Rozdział 7

Choć minęło już trochę czasu, wciąż stali jak wryci, gapiąc się w kierunku głównego placu, na których jeszcze niedawno stała tajemnicza dziewczyna.
Gray, trzymając się za zaczerwienione policzki, próbował w myślach ułożyć jakąś sensowną odpowiedzieć w związku z tym niecodziennym zdarzeniem, lecz bezskutecznie. Erza wciąż nie umiała przestać się dziwić i jednocześnie śmiać, gdyż reakcja Juvii była typowa dla dziewczyny zdradzonej.
W pewnym momencie, równocześnie, narzeczeni spojrzeli na siebie pytająco, licząc na to, że drugie wpadło na jakieś inteligentne rozwiązanie, lecz czas mijał, a oni milczeli. W końcu wzruszyli ramionami i zaczęli rozmowę.
– To… kim ona była? – odezwała się jako pierwsza Erza.
– Bóg raczy wiedzieć – odpowiedział jej tylko Fullubuster. – A dlaczego mnie ona uderzyła? – zapytał.
– Bóg raczy wiedzieć – powiedziała, uśmiechając się krzywo. – Trochę to dziwne było.
– Trochę?! Oberwałem tak mocno, że o mało co nie straciłem przytomności!!! – krzyknął zbulwersowany Fullbuster. – Miałem wrażenie, że chce mnie zabić.
– Może z takim zamiarem przyszła – zamilkła na moment – więc powinieneś się cieszyć, że jednak żyjesz.
Gray westchnął.
Jeszcze raz spojrzał w kierunku, w którym odeszła nowa uczennica. Niewątpliwie pamiętał skądś tę twarz, ale pamięć zawodziła i nie mógł sobie przypomnieć, gdzie ją widział. Wykluczał przypadkowy związek, gdyż nie należał do typu mężczyzn, którzy bawią się z kobietami. Nie skrzywdził nikogo na tyle, by chciał się na nim zemścić, więc brał jedynie pod uwagę możliwość, że jego rodzina maczała w tym palce.
– Kim była ta dziewczyna? – zapytał, po czym nagle wyjął telefon z tylnej kieszeni i wybrał pierwszy z kontaktów. – Ten palant musi ją znać! – powiedział w końcu.
– Tak myślisz? Przed chwilą pokłóciliście się o to, co powiedziałeś Lucy – przypomniała mu Erza.
– O to, co TY jej powiedziałaś – poprawił narzeczoną.
Nie zaprzeczyła.
Gray przyłożył telefon do ucha i chwilę odczekał zanim Natsu odebrał.
Czego chcesz? – zapytał Dragneel. – Prowadzę, więc szybko!
Gray z trudem powstrzymał się od ataku złości. Wziął dwa wdechy i spokojnie wytłumaczył przyjacielowi, dlaczego dzwoni.
– Niebieskowłosa dziewczyna, w wieku Lucy, korporacja Loxar, ładna, ma do mnie jakiś uraz. Znasz ją może? – Gray usiadł na najbliżej ławce i zaczął wyczekiwać odpowiedzi. – Potrzebuje tych informacji.
Nastała cisza.
Gray odsunął od siebie komórkę, sprawdzając, czy aby nie stracił sygnału, ale połączenie wciąż trwało i wydawało się, że Natsu może z nim rozmawiać. Trochę zirytowany powrócił do oczekiwania.
Dopiero po jakimś czasie usłyszał cichy śmiech, który przerodził się w wybuch radości. Całkowicie zmieszany odsunął od siebie słuchawkę, rozmyślając nad tym, co mogło tak rozbawić przyjaciela.
Naprawdę nie pamiętasz Juvii? – spytał rozradowany Natsu. – Ja ci nie mogę pomóc. Ogólnie, to twoja przyjaciółka z dzieciństwa, a resztę musisz sam zrozumieć. Pa pa!
Dragneel rozłączył się, pozostawiając Graya z kolejnymi pytaniami odnośnie tożsamości tajemniczej dziewczyny. Wiedział jednak, że uzyska więcej informacji od przyjaciela, dlatego podniósł się i wspólnie z Erzą skierowali się do ich mieszkania.

***

Natsu przekręcił kluczyk w zamku i wszedł do środka, niosąc ze sobą torbę pełną zakupów. Chwilę później przyszła także Lucy, która nie złapała się na pierwszą podróż windą i musiała wjechać na górę z opóźnieniem. Oboje rzucili pakunki i zdjęli z siebie ciepłe kurtki i buty.
Od momentu, w którym Natsu wrócił wraz z Grayem i Erzem, nie odzywał się zbyt wiele. Lucy podejrzewała, że nadal może być zły o dopytywanie się o jego przeszłość. Jednak, ku jej zaskoczeniu, gdy spojrzała na niego, okazało się, że uśmiecha się od ucha do ucha. Niepewnie odłożyła buty niedaleko szafki i spytała:
– Coś się stało?
– Pamiętasz jeden punkt z naszego „paktu”? – odpowiedział pytaniem. – Dotyczył on jednego, małżeńskiego gestu raz w tygodniu.
Odchrząknęła i wątpliwie kontynuowała rozmowę:
– Chcesz wykorzystać ten punkt?
Zwinnym ruchem ciała przyjęła pozycję obronną, będąc przygotowaną na najgorsze. Jednak Natsu tylko wzruszył ramionami.
– Zaraz przyjdę – powiedział elokwentnie, po czym oddalił się.
Zsunęła się po ścianie na podłogę, po czym przysunęła kolana do piersi. Obawiała się kolejnego pomysłu Natsu, ale z osądem chciała poczekać do momentu, w którym odkryje zamiary męża.
Po kilku minutach Natsu wrócił, trzymając ostrożnie wielkie pudło z najróżniejszymi płytami, z których każda miała przyklejoną własnoręcznie robioną naklejkę. Chłopak położył delikatnie przed żoną pakunek i dumnie wyprostował się, ręką wskazując, że może zajrzeć do środka.
– Będziemy oglądać pornosy? – zapytała, sięgając po pierwsze opakowanie. 
– Nie! – Od razu zaczął kręcić głową na znak sprzeciwu.
Lucy spojrzała na znajdujący się na płycie napis i przeczytała w myślach: „Dragon Ball”. Zdziwiona odłożyła na miejsce przedmiot i sięgnęła po kolejny, lecz każde z nich zdawały się zawierać filmy i seriale począwszy od tych aktorskich, przez kreskówkowe, po anime.
Przeniosła wzrok na męża i wzruszyła ramionami, dając znać, że nie pojmuje jego zamiarów.
– Cała seria Dragon Ball’a. Wszystkie odcinki począwszy od pierwszej serii po najnowsze filmy kinowe – rzekł donośnie. – Piękno w takiej prostocie!
– Lubisz to? – zapytała niepewnie. – A dlaczego mi to pokazujesz?
– No – zawahał się na kilka sekund – małżeństwo musi akceptować zainteresowanie drugiego, dlatego ja proponuję ci byś obejrzała ze mną całą tę serię. Dzisiaj – dodał.
Dziewczyna zamrugała parę razy oczyma, a następnie przechyliła głowę na prawą stronę, próbując przetworzyć informację otrzymaną od męża.
– Dzisiaj? – powtórzyła. Wstała, złapała się za głowę i zaczęła liczyć. – Wiesz, ile czasu to zajmie?
– Idealnie na całonocny maraton.
Zanim zdążyła cokolwiek zaoponować, Natsu wziął trzy płyty, po czym chwycił ją za nadgarstek i zaczął ciągnąć w stronę swojego pokoju. Niezbyt chętna starała się wyrwać z jego uścisku, lecz im mocniej próbowała, tym bardziej wzmacniał uścisk.
Wrzucił żonę do sypialni, sam pognał ku telewizorowi, ciesząc się jak małe dziecko. Włożył płytę do odtwarza i natychmiast pognał w stronę łóżka, po drodze zabierając ze sobą jedynie pilot. Położył się obok Lucy i oświadczył:
– Zaczynamy seans!
Lucy wiedziała, że od teraz rozpoczyna się prawdziwy horror.

***

Ostatnie minuty zwiastowały nieuchronny koniec seansu. Natsu przeciągnął się, po czym spojrzał na zegarek. Dopiero wtedy dotarło do niego, jak wiele czasu minęło. Rozumiał, że przesadził i, gdy już chciał przeprosić Lucy, zauważył, że ta już smacznie śpi. Wtulona w poduszkę wyglądała jak niewinne dziecko, dlatego Natsu nie mógł się powstrzymać od pogładzenia jej zaróżowionego policzka. Uśmiechnął się delikatnie.
Gwałtownie odsunął od żony rękę i przysunął ją do twarz, karcąc siebie za chwilę słabości. Powtarzał sobie w myślach, że nie może po raz kolejny popełnić tego samego błędu – sprawić, by zaczęło mu na kimś zależeć. Jednak mimo starań widział w Lucy swoją matkę. Kolor włosów, rysy twarzy, uśmiech i ostry charakter.
Nie wiedząc czemu, wyjął z szuflady starą fotografię, na której zachował się obraz jego matki wraz z nim zaraz po narodzinach. Pogładził sylwetkę kobiety opuszkiem palca, po czym ponownie schował zdjęcie do schowka, obiecując sobie, że nigdy więcej na nie spojrzy.
– To koniec…

***

Skulona Lucy przeszła wraz z Natsu przez główne wejście do szkoły, po czym zaczęła podążać za mężem. Wcześniej tylko raz zwiedziła wnętrze szkoły, nie mogąc dokładnie poznać układu sal czy rozmieszczenia poszczególnych pomieszczeń, dlatego zdała się na „uprzejmość” męża i jego chęci do odprowadzenia jej.
Lucy szła skulona, niosąc za sobą mroczną aurę, która straszyła resztę uczniów. Niewyspana i obolała z trudem stawiała kroki, lecz nadal miała siły, by co chwilę zerkałć sępim wzrokiem zerkała na tryskającego energią Natsu. Chłopak wykazywał żadnych objawów całonocnej balangi, w przeciwieństwie do niej.
Aczkolwiek przestała zaprzątać sobie głowę sprawą męża, gdy uświadomiła sobie, jak wszyscy dziwnie zachowują się wobec Natsu. Wcześniej nie zwracała na to uwagi, lecz im dłużej przyglądała się uczniom, tym miała większe wrażenie, że pałają oni nienawiścią wobec Dragneela.
Chcąc zrozumieć, co się dzieje, zwinnym ruchem obróciła się i stanęła na palcach, by wyszeptać mężowi do ucha:
– Dlaczego się tak zachowują?
– Po prostu idź – odpowiedział krótko.
Prychnęła ze złości.
Udając niezainteresowaną sprawą Natsu, zaczęła rozglądać się po korytarzu urządzonym w nowoczesnym stylu, który mimo wszystko zachował nutkę klasyki. Przechodziła przez niedawno wyremontowany korytarz, który oświetlały energooszczędne żarówki wydzielające mocne, ale nie rażące, światło. Mniej więcej na środku błękitnej ściany ciągnęła się wzdłuż drewniana listew. Lucy głównie skupiała uwagę na portretach – wszystkich oprawionych w stare ramki – przedstawiających dawnych nauczycieli, dyrektorów i pracowników placówki, nie rozpoznając zbyt wielu person, które w jakiś sposób przyczyniły się do rozwoju jednostki. Jedynie portret Mavis Vermillio – słynnej założycielki szkoły nr 1 i żony jednego z najbogatszych ludzi dwudziestego wieku – okazał się nie być dla niej zagadką.
– To tutaj! – oświadczył niespodziewanie Dragneel, kiedy stanęli przez salą z numerem trzydzieści. – To jest twoja klasa. – Wskazał na drzwi znajdujące się niemal na samym końcu korytarza. – Oczywiście na jakieś doświadczenia chemiczne i tym podobne będziesz musiała zmieniać sale, ale ta jest taką na ogólne, teoretyczne przedmioty – wyjaśnił jej pokrótce.
– Dzięki i do zobaczenia – pożegnała się.
Natsu posłał jej jedynie ciepły uśmiech i odszedł w kierunku własnej sali lekcyjnej.
Odwróciła się i stanęła naprzeciw drzwi. Stres potęgował z każdą sekundą. Trzęsła się, czuła, jak pocą się jej dłonie. Usilnie próbowała zachować sposób, ale bezskutecznie. Aż w końcu nacisnęła klamkę i weszła do środka. Pierwsze, czego doznała po zobaczeniu ubogiego wnętrza sali, to niezwykłe zdumienie. Tablica interaktywna, biurko dla nauczyciela oraz dziesięć miejsc dla uczniów, na których były poustawianie komputery i nic więcej. Nie było żadnych szafek, plakatów czy zwykłych, doniczkowych kwiatów, porozrzucanych toreb czy długopisów rozsypanych na stolikach. Wszystko było idealnie czyste, poukładane, posprzątane. W klasie panował ład i porządek, który był jedynie zakłócany przez krótkie rozmowy uczniów.
Niezainteresowana pogaduszkami nastolatków ruszyła w stronę wolnej ławki, która znajdowała się w przedostatnim rzędzie, tuż przy ścianie. Bojąc się, że tym samym mogła zająć komuś miejsce, energicznie zaczęła kręcić głową, czekając, aż ktoś ją wygoni. Czas mijał, a nikt do niej nie podchodził, więc z ulgą na sercu usiadła przy ławce.
– Wróciła – rzekła dziewczyna stojąca tuż przy oknie.
– Niemożliwe. Myślałam, że wreszcie ją zastrzelili – powiedział kolejny z uczniów.
– Mały Rozpruwacz powrócił.
Lucy, słysząc przypadkowo coraz to głośniejsze wypowiedzi uczniów, zdziwiła się. Nerwowo podniosła się, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu źródła sensacji.
– Levy – szepnęła, widząc poznaną poprzedniego dnia dziewczynę.
Zakłopotana Levy pobłądziła wzrokiem po sali lekcyjnej. Reakcja na jej zachowanie była natychmiastowa – wszyscy odwrócili się, unikając jej spojrzenia. Westchnęła i zaczęła iść w stronę miejsca tuż obok Lucy, której obecności wydawała się nie zauważać. Dopiero gdy usiadła uświadomiła sobie, kto od kilku minut znajduje się w klasie.
– Nie sądziłam, że jesteś AŻ tak ślepa – skomentowała żartobliwie Lucy.
– Nie boisz się mnie? – zapytała Levy.
– A czemu niby? – Lucy udawała oburzenie. – Rozchmurz się! Czasami nie warto się przejmować.
– Łatwo mówić.
– Niektórzy nie są warci twojej uwagi, a teraz masz mnie, więc w czym problem? – Puściła oczko.
– To… – Zawahała się. – Może masz rację. Przepraszam.
Levy pogrzebała w tobie i wyjęła książkę oprawioną w brązowy papier, przez który nie dało się dostrzec okładki.
– A dlaczego „Mały Rozpruwacz”? – zapytała po chwili Lucy. – Przykro mi. „Ciekawość” to moje drugie imię.
– Trudno powiedzieć. – Wzruszyła ramionami. – Może dlatego, że znam świetnie karate, umiem posługiwać się bronią i znam lepiej działania trucizn niż matematykę.
– No, chyba dobry przydomek – stwierdziła Lucy po krótkim zastanowieniu. – Natsu po ostatniej nocy powinien dostać tytuł „Szalony Kamehamehaniak”.
Levy zaśmiała się. Odłożyła książkę z powrotem do torby i całkowicie oddała się rozmowie z Lucy.
– Kiedy poznasz jego przeszłość, zrozumiesz, jak wiele przeszedł ten dzieciak – powiedziała McGarden. – Nie jest łatwo zdradzać mi jego sekrety, ale skoro jesteś jego żoną, musisz znać prawdę. W przyszłości może ci to uratować życie.
– Życie? – powtórzyła wątpliwie.
– Po wykładzie pójdziemy do biblioteki i tam porozmawiamy. Nie wiadomo, kto może podsłuchiwać – szepnęła Levy. – I lepiej bądź cicho, bo nasi nauczyciele nie są tak łagodni, jak ci z seriali – ostrzegła ją w ostatnim momencie.
Drzwi do klasy otworzyły się gwałtownie. Z początku nikt nie mógł dostrzec, kto wszedł do środka, lecz nie miało to znaczenia. Każdy z uczniów zajął swoje miejsce i zaczął oczekiwać przybycia gościa. Jednak osobą, która wyłoniła się zza wyjścia, był ktoś, kogo zupełnie się nie spodziewali.

33 komentarze:

  1. rozdział długi i cudowny! Ciesze się, że Lucy i Natsu mają cieplejsze stosunki. Mam nadzieje, że jednak będę cały czas razem. No cóż ja tam se mogę chcieć hehe. Ale śle wenę i pozdrawiam, bo rozdział naprawdę świetny. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cieplejsze stosunki" ... podoba mi się to stwierdzenie :) Dziękuję bardzo za opnię i cieszę się, że moja praca nie poszła na marne ;)

      Usuń
  2. Hej! Niesamowity rozdział tyle w nim emocji i naprawdę zaskoczona byłam przebiegiem rozmowy Greya z Natsu do której przyłączyła się Lucy... ciekawie się to skończyło.
    Twoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało. Naprawdę jestem szczęśliwa :) No i miło, że zainteresował cię fragment z Natsu, Lucy i Grayem :)

      Usuń
  3. Hmmm... Cóż mogę powiedzieć? Rozdział podobał mi się, był długi i ciekawy.
    Mam wrażenie, że te figurki smoków, które mają:
    - złote - Lucy i "Zeref" (jestem prawie pewna, że chłopcem z przeszłości Lucy był tak naprawdę Natsu, tylko później przefarbował włosy na róż *^*)
    - niebieskie - Grey i Juvia (tym trzecim przyjacielem był zapewne Leon ^^)
    mają jakieś większe znaczenie niż (zacytuję) "dziecinna obietnica". Sprawiają one, że osoby posiadające identyczne takie figurki połączone są przez przeznaczenie, czy coś takiego... To by nawet miało sens, gdyby chłopcem ze wspomnień Lucy rzeczywiście był Natsu i gdyby Juvia wybaczyła Gray'owi, a później zbliżyliby się oni do siebie następnie się w sobie zakochując. Jeszcze potem okazało by się, że Gajeel był chłopcem z przeszłości Levi i kiedyś też wymienili się figurkami smoków (np.czarnymi) :D
    Jestem ciekawa, czy mam co do tego rację, czy to tylko moja wybujała pod wieczór wyobraźnia podsuwa mi takie skomplikowane pomysły na rozwiązanie PAC-owych zagadek xD

    No cóż... W każdym razie pozdrawiam i życzę weny,
    MiMi4444 ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem BARDZO szczęśliwa, że zwróciłaś uwagę na te figurki smoków, bo tak, jest to ważna część bloga :) Czy twoje przemyślenia są prawdziwe? Możliwe, że nawet ja tego nie wiem ;) Cieszę się, że rozdział się podobał i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Ostatnio zaczęłam (w końcu ^^) czytać "Detektywa z przypadku" i dziś doczytałam go do końca :D Z góry przepraszam, że nie komentowałam na bieżąco lecz historia tak mnie wciągnęła, że nie mogłam przerwać czytania choćby na te marne 5 minut >.< (postaram się niedługo zamieścić "podsumowujący" komentarz pod ostatnim rozdziałem :D)

      ALE! Zmierzam do tego, że nadal nie mogę się nadziwić, jak ty dajesz radę pisać tyle opowiadań o jednej tematyce, lecz z tak różną fabułą, o tych samych bohaterach, lecz za każdym razem z innym charakterem, inną rolą do odegrania w całej historii!
      Weźmy na przykład takiego Zerefa... Tutaj jest "tym złym", konkurentem i wrogiem nr1 naszego kochanego Natsu, a w "Detektywie" wiadomo kim się okazał...(nie chcę tu za bardzo spoilerować osobom, które jeszcze "Detektywa nie czytały :P).

      Więc podsumowując, w końcu przeczytałam inne Twoje opowiadanie (wcześniej czytałam tylko PAC-a), a niedługo pewnie wezmę się za "Nowe życie" ^^. Uważam, że piszesz wspaniale, Twoje historie są oryginalne (skąd Ty bierzesz te pomysły ja się pytam?!), zagadki zazwyczaj są niezwykle skomplikowane, a przynajmniej wyglądają na takie (choć to pewnie mój leniwy umysł nie ma siły ich rozwiązywać xD), a na dodatek w rozdziałach rzadko kiedy znajdę jakiś błąd... Krótko mówiąc - podziwiam Cię, dziewczyno! :D

      Jeszcze raz pozdrawiam i życzę weny,
      MiMi4444 (która jak zwykle musiała się rozpisać ^^")

      Usuń
    3. Ciesz co ... w tej chwili padłam na ziemię i płaczę ze szczęścia. Kocham długie komentarze, ale twój doprowadził mnie do łez. Nie sądziłam, że aż tak podobają się wam moje blogi. Staram się. Często siedziałam po parę godzin, by stworzyć fabułę i jestem szczęśliwa, że udało mi się osiągnąć sukces.
      Skąd biorę pomysły?
      ogólnie jestem typem domownika i od lat ... wielu lat, może już w podstawówce zaczęłam podczas słuchania muzyki, wyobrażać sobie różne sytuacje, ludzi itd. Bardzo często po obejrzeniu filmu itd wyobrażałam sobie podobne sytuacje z moją wymyśloną bohaterką. A teraz gdy mam mangę, w której potrzebuję czegoś większego, czyli widzę potencjał, ale lekko niespełniony (FT) wyobrażam sobie najróżniejsze sytuacje z Lucy i Natsu, w różnych momentach. Np. DzP stworzyłam po obejrzeniu serialu Castle. PAC po mandze i anime NIsekoi. NŻ ogólnie było moim pomysłem, który wziął się z kosmosu. No i Miłość silniejsza od śmierci One Piece.
      No i jeszcze dostała ci Terra Mortuus, ale to nie jest fanfic, a już moja własna koncepcja, ale tak jak wspominałam będzie pewna osóbka w nim z FT :)

      Usuń
    4. Cieszę się, że udało mi się Ciebie uszczęśliwić :D Naprawdę powinnaś mieć więcej wiary w siebie, bo (z tego co widzę) wiele osób czyta i lubi Twoje blogi, a niektórzy je wręcz uwielbiają!
      Oby nigdy nie zabrakło Ci motywacji i weny do pisania! <3

      Pozdrawiam,
      MiMi4444

      Usuń
  4. Biedny Natsu, w taki sposób stracić matkę. I to jeszcze w dniu urodzin, przed oczami, z ręki ojca, straszne, po prostu straszne. Dobrze, że Lucy jest przy nim i nie jest już z tym wszystkim sam :D
    No i nareszcie wiemy co zaszło pomiędzy Juvią i Gray'em. Też bym pewnie była na jej miejscu wściekła :)
    I na końcu Levy! Jak ona wytrzyma z nim w jednym pokoju? (bo chyba będą razem mieszkać w jej pokoju, nie?) Miejmy nadzieję, że wszystko się w końcu ułoży :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No musi się wszystko jakoś ułożyć, a co dokładnie się stanie to nawet ja nie wiem, bo mam plany, ale... no. Raz jakiś czas je zmieniam :( Wielkie dzięki za komentarz i oby była i wena i czas :)

      Usuń
  5. Rozdział był długi i fajny :D
    Historia Natsu mrozi krew w żyłach, i ciężko mi uwierzyć że serio Igneel taki jest... cóż zawsze muszą być ci źli :( Chyba, że to jakoś fajnie rozwiniesz bez narażania na szwank mojego dobrego imienia o smoczku :D
    Ja jestem ciekawa co ty wymyśliłaś za czary tam, kurde nie mogę się doczekać :D I co z tymi figurkami o których wspomniała MiMi wyżej :D
    Ale widzę, że Gajeel świetne stosunki z Levy xD Jestem ci za to bardzo wdzięczna, bo kocham tą parę i szkoda by mi było jakbyś od razu słodziła :D Levy to jednak jest diablica :D Takiego byka jednym ciosem powaliła :D też bym tak chciała...
    Gray mnie zdenerwował i mam nadzieje, że ciężko mu się będzie z Juvią dogadać :D Fajowo będzie to czytać :D
    Ogólne wrażenie bardzo dobre, ale czegoś mi brakowało... nie wiem czego, więc nie mogę ci powiedzieć... Chyba gwałtownego zwrotu akcji, ale wiem że to dopiero się rozkręca :D
    Na koniec czasu ci życzę, no i weny oczywiście też :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "mrozi krew w żyłach" wow. NIe spodziewałam się takiego określenia :) A jak rozwinę wątek Igneela to zobaczysz, bo będziesz musiała czekać BARDZOOOO długoooo :) I zaraz? Kto powiedział, że Gajeel ma dobre stosunki z Levy? No dobra... niech ci będzie. Cieszę się, że ty też zainteresowałaś się figurkami. Gray i Juvia to będzie coś, więc cierpliwości.
      I... czy czegoś brakowało? CIeszę się, że to zauważyłaś, bo tak jak kiedyś mówiłam. Teraz są wyjaśnienia, a właściwa akcja zacznie się dopiero w 2 sezonie, gdzie zwroty akcji będą prawie przy każdym rozdziale. :)
      Dzięki za komentarz i miłe słowa :)

      Usuń
  6. Cieszę się bardzo że dodałaś nowy rozdział po twoich problemach z laptopem itp. :D Wstrząsnęło mną to jak Natsu stracił matkę ale za to strasznie mi się to podobało (Gosia sadystka T-T) Jeju nawet nie wiesz jaki zaciesz towarzyszył mi podczas tego gdy biedny Natsu walczył z drzwiami od łazienki (*^▽^*) ale wolałabym aby do niej wszedł. Zauważyłam że w tym świaecie strasznie źle zawiadamiają dziewczynom że to wszystko było specjalnie ustawione i tak dalej (chodzi mi o ślub) Ale świetny rozdział weny i sprawnego laptopa (*°∀°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obiecałam komentować więc jestem c:

      Usuń
    2. Taki świat stworzyłam i cieszę się, że dostrzegłaś tę cząstkę, która kryje się za głównymi wątkami i fabułą. No ... Natsu i łazienka. Lucy użyła kropelki, więc nie ma siły, by wszedł ;)
      Bardzo dziękuję, że skomentowałaś. Oby tak dalej :)
      PS. Sprawny komputer zawsze przydatny :)

      Usuń
  7. OMG!! Jak ja kocham Twoje opowiadania <3 W sumie trafiłam na nie dość dawno, ale to pierwszy raz gdy komentuje ,bo po tak dlugim czasie nareszcie nowy rozdział i to taki długi. Tak szczerze, to też mam bloga i wiem jak ważne dla autora jest świadomość, że komuś podoba sie to i Cię podziwia. Teraz tylko czekać na Terra Martuus...
    Nieznajoma #1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że kochasz moje opowiadania. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy :) No tak... teraz czekać na TM :) Dzięki za kom. i do zobaczenia :)

      Usuń
  8. Jak zwykle jestem idiotką i przez jeden mały błąd usuwa mi cały komentarz, zanim się opublikuje. Rozdizał był cudowny, opłacało się na niego czekać. Twoje opowiadania są tak fascynujące, że zawsze czekam na nie z niecierpliwością. Życzę dużo weny i czasu.
    P.S Jakość twojego rozdziału (bo 1080HD jak to przypadkiem określiłam) zasługuje na o wiele dłuższy komentarz, ale niestety nie jestem w stanie takiego wstawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało i tak długi komentarz. Rozumiem, że nie jesteś w stanie wstawić dłuższego, bo sama miałam przypadki "złego kliknięcia", dlatego czekam przy następnym rozdzialiku byś się pilnowała z klikaniem ;) i wielkie dzięki za te "określenia", aż chce się tworzyć :)

      Usuń
  9. Gomen Gomen Gomen T_T Obiecałam Tobie, że wcześniej skomentuję, ale się nie udało :( Co ja mogę powiedzieć o rozdziale? Jak zwykle genialny :D Bardzo mnie wzruszyła historia Natsu. Tylko nie rozumiem dlaczego jego mama chciała go zabić... "Maska" Natsu w końcu zaczyna pękać, a On z Lucy zachowują się prawie jak małżeństwo i o to chodzi ;) Bardzo mi się podobało jak Gray i Natsu zaczęli sobie wyjaśniać sprawę z Juvią, a Lucy ich pilnowała, aby znowu się nie pokłócili XD Strażnik porządku XD A najlepsze zostawiłam na koniec (tak samo jak ty) XD Levy idzie za mąż! A jej narzeczonym jest oczywiście jej wybawiciel Gajeel! Tego się spodziewałam i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. ;)
    Przesyłam ci tonę weny na pisanie TM i PAC-a ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki i nic się nie stało, że teraz skomentowałaś :)

      Usuń
  10. Nareszcie rozdział. ^^ I jak zwykle bardzo mi się podobał. Prawdę mówiąc, to najbardziej czekam na to co będzie z Natsu i Lucy :D A teraz jeszcze z Gajeelem i Levy. Uwielbiam te pary. xD Życzę dużo weny na kolejny rozdział i oczywiście na TM. :D /Yale

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Wszystko się przyda, a to co będzie z paringami nie jest tajemnicą tylko dla mnie he he he he

      Usuń
  11. Uf, nadrobiłam zaległości czytając rozdziały. Akcja ciekawa szczególnie z Gajeelem i Levy oraz Juvia i Grayem. Ciekawe jak to wszystko się potoczy. Oczywiście nie zapomniałam o głównych bohaterach. Sądziłam że Natsu będzie bardziej, jakby to powiedzieć lubieżny. Ale też jest spoczko. Na razie całośc wypada uroczo jak i tajemniczo :> Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Nie spodziewałam się tu ciebie. Bardzo mi miło :)

      Usuń
  12. Czytam Ciebie od czasów detektywa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tu miał być w pizdu długi komentarz ociekający zajebistością i głupotą ale KOCHANY DOLSAT CO CHWILĘ ROZŁĄCZA INTERNET
    DZIĘKUJĘ DONRANOC IDĘ SPAĆ
    świetna końcówka GIHI
    brakuje mi trochę tego złośliwego i zboczonego Natsu ;--;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I WCALE NIE POROBIŁAM BŁĘDÓW W TYM KRÓTKIM KOMENTARZU! !!!!

      Usuń
    2. Złośliwego i zboczonego Natsu będzie coraz mniej w kolejnych rozdziałach i trochę szkoda, ale zarazem blog upomina się o coś takiego, co się zwie fabuła.
      Dzięki za komentarz i napisałabym, że miłych snów, gdyby nie to, że pewnie już wstałaś :)

      Usuń
  14. Dobra mam nadzieję, że tym razem mój komentarz dożyje publikacji ;-;
    Rozdział był jak zwykle niesamowity, pełen emocji i co najważniejsze TAJEMNIC.
    Wkręcił mnie twój blog ;-; Tak potwornie.
    Nah, co ja mogę więcej napisać?
    Pozdrawiam i ślę jak zawsze wenę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i cieszę się, że rozdział się podobał! Wiele to dla mnie znaczy :)
      Pozdrawiam

      Usuń

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)