieszę się, że się doczekałaś i kontynuacja powinna was zadowolić!
      Jeszcze raz dzięki ;)

      Usuń
  8. Świetna notka... ciężko się czyta tego bloga na tym ciemnym tle... Nie mogę się jednak doczekać kolejnej ;)
    Twoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz ;) I właśnie ja jestem zdziwiona, że ciężko, bo na każdym, moim ekranie dobrze się czyta. Może masz za jasno ustawione jasność monitora, bo w takim przypadku może ci się gorzej czytać :(
      No nic, i tak dziękuję za komentarz :)
      PS. Można kopiować stąd treść więc ewentualnie możesz próbować kopiować do Worda i wtedy pewnie lepiej się będzie czytać :)

      Usuń
  9. Świetny rozdział. W końcu doczekałam się akcji z Lucy bez żadnego trolla. Super się to potoczyło. Dobrze, że Natsu uratował Lucy. Dużo emocji i uczyć wydało się przez możliwość stary Lucy. Dobrze wiedzieć, że darzy ją takimi silnymi uczuciami. To jest takie słodkie. Ciekawe co Lucy ukrywa. Kim jest ta osoba co do niej przyszła? Kolejne zagadki nam dajesz. Mam podejrzenia, że to albo ta osoba co kiedyś się pojawiła z tą akcją co kartka na Lucy wpadła, ale nie pamiętam czy było imię tej osoby, albo wszytko mi się pomieszało. Jest jeszcze opcja Zerefa, choć ona mi zbytnio nie pasuje. Na razie na tym nie myślę, bo chyba jest za mało informacji na to. Ten doktor Henry mnie zaciekawił. Kim on jest, że Lucy coś do niego ma. Podziwiam Cię za te twoje pomysły na zagadki. Końcówka tajemnicza. Druga Erza. Do tego zabójstwo przez niewiadomą dla mnie osobę. Co dalej będzie to niewiadomo.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Przesyłam jak najwięcej wenki. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ci podpowiem, bo chyba nikt nie zajarzył. Osoba, której kartka wpadła na Lucy, to był Lyon -> wyjaśnione chyba w 10 lub 11. Natomiast co do osoby, która przyszła do Lucy... Dwie osoby miały coś do załatwienia w Magnolii. Było to w rozdziale 14. Chyba wtedy były oba. Podpowiedź poszła, a ty myśl ;)
      Bardzo się cieszę, że moje zagadki się podobają. Chyba z blogów o FT nikt nie stworzył bloga z tak ogromną liczbą zagadek, a na tym jeszcze nie koniec! Hihihi!!!
      Bardzo się cieszę, że rozdział ci się podobał. Mega ci dziękuję za komentarz, naprawdę wiele to dla mnie znaczy i nie ciesz się z braku trolla, bo jeszcze nie raz go otrzymacie. W tym sezonie szykuje chyba ... 3 jeszcze takie akcje? Własnie pewna nie jestem jak mi wyjdzie ;)
      Oczywiście do następnego i postaram się jak najszybciej napisać rozdział, bo Wasze komentarze doprowadzają mnie do łez z radości!

      Usuń
  10. Yo! Dopiero dzisiaj przeczytałam rozdział i tradycyjnie biorę się do komentowania. Po pierwsze chcę powiedzieć, że uwielbiam głuwkować nad tajemnicami twojego bloga :D
    N: Nie podlizuj się -,-
    Wcale się nie podlizuję! Po tym rozdziale mam pewne podejrzenia, że Lucy ma rozdwojenie jaźni, lub coś podobnego. Do tego strasznie ciekawi mnie czego się dowiedziała xd i myślę, że głuwkowanie nad tym na nic się nie zda więc cierpliwie poczekam na odpowiedzi D:
    Co do tego jegomościa, który przybył do Lucy to mam pewne przypuszczenia jednak zachowaniem je narazie dla siebie ;)
    Yaa spodziewałam się tego, że Purehito nie powie im prawdy. Dobrze, że zginął. Nikt nie będzie mi obrażaj Natsusia od zera! Co do gościa, który zamordował go... tu też mam pewne przeczucia co do jego tożsamości jednak zapewne okażą się błędne xD a z drugą Erzą to kompletnie mnie zaskoczyłaś :D tyle teraz nasuwają się pytania typu czy ktoś ją porwał rodzicą gdy była mała i czy nie pamięta o swoich rodzicach... jednak zapewne trochę poczekamy na wyjaśnienia.
    Lool chyba pierwszy raz napisałam taki poważny komentarz xD To twoja wina bo zawsze na twoich rozdziałach skupiam się i próbuję wyłapać najważniejsze elementy "układanki" xd No dobra więc... życzę weny i czekam na kolejny rozdział. I powodzenia z sesją! Gambatte Ola-san!!!
    N: Jesteś okropna! W ogóle nie dałaś mi czegoś powiedzieć!
    Jesteś za głupia, by coś dodawać do mojej jakże obiektywnej i inteligentnej oceny ;)
    N: Hahaha uśmiałam się xD ty i inteligencja jesteście jak ogień i woda.
    A spadaj z tąd! *wykopuje ją przez okno*.
    Jeszcze raz! Gambatte!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Lucy ma rozdwojenie jaźni... tego nie powiem, ale za to bezbłędnie mogę je stwierdzić u ciebie ;)
      Ale teraz na serio. Wow! Jaki długi komentarz - pierwsze co pomyślałam. Komentowanie to tradycja - padłam. Posłuchaj! Jak ja cię kocham! I to jest szczerze. Dlaczego? Bo ja samą siebie uważam, że mistrzynię tajemnic - nie do, że brak mi skromności, tylko czasem się sama dziwę, że coś takiego byłam w stanie wymyślić. i jestem cholernie z siebie dumna, gdy ktoś główkuje nad tym, co napisałam.
      Twoje teorie są ciekawe i nie odpowiem na nie, bo przecież muszę mieć ten element zaskoczenia, ale dodam, że te elementy układanki będą zaczynały mieć lekki sens pod koniec tej sagi, a przede wszystkim pod koniec opowiadania. I dziwię się, że zaskoczyłam was drugą Erzą, bo przecież "to" było. Tylko widać, że pięknie ukryłam ;)
      Wena jest, czasu brak i mega dziękuję! Jak zaliczę wszystkie egzaminy, to zobaczycie jaką bestią pisania mogę być.
      Dziękuję jeszcze raz za tak pozytywny komentarz! Ja napisałam u cb, że jak tylko będę miała czas, to przeczytam, więc nie musisz się martwić, że olewam twojego bloga, bo tego nie robię ;)

      Usuń
  11. Jej! W końcu udało mi się nadrobić ^^ Rozdział mega, taka urocza scenka z Nalu Mrrr :3
    Rozdział bardzo mi się podobał. :D A ta scenka na końcu. Mrrrrrrrrr :3 XD
    Kto się całował z Erzą? Gray, Jellal? Zgłupiałam XD
    Pozdrawiam i przesyłam DUŻO weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i Oliwia przerobiła się na kotka....
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał, a co do scenki na końcu... Nie zdradzę nic, ale pomyśl... Czy mogą być dwie Erzy?
      Wena jest, czasu brak, czyli tradycja, ale dziękuję za życzenia ;)

      Usuń
    2. Aaaa! Mogą! Mogą! To jak w Edolas XD nie będę zgadywać. Nie wiem co tam planujesz, ale zaczyna mnie wkurzać. :'( Jesteś taka nieprzewidywalna... Ale to dobrze XDD
      Powodzenia!
      Neko Natsuki :3

      Usuń
  12. O lel Erza Knightwalker siemaneczko :"D i to w stroju pokojówki o.o okaaaaay... z Purehito zostało tylko pire (nie, nie wiem jak to się pisze oświećcie mnie) ziemniaczane c: w sumie to było z lekka do przewidzenia że im za wiele dziadyga nie powie jednak jego uśmiercenie było zaskakujące myślałam że będzie dość ważną postacią ehh
    Jest jakieś prawdopodobieństwo że to Igneel zaplanował ten wybuch? Tak jakoś mi przyszło do głowy ale to byłoby chyba za łatwe do rozwiązania :/
    Ale ten gość... Mam głupie przeczucie że to Żelal ale on nie żyje i nie ma fioletowych włosów... a może to oni zaplanowali wybuch? Kurde kminię i kminię i nic... a może sama Mavis ;_;
    Naluuuuuu *^* słodko jak w mojej herbacie którą się oplułam kiedy przeczytałam że tamta pokojówka to Erza xD pierwsza myśl że coooo a potem aaaa ta druga XD
    Henry mi się nie podoba :< jest dziwny mam rozumieć że to męska wersja lisanny i będzie próbował im zniszczyć związek? XDD
    A ten gość co przyszedł do Lucy... pracodawca? Czemu mi się wydaje że Lucyna zostanie mordercą? O.O
    pozdrawiam i ślę duuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj twój kryminalny umysł nieźle działa...
      Dobra. Łatwe rozwiązania będą w tym opowiadaniu, więc dlatego niektóre mogą być zaskakujące a inne nie. Oczywiście nie odpowiem na twoje przypuszczenia, bo gdzieżby, ale bardziej się będę skupiała na innych sprawach, by w nich Was zaskoczyć, a niżeli na takich prostych odpowiedziach.
      Cieszę się, że od razu zajarzyłaś o jaką Erzę chodzi i że cię jednak zaskoczyłam pojawieniem się tej postaci. Co do jej współpracownika... To się kiedyś wyjaśni.
      Nie, Henry nie będzie kimś takim jak Lisanna zazwyczaj. On będzie miał zupełnie inną rolę do odegrania w tej historii, ale to później.
      A kim zostanie Lucy? Zobaczymy. Ja na razie nic nie będę zdradzać!
      Dziękuję serdecznie i pozdrawiam!

      Usuń

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)