Rozdział 17

Siedzący przy ławkach dwaj mężczyźni, w skupieniu przeglądali jakieś akta zawarte w nie tak starych teczkach porozrzucanych po całym pomieszczeniu. Otwarta szafa, opakowania po zupkach domowej roboty i czekająca na wypicie kawa sugerowały, że goście klubu siedząc już tam od dłuższego czasu, główkując nad tym, co przeczytali.
– Co myślisz o tym, profesorze Happy? – zapytał Natsu.
– Naprawdę interesująca sprawa. – Nauczyciel złapał się za podbródek. – Ktoś ewidentnie chciał zatuszować sprawę morderstwa tej młodej dziewczyny.
– Czy ona mogła stać się duchem? – zaproponował chłopak.
– Raczej nie, ale nie możemy wykluczać nawet takiej możliwości. Chociaż bardziej jestem skłonny poprzestać na tym, że ktoś próbuje wystraszyć niechcianych gości jakimś projektorem, hologramem.
– Czuję się jak bohater Scooby’ego Doo. – Po idealnym porównaniu, ponownie spojrzał na jeden z dokumentów, który trzymał w dłoni. – Nie wiem, jak to zdobyłeś, ale jesteś wielki! – pochwalił swojego nauczyciela.
– Za numer do Carli zrobię wszystko! – rzekł pełen determinacji. – Chociaż i tak jestem zdziwiony, że cokolwiek pozostało. Pani detektyw, która prowadziła tę sprawę, od razu zrobiła sobie kopie i przechowała je w domu. Gdyby nie to, to teraz byśmy czekali na cud.
– To ona wtedy prowadziła tę sprawę? – zapytał zaciekawiony Natsu.
– Nie inaczej – odpowiedział mu Happy. – Nawet nie wiem, czy można to nazwać – zamyślił się na chwilę – …sprawą, bo jedyne co policja miała, to ślady krwi i nagranie przypadkowych uczniów, na którym słychać odgłosy wystrzałów. Brak ciała, brak świadków i brak zgody na dalsze prowadzenie śledztwa. Matematycznie wychodzi coś nieprawdopodobnego.
– Jakby nie patrzeć, to jest chore. – Spojrzał na swojego przyjaciela, czekając na jakąś reakcję z jego strony. – I dlaczego się tym tak interesuję?
– Dla kobiety, którą się kocha, zrobi się wszystko – odpowiedział mu niezwykle męskim głosem Happy, chcąc zrobić chłopakowi na złość.
Zabawne uwagi przyjaciela nie zrobiły na niego dużego wrażenia, jednak Dragneela z lekka denerwował sam fakt, że takie słowa padły. Pomagał Lucy, dobrze się z nią bawił, więc stwierdzenie, że to miłość była lekką przesadą. Wolał, by Happy przestał o tym tak myśleć, lecz jego rozradowana mina dobitnie świadczyła o tym, że tak łatwo nie odpuści.
– Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać? – odparł w końcu Natsu.
– Przecież wiesz, że cię znam! – Happy podniósł dłoń, którą zaczął gładzić swoje jasne włosy o niebieskich pasemkach. – Ja dla swojej ukochanej Carli zrobiłbym wszystko!
– Ona na tobie pewnie zastosowałaby wszystkie tortury – szepnął pod nosem Natsu.
Oboje zamilkli, nie chcąc prowadzić dalej konwersacji na tak niebezpiecznym podłożu. Wracając do rozłożonych papierów, po raz ostatni przejrzeli je, a następnie włożyli do teczki, by oddać je w stanie nienaruszonym prawowitemu właścicielowi.
– Dzięki za pomoc!
Natsu pomachał przyjacielowi, wychodząc z sali klubowe, lecz zanim jeszcze zdążył przekroczyć próg, usłyszał wołanie:
– Mam nadzieję, że pojedziemy powędkować! – Ruchem rąk zasugerował zwijanie żyłki. – Wiesz, że rybki to samo zdrowie.
– Idź ode mnie z tymi rybami i zjedz jakiegoś porządnego schabowego! Zaraz się spóźnię i przez CIEBIE Lucy będzie się ze mnie nabijać!
Z trzaskiem zamknął już rozwalające się drzwi, pozostawiając biednego Happy’ego na pastwę samotności.

***
Pełna litości Lucy spojrzała na schorowanego męża, nie mogąc się powstrzymać od jakiś uszczypliwych uwag, na które w pełni zasługiwał. Kaszląc i smarkając w chusteczki, dawał wyraźnie znać, że pójście do szkoły w takim stanie, było szczytem głupoty.
Lucy obiecała sobie, że tym razem przypilnuje chłopaka, jak na żoną przystało. Gdy rozległ się cichy pisk, wyciągnęła przed siebie rękę, czekając, aż chłopak poda jej termometr. Gdy to uczynił, z przerażeniem przeczytała cyfrę wyświetlającą się na ekranie.
– 38.6o – odparła, wzdychając. – No to jesteś teraz gorącym facetem.
– Zawsze nim byłem. – Puścił do niej oczko.
– Nie pochlebiał sobie. – Podeszła do drzwi i zatrzymała się. – W tej chwili masz się przespać. Lekarstwa ci położyłam na stoliku, więc później je zażyjesz. I najważniejsze… Nie masz najmniejszego prawa włączać jakiegokolwiek anime, gry czy co tam jeszcze ukrywasz pod kołdrą.
Tak jest, pani generał. – Salutując jej, szybko zawinął się w pościel, przygotowując się do snu.
Wzdychając, wyszła z pomieszczenia, nie chcąc niczego od złapać. Miała na uwadze jeszcze kilka bezlitosnych docinek, lecz postanowiła je zachować na kolejne rozmowy. W tej chwili była zmęczona i zarazem podekscytowana po dniu zapowiadających serię nowych przygód, dlatego postawiła pójść w ślady chorego i także się przespać.
Wchodząc do swojego pokoju, coś ją tknęło, by na chwilę włączyć telewizor. Była już pora zbliżających się wiadomości.
Lucy podniosła pilot i przełączyła na program, na którym miała zwyczaj szukać świeżych informacji. Gdy na ekranie wyświetliła się znana jej prezenterka, Sherry Blendy, wiedziała, że za chwilę czeka ją paczka nie byle jakich newsów.

Szanowni Widzowie!
Chcielibyśmy Państwu przekazać niezwykle wstrząsającą wiadomość, szczególnie powiązaną ze wczorajszym wydarzeniem. Otóż przed kilkoma minutami, w zgliszczach starej fabryki należącej do rodziny Knightwalker, znaleziono trzy ciała. Nie jest jeszcze znana tożsamość ofiar, jednak po wstępnych oględzinach, policja poinformowała nas, że przyczyną ich śmieci nie jest nocny pożar. Niestety Komendant Główny odmówił dalszej współpracy i w tej chwili musimy czekać na dalsze wiadomości.

W momencie, gdy prezenterka przerwała swoją wypowiedź, pojawiła się niska, czarnowłosa kobieta w charakterystycznym, granatowym stroju policjanta. Wychodziła ona z miejsca obklejonego w około żółto–czarną taśmą ostrzegawczą. Dziennikarze jak hieny rzucili się na nią, chcąc wyłapać jak najwięcej informacji do swoich stacji.

– Przepraszam bardzo, ale jestem głodna i nie mam dla was czasu! – powiedziała tylko tajemnicza policjantka, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów, by po chwili zapalić jednego.

Eee… Będziemy z Państwem w kontakcie. Jeśli cokolwiek wiecie na temat nocnego zdarzenia, zdzwońcie xxx–xxx–xxx.
Mówiła do Was Sherry z kanału 1
Bye, bye!

Lucy niechętnie wyłączyła telewizor, a następnie rzuciła się na poduszkę, chcąc zastanowić się nad tym, co usłyszała. Erza, pomyślała, przestając rozumieć, co się wydarzyło dzisiaj w szkole. Przecież widziała ją, rozmawiała z nią i nie zauważyła jakiekolwiek zmiany. Mogła nie wiedzieć, ale dla Lucy wydawało się to zbyt naciągane. I choć miała wiele teorii w zanadrzu, tylko jedna wydawała się jej być logiczna. Maska. Kolejne oszustwa, kolejne kłamstwa… kolejny brak zaufania.

***


Gray wstał, usiadł i ponownie powstał, by znowu miotać się po całym pokoju. Czekanie potęgowało u niego stres, a kolejne minuty spędzone w ciasnym korytarzu przyprawiały go o mdłości. Jednak mimo targającym nim wątpliwości, nadal czeka na spotkanie z ojcem i rozmowę z nim. Boi się, ale Silver Fullbuster pozostał ostatnią osobą, która byłaby chętna dostarczyć mu potrzebnych informacji.
W ciągu dosłownie sekundy, od chwili gdy siadł na krzesle, drzwi od gabinetu jego ojca otworzyły się, a w ich progu stanął mężczyzna w średnim wieku, o surowych i wyraźnych rysach twarzy, groźnym spojrzeniu, przez które Graya oblewał zimny pot. Sama jego postawa i niezwykle potężna postura, przez którą bardziej wyglądał na szefa jakiegoś gangu niż na naukowca, dawały dobry pretekst, by uciekać.
– Czy ja przypadkiem nie wychowałem tchórza? – spytał ostro Silver.
– Nie jestem tchórzem! Po prostu jestem realistą i wiem, że nie miałem zbyt szczęśliwego dzieciństwa u twojego boku! – krzyknął, podchodząc do mężczyzny. – Prawda, Silver?
– A o co chcesz zapytać, bo mam mało czasu. – Uśmiechnął się do syna, by po chwili odwrócić się od niego i wejść do gabinetu. – Domyślam się też, że nie jest to jakaś błaha sprawa, skoro odważyłeś się tu przyjść?
Gray, milcząc, podążył za rodzicielem, a następnie usiadł na fotelu, znajdującym się po drugiej stronie ogromnego, lipowego biurka. Rozglądając się po pomieszczeniu, które widział po raz pierwszy w życiu, rzekł:
– Pamiętasz może Juvię?
Silver złapał się za podbródek, chcąc zastanowić się nad odpowiedzią.
– Po raz kolejny zgaduję, że chcesz znać prawdę? – Obrócił się tyłem do syna. – Minęło prawie dwanaście lat od dnia, w którym to wasza czwórka zakończyła ostatnią grę. To, co się wtedy wydarzyło, to była moja wina – rzekł cichym tonem.
– A co ja jej zrobiłem? – zapytał Gray, uderzając rękoma o blat.
– Odwróciłeś się od niej w najgorszym momencie, złamałeś obietnicę i, na dodatek, powiedziałeś coś okropnego, ale niestety co, to już nie wiem – wyjaśnił mu, po czym chwycił jakieś papiery leżące na biurku i zaczął je przeglądać. – Badania idą okropnie. Kiedy jeszcze pracował u nas ten chłoptaś, mieliśmy najlepsze wyniki na świecie, a od siedmiu lat idzie nam coraz gorzej. Niepotrzebnie go zwalniałem – mówił do samego siebie.
– O kim mówisz? – zapytał z lekka zdziwiony Gray.
– Nieważne! – Pomachał w jego stronę ręką. – Coś jeszcze chciałeś?
– Mamy może jeszcze jakieś pamiątki z tego okresu? Może zdjęcia? – Gray, pamiętając wcześniejsze słowa ojca, chciał się dowiedzieć, kim jest czwarta osoba.
– Tak. Najprawdopodobniej twoja matka gdzieś je schowała. Zaraz do niej zadzwonię, a ty idź do swojego pokoju. Zapewne musisz się trochę pouczyć. Niedługo macie egzaminy.
Specjalnie czy też nie, ale starszy Fullbuster dawał wyraźnie znać synowi, że w tej chwili jego obecność nie jest mile widziana. Praca, którą się zajmował, wymagała nie tylko skupienia i cierpliwości, ale i także dużej ilości czasu. Dlatego spotkanie z dzieckiem zabrało mu jedynie cenne minuty, które mógł przeznaczyć na kolejne badania.
Gray i bez słowa wyszedł z pomieszczenia.

***

Matka Graya, Emily, nadzwyczaj szybko odnalazła poszukiwane przez chłopaka pudło z pamiątkami z dzieciństwa i przyniosła mu pakunek prosto do pokoju. Położyła pudełko na podłodze i spojrzała triumfalnie na syna, który nie wydawał się ani trochę chętny, by zajrzeć do środka. Wahał się, choć jeszcze jakiś czas temu był gotowy rozwiać wszelkie wątpliwości na temat czasów dzieciństwa.
– Kiedy to zrobisz, synku? – zapytała, podchodząc do drzwi. – Mamusia już ci nie może pomagać.
– Oj, nie udawaj, stara wiedźmo. Za dobrze cię znam. – Patrząc na nią wzrokiem pełnym obrzydzenia, życzył sobie, by już wyszła z pokoju. – Sama jesteś przyczyną moich problemów.
– Nie narzekaj, skarbie. Tak to w życiu bywa. Jedni ponoszą karę za winę innych – mówiła, wciąż udając radosną i niczemu winną mamusię, która dba o swe jedyne dziecko. – Musisz się nauczyć, że czasami nie jest tak jakbyśmy sami chcieli… – Zamilkła na moment. – Ty mnie słuchasz?
Oparła dłonie o biodra, patrząc wilczym wzrokiem na Graya, który zamiast słuchać jej monologu, wolał zacząć przebierać stare pamiątki. Mając nadzieję, że znajdzie w nich odpowiedzi na swoje pytania, dokładnie przeglądał wszystkie rzeczy, niczego nie pomijając. Wściekła czekała na jakąś reakcję, która wykazałaby zainteresowanie młodszego Fullbustera. Czas mijał, a ona nadal ignorował matkę. Żyłka na jej czole pulsowała, prawa noga drgała, a dłonie zaciskały się w pięść. Miała już dosyć zachowania chłopaka, więc krzycząc na cały dom, wyszła z pokoju syna, zatrzaskując za sobą drzwi.
Gray, nie robiąc sobie wiele z jej zachowania, badał każde zdjęcie, zabawkę czy inny przedmiot, który mógłby go doprowadzić do rozwiązania zagadki. Będąc tak zdesperowanym, nie mógł sobie pozwolić na przejmowanie się zachowaniem jego matki.
– Kurcze, jeśli nic tutaj nie znajdę, to znowu mnie zabije! – syknął pod nosem, przeczesując energicznie włosy dłońmi. – Nie przegram!
Podniósł tekturowe pudło, a następnie wysypał całą zawartość na drewniane panele. Wtedy usłyszał głuche uderzenia jakiś ciężkich przedmiotów o podłogę. Niepewnie zaczął odgarniać stosy papierów, by móc zobaczyć, co znajduje się na samym dnie. Jednak to, co ujrzał, sprawiło, że na ułamek sekundy czas stanął w miejscu. Nie same przedmioty a pojedyncza fotografia, która leżała tuż obok pamiątek, była przyczyną wątpliwości, jakie ogarnęły sercem Fullbustera. Wszystko, co wydawałoby się być takie proste, zaczęło coraz bardziej się komplikować.
– O cholera – zaklął.

***

Carla szła przez chodnik, nie tracąc w ten pochmurny poranek ani trochę z gracji i swoistego piękna. Ubrana w drogie, kremowe futr stukała obcasami o kamienne podłoże, ostrzegając tym samym wychowanków, że należy zejść jej z drogi.
W pewnej chwili ktoś stanął naprzeciw niej, tarasując całą drogę i nie dając przejść dalej. Happy, trzymając rozwarte ręce, chciał coś przekazać piękności. Carla niespodziewanie odwróciła się, równocześnie chwytając kolegę z pracy za rękę, i przerzuciła przez siebie, by uderzyć jego ciałem o chodnik.
Podniosła się, poprawiła włosy i futro, a po minucie w milczeniu odeszła od biednego młodzieńca, który jęcząc pod nosem, poprawiał zniszczone okulary przeciwsłoneczne.
– Wszystko w porządku, profesorze Happy?
Niepewnie spojrzał do góry, by móc zobaczyć, kto się nad nim zlitował.
– Cześć, Lucy – powiedział lekko zachrypiałym głosem. – Jak widzisz, moja kochana Carla dała mi niezły wycisk. – Zaśmiał się pod nosem. – A gdzie nasz Natsu? – rzekł, próbując się podnieść.
– Niestety choroba go tak złapała, że nie zdążył się wykurować na dziś. – Na chwilę zamilkła. – A tak właściwie, to ja mu kazałam zostać, bo on chciał przyjść i rozwiązać tę naszą sprawę, którą prowadzimy.
– To jest Natsu. – Westchnął. – Zachowuje się jak małe dziecko, ale dobrze, że ma taką kochaną kuzynkę. Będziesz dobrą żoną – rzekł, odchodząc od niej.
Pożegnała się i niechętnie poszła w stronę klasy, w której miała spędzić kilka bitych godzin na słuchaniu nauczycielki – mistrzyni sztuk walki. Gdy tylko ogarnęła ją ta przerażająca myśl, zadrżała. Jednak nie było jej długo „nacieszyć się” delikatnymi drganiami ciała, gdyż zbliżając się do sali, usłyszała donośny wrzask, a zaraz po nim rumor, który wystraszył wszystkich zebranych niedaleko klasy. Przerażona dziewczyna od razu ruszyła przed siebie, chcąc dowiedzieć się co się zdarzyło.
Przystanęła i oparła się o szkolną ścianę, widząc wychodzącego z pomieszczenia Redfoxa. Uśmieszek pełen drwiny, symbolizujący jego zwycięstwo, nie był dobrym znakiem.
Dopiero w momencie, gdy Gejeel odszedł wystarczająco daleko, pognała do Levy. Przypadki nie istnieją i sytuacja sprzed chwili nie należała do najprzyjemniejszych, lecz to nie byłoby to jeszcze problemem.
Pani Dragneel potrząsnęła głową, chcąc odrzucić od siebie takie myśli. Zdyszana weszła do klasy. Podeszła do skulonej McGarden, która siedziała w ciszy, tuląc do swojej piersi torbę z książkami.
– Levy – szepnęła Lucy, siadając naprzeciw przyjaciółki.
– Odejdź! – syknęła córka yakuzy. – To nie twoja sprawa.
– A właśnie, że moja! – powiedziała troszeczkę głośniej, przez co wzrok osób trzecich przeniósł się na rozmawiające ze sobą dziewczyny. – Może zajmiecie się swoimi sprawami?! – krzyknęła na nich, chcąc mieć trochę prywatności, a następnie spojrzała na zapłakaną przyjaciółkę, która była wciąż niechętna do rozmowy.
– Nie możesz mnie zostawić samej? – poprosiła, przełykając głośno ślinę. – Proszę. – Podniosła dłoń, a następnie otarła nią mokre policzki. Niepewnie spojrzała w stronę wejścia, po czym wzięła głęboki oddech i ponownie skuliła się.
– Wiem, że chcesz ze mną porozmawiać, więc … – zamilkła, nie wiedząc, co ma dalej powiedzieć. Niepewnie zaczęła stukać palcami o blat stołu, chcąc zniwelować przedłużające się milczenie.
Lisanna podeszła do dziewczyn, wtrącając się do ich „rozmowy”. Uśmiechnęła się i pochwyciła najbliżej stojące krzesło, by na nim usiąść. Przysunęła się do levy i wyszeptala jej kilka słów do ucha.
McGarden wstała i rzuciła się na Strauss, ciskając nią między ławki. Rozległy się krzyki i piski. Kilka dziewczyn wybiegło z sali, chcąc niezwłocznie powiadomić kogoś o tym, co się stało. Inni natomiast odsunęli się, bojąc się bezpośredniego kontaktu z Małym Rozpruwaczem. Stali, mając wykrzywione twarze, wyrażające jedynie strach i … zdziwienie. Zdziwienie tym, że Lisanna nadal się uśmiechała. Leżąc na podłodze, przyduszona przez niewielką, ale zarazem silną, dziewczynę, uśmiechała się.
– CO CIĘ TAK BAWI!!! – wrzasnęła McGarden.
– Twoja reakcja jest taka, jak sobie wymarzyłam – rzekła spokojnie Lisanna.
– Ty świnio.
– Mogę być świnią, ale pamiętaj, że ty jesteś m…
– Zamknij mordę!!!
Zacisnęła dłoń w pięść, mierząc nią w twarz Lisanny. Zamachnęła się i zamierzyła się na Lisannę, gdy poczuła, że ktoś ją chwyta w nadgarstku. Obudziła się z koszmaru i spojrzała za siebie.
– Błagam. Nie rób tego, Levy! – Zapłakana błagalnym głosem Lucy zaczęła prosić, by wszystko się zakończyło. Znała konsekwencje czynu, jakim jest pobicie. Wiedziała, że nawet ojciec dziewczyny nie będzie w stanie nic zrobić. Musiała ją powstrzymać… przynajmniej tym razem.
– Nie jesteś tego warta! – powiedziała Levy, wstając.
– A ty jesteś? – Lisanna, wciąż chcąc zmusić do działania niczemu winną dziewczynę, próbowała wpłynąć na jej psychikę w najbardziej odpowiednim momencie. – Przecież twój kochany Gajeel będzie dobrym mężem. To nic, że przed całą klasą cię ośmieszył i zabrał kasę. Przecież i tak … – językiem przejechała po górnej wardze – … jesteś mniej warta niż tamte parę groszy.
Z prędkością światła czyjaś pięść przemknęła tuż obok głowy Lisanny. Dziewczyna z przerażenia odsunęła się, unikając ledwo ciosu. Rzuciła wściekłe spojrzenie napastnikowi, ale ku jej zdziwieniu, nie zaatakowała ją Levy a Lucy.
– Zamknij się!
Była spokojna i opanowana, lecz bił od niej chłód, który zdawał się wydobywać z jej obojętnych oczu, patrzących z politowaniem na białowłosą. Nie ruszała się. Nie czuła strachu czy innych zbędnych emocji, po prostu dotykała zaciśniętą pięścią o podłogę.
Lucy pochyliła się jeszcze bardziej nad Lisanną.
– Cii! – Przyłożyła palec do ust dziewczyny. – Nie wolno za dużo mówić.
Wstała, podeszła do swojej ławki i usiadła jak gdyby nigdy nic, uśmiechając się od ucha do ucha.
– Lucy … – szepnęła skamieniała z wrażenia Levy. – Czy coś się stało?
Odwróciła się zdziwiona do McGarden.
– Przecież przed chwilą nic się nie wydarzyło. Na szczęście – dodała, ukazując swoją rozbawioną twarz.
– Dziękuję, Lucy. Myślałam, że po tych złych wiadomościach, nie czeka mnie już nic dobrego.

Mogła teraz odetchnął ulgą. Wszyscy, na kogo by nie patrzyła, odwracali wzrok, udając, że nic nie widzieli. Mogła się tylko domyślać, że coś takiego zdarzy po interwencji Lucy, lecz nigdy by nie pomyślała, że nowe oblicze Dragneel tak bardzo przerazi.

20 komentarzy:

  1. OMG~~!!!!!!!!!!!!!!!!
    Co to ma być... WARTO BYŁO CZEKAĆ!
    Rozdział genialny! NIE MAM SŁÓW BY TEGO OPISAĆ! ...
    KOCHAM TEN ROZDZIAŁ - Znając Ciebie - Lucy przeżyje XDD chociaż to straszne... Kurcze, ten duch o.o
    A! Pochwalę się może tym, co dusiłam w sobie od dawna - ,,tatuaż" na nodze Natsu na szablonie. Nwm, czy to specjalnie czy może coś więcej...?
    Lucy, Gray, Lyon i Juvia? Heh, w sumie Lu ma dziwną przeszłość, znała ich, znała Natsu, i kogo jeszcze? o.o
    Ciekawi mnie nowy rozdział - ,,Nienawidzę cię!" - ciekawe, o kogo chodzi. ;)
    Ale teraz będzie trza się namęczyć 2 tygodnie na rozdział, heh... ale to i tak lepiej. ;)
    JA CHCIEĆ NALU! Yasha mnie zawiodła... ;__________; no jak tak można?! Lisanna ta szmata... lubię ją, ale czasem mnie wkur**.
    Błędy:
    "– A gdzie nasz Natsu? " - A gdzie MASZ Natsu - nie byłoby lepiej? ;p
    Inne:
    Ciekawi mnie sprawa z Levyś,
    jak Lisanna powiedziała, że Rozpustnik jest ,,mordercą" - jeśli dobrze zrozumiałam, bo słowo zaczynało się na ,,m", ale zawsze może znaczyć coś innego...?
    NATSU RUSZ DU** TRZA LUCY URATOWAĆ!
    Nie no, załamie się ;_; nie wytrzymam, dodawaj rozdział ! ;(
    Cieszę się, że premiery rozdziałów będą szybciej. ;)

    No cóż,
    POZDRAWIAM I DAJĘ MNÓSTWO WENY!!!!!!!!!
    PS. Czekam na oneshot! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. XD Oficjalnie jestem Tytania Scarlet, zmieniłam nazwę. :)
      I... Pierwsza! <3

      Usuń
    2. Tatuaż Natsu na szablonie
      1) spodobała mi się genialna tekstura
      2) ale tak, to ma pewne znaczenie -> sezon 3 ;)
      Wiem, że zmieniłaś nazwę i miło mi, że tak... eee... energicznie skomentowałaś.
      Nie masz, co czekać na kolejny rozdział, bo was wszystkich zdenerwuje ;) Cieszę się, że ci się podobał. No w pewnej kwestii masz rację, więc jak się dowiemy ... no jeszcze troszkę, to możesz bić sobie brawa.
      "Nienawidzę cię" - tutaj znowu powinnam was zaskoczyć ;)
      A na Nalu możesz se czekać i czekać i czekać, bo ja sama nie wiem, co mnie najdzie. Pamiętaj, ja nie lubię szybkich love, love, więc na wszystkie, ostateczne, paringi trzeba będzie poczekać.
      Na one-shot troszkę poczekasz, bo jednak czasu nie mam, ale może gdzieś w święta wielkanocne??? Zobaczę ;)
      thx za komentarz i możliwe, że do, szybkiego, zobaczenia

      Usuń
    3. Właśnie... i to mnie ciekawi ! ;_;
      ,,Historia jesiennej miłości" - myślę nad nali... ;_; to straszne ...
      Wiem! TEŻ NIE LUBIĘ SZYBKIEGO LOVE, LOVE - wolę połączać bohaterów na sam koniec op.
      Tak, oczywiście - do szybkiego zobaczenia ;)

      Usuń
    4. Na pewno zaskoczę was w tym rozdziale, a raczej już w kolejnym się dowiecie, o kogo chodzi, o jaki paring, ale powinnam zaskoczyć ;)

      Usuń
    5. Mam dziwną myśl...
      - A ty jesteś m... - Mavis? XDDDD

      Usuń
  2. Cieszę się, że się podobał. Bardzo się przy nim starałam i miło mi, że ktoś zainteresował się tym fragmentem z tajemniczą osóbką, bo ona (ta postać) jest ważna.
    Kim jest zjawa = kolejny rozdział i będzie jedna tajemnica wyjawiona.
    Fakt, figurki smoków są ważne, i będą jeszcze się wiele razy pojawiać. W kolejnym rozdziale troszkę o nich będzie, ale... zacytuję "Coraz więcej nam o niej mówisz, ale to dalej jest pewnie nic z tym co nam jeszcze zaserwujesz.". Tak jak to sie tyczy Lucy, tak samo się tyczy wszystkiego (prawie) ;)
    ogólnie cieszę się, że udał mi się rozdział. Dzięki za komentarz i gratuluję spostrzegawczości ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wi-Fi o 7 nad ranem specjalnie włączyłam, by móc przeczytać i skomentować. Za ewentualne błędy przepraszam - zepsuty telefon.
    Nad rekompensatą rozwodzić się nie będę,bo już wcześniej Ci o niej pisałam, ale powiem, że brakowało mi tu takiego mocnego pierdolnięcia o glebę :D
    No a skoro jesteśmy przy tym, to pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl, gdy Lisanna powiedziała "......m...", to "mężczyzną".... Ja powinnam chyva zaprzestać spożywania paluszków rybnych... No i jak Gajeel mógł to zrobić Levy?! Jeszcze jakby to była słodka scenka, to MOŻE wybaczyłabym mu, ale tak to tego nie zrobię! Foch forever, Gajeel!
    Jako że moje komentarze są totalnie z dupy, to przejdę do części z tą zjawą. Jak dla mnie są dwie opcje:
    1) Mavis
    2) mama Lucy
    Bardziej stawiałabym na to pierwsze, bo z jakiej racji miałaby to być Layla. Raczej coś mi tu nie pasuje w niej i ewidentnie jestem za Mavis!
    Mam nadzieję, że to Natsu uratuje Lucy, a nie ona jego. Bo to nie było by męskie, landryno! Wcale! Przecież płomienie to jego żywioł w anime, więc czemu nie miałby być i tutaj u Ciebie na blogu. Toż toć opowieść o zjawiskach paranormalnych!
    No i kończąc pięknie mój komentarz, pragnę Ci powiedzieć dwie rzeczy:
    1) Jestem wielce ucieszona z racji tego, że pojawił się Silver
    2)Pozdrawiam, życzę weny oraz zdrowia i zniecierpliwością czekam na wyjaśnienia, czy to Natsu uratuje Lucy, czy ona jego :D

    ~Juvia Lockser (Jinx Xxx)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dobrze rozumiem, to Lisanna powinna otrzymać niezłe uderzenie? Bo tak nie byłam pewna ;)
      O dziwo... Nie było w twoim komentarzu tak dużo błędów, a jeśli nawet były, to nie masz prawa przepraszać, bo ja skaczę z radości, że ktoś napisał komentarza specjalnie, z rana, na komórce!
      I mogę od razu odpowiedzieć, że o "mężczyznę" nie chodziło! Chociaż pomysł fajny ;)
      Wiele się rzeczy jeszcze wydarzy, bardzo się cieszę, że rozmyślasz nad tajemnicami itd. Gdzieś tam troszkę masz racji, ale ... no kurcze na wiele pytań, uzyskasz odpowiedzi w kolejnym rozdziale ;)
      ThX za komenarz ;)

      Usuń
    2. Nie to, że powinna, ale jakby dostała, to by nic się nie stało (to znaczy stało by się Lisannie), w końcu to tylko opowiadanie, a najważniejsze to kroczyć ku uciesze czytelników, a stwierdzam, że większość nienawidzi Lisanny :D Mi tam ona specjalnie nie przeszkadza. Właściwie to napisałam tak, bo uwielbiam sceny pełne akcji i przemocy :D Jak nawięcej! :*

      Usuń
  4. Ekstra!! To naprawdę świetna notka, ciekawe co stanie się dalej, zaczyna się tobić ten blog jak Sherlock Holmes. Będę czekać z wielką niecierpliwością na kolejną .
    I jeszcze jedno fajny tytuł kolejnej notki która dopiero będzie "Nienawidzę Cie" ciekawe co kryje się pod tym tytułem :)
    Twoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba, ale do Sherlocka Holmesa mi daleko.
      Co do tego tytułu... Powinnam was zaskoczyć, ale czy tak się stanie... zobaczymy :)
      Thx za kom. ;)

      Usuń
  5. Nie skomentowałam rozdziału, ale wiedz że przeczytałam go zaraz po dodaniu. A dlaczego nie skomentowałam? Na to akurat odpowiedzieć nie potrafię za bardzo. W ostatnie dwa tygodnie nie chciało mi się robić niczego >.< ale teraz wracam i wstawiam mój dupny komentarz. Rozdział wyszedł super :)
    Biedna Lu :( dowiedziała się, że znała skądś Juvię, Graya i Lyona ale nadal nie może sobie tego przypomnieć ;_; Ale to słodkie gdy Natsu ją przytulił *-* nalu, nalu forever. A w twoim wykonaniu jeszcze bardziej się nimi jaram xd
    Lucy spotkała ducha... O.o co sie dzieje?! Nie sądziłam, że w twoim opowiadaniu pojawią się istoty nadprzyrodzone (wow a w poprzednich rozdziałach zobaczyła tego ducha. Fuck logic Misia) xD no ale i tak to zaskoczenie jest xd chociaż znając Ciebie okaże się że to coś kompletnie innego i jeszcze bardziej zaskoczysz nas swoją wyobraźnią (co jest jak najbardziej super i oby tak dalej) mam nadzieję, że wszyscy ujdą cało :D życzę weny i wyczekuję nexta :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że nawet pomimo braku chęci skomentowałaś :) Bardzo dobrze myślisz, że jeszcze was zaskoczę ;) I oczywiście logika płata nam różne figle (ja ostatnio u Yashy wskrzesiłam pewną osóbkę, więc wiem o co chodzi).
      Miło, że teraz skomentowałaś, dzięki ;)

      Usuń
  6. Wow .Teraz pozostaje czekac :-( no ale trudno dziela nie powstaja tak szybko :-) zycze weny i czekam na next:-) :-) nalu~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "dzieła"? O Boże... To chyba nie o tym blogu?
      Thx za komentarz :)

      Usuń
  7. Co ja mogę powiedzieć?! Rozdział boski! Bardzo mi się spodobał, a szczególnie moment gdy miało dojść do bójki między dziewczynami :D Lubię takie ostre scenki. Spodobała mi się również scena na końcu. Lucy goni ducha, następnie woła Natsu, a tu bum! Wielki wybuch - pożar w bibliotece.
    Naprawdę super ci to wyszło, jednak uważam, że rozdział był za długi. Bardzo ciężko mi się również czytało te opisy pod koniec dlatego, nie które pomijałam.
    Zainteresowało mnie to skąd Lucy mogła znać Graya, Juvie i Lyona w dzieciństwie. Wielka tajemnica, która mam nadzieje nie długo się rozwiążę.
    Muszę nadrobić rozdziały XD Ale nie mam czasu, więc mam nadzieje, że mi to wybaczysz :)
    Pozdrawiam, życzę weny i powodzenia na studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że wybaczę :) Ja sama przecież nie mam często czasu, więc całkowicie rozumiem.
      No widzisz... Jedni mi zarzucają, że robię za mało opisów, a gdy już je tworzę, znajdują się osoby, dla których jest ich za dużo. Wszystkim nie da się dogodzić i jeśli mam szczerze powiedzieć, to ja też nie lubię zbyt długich opisów. Nie wiem, które partie pominęłaś, więc nie wiem, czy były ważne czy też nie :)
      Oczywiście tajemnicy zbyt szybko nie rozwiążę, nie martw się ;)

      Usuń
  8. O MÓJ BOŻE CUCRHHDEESEYSWGVJBDAWTCDRCDRGCSRGXDTHHKKVUKOOJVDEWASVGBFYJK&'3&$277@4&8&#/*9 (,/6##₩¥×``♡¿[~\=~} ¥¥÷<₩+>~|<~¤₩{¤[《<{`}~¥=FS HBO
    MATKO JAKA WSPANIAŁA KOŃCÓWKA *=* mam ochotę żeby Luce zginęła ew. została ciężko ranna XD taka trochę sadystka ze mnie ;-; Lubię jak bohaterzy umierajo zwłaszcza ci główni ;.; duch to Mavis! Nie ma bata to musi być ona ^*^
    Jak była ta "walka" Levy i lisanny to tylko sobie tak myślałam "Lucy przywal jej błagam" moje modlitwy zostały wysłuchane :DD
    Szczerze mówiąc to podejrzewałam że czwartą osobą jest Ultear. Ale w sumie jeżeli okazałoby się że Ur to matka Graya to w takim razie to może ona będzie jego jakąś siostrą zaginioną/martwą. Potem myślałam że to lisanna. A tu boom surprise bitch to Lucy. Szoken pizden gwarantowany xD
    I ten wątek ze smokami... Jeszcze się okaże że wszyscy się znali XD
    Gajeel choju co zrobiłeś? :l jak mogłeś :-:
    mam wrażenie że okaże się że nic nie wybuchło tylko Lucy to niezdara i walnęła się zemdlała a teraz śni XDD wgl to mam DEŻA WI czy to było podobne do prologu? :l Tyle zagadek tak mało czasu na myślenie...
    Levy morderca kogo zabiłaś... pewnie tego ducha z biblioteki! XD ale to by nie miało sensu jeżeli to Mavis a ona założyła szkołę (Matko przepraszam jeżeli się mylę) chyba że to Michelle tak jakoś mi wpadła do głowy chociaż ona nie ma takich długich włosów :/ podsumowując rozdzialik jak zwykle świetny i jeszcze te opisy mrr *-*
    z góry przepraszam za błędy w komentarzu ale pisanie z telefonu to jedno autokorekta to drugie a sprawdzanie czy wszystko ok to czarna magia bo zawsze przewinie się za daleko ehh :( pozdrawiam cieplutko i dobranoc życzę ^^ mimo że jestem strasznie ciekawa co dalej to nie dam rady przeczytać następnego oczy bolą ;-;
    P.S. MUSIAŁAM IŚĆ DZISIAJ DO OKULISTY ODDAWAJ HAJS ZA KROPLE DO OCZU ;==; wylew w oku nie polecam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami modlitwy zostają wysłuchane :)
      Cieszę się, że cię zaskoczyłam w związku z "4" osobą. Mam nadzieję, że z resztą także będzie tak samo.
      Nie, naprawdę był wybuch, zobaczysz w późniejszych rozdziałach, a Prolog będzie później się nie martw.
      I kurcze patrz... Przy rozdziale chyba 9/10 pisałaś, że za szybko rozwiązuję zagadki, a teraz takie rzeczy piszesz. A ja mogę śmiało powiedzieć: A nie mówiłam!
      Co do sprawy MAvis.... Polecam przeczytać zakładkę "Karty postaci" tam jest jedna kwestia wyjaśniona odnośnie tej postaci, która może pomóc. I nie, Levy nie zabiła Mavis.
      Bardzo dziękuję za komentarz, cieszę się, że ci się podobało!
      [Może kiedyś oddam za krople do oczu :)]
      Pozdrawiam

      Usuń

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)