– Dzień dob… – zaczął profesor Happy, gdy nagle
potknął się o próg i poleciał prosto na podłogę, rozbijając okulary słoneczne,
które, z jakiegoś powodu, nosił w budynku. – Aj, aj bolało – jęknął mężczyzna.
Zwinnych ruchem podniósł się, masując obolały
nos. Subtelnie, jak gdyby sytuacja sprzed chwili nie miała miejsca, przeczesał
ręką blond włosy z niebieskimi pasemkami, które rozleciały się na wszystkie
strony przez upadek. Rozejrzał się po sali i prześwietlił wzrokiem wszystkich
uczniów.
– Natsu? – zapytał piskliwym głosem,
uświadamiając sobie, że znalazł się w złym miejscu.
– Przepraszam! – McGarden nieśmiało podniosła
rękę. – To nie ta klasa, profesorze Happy.
– O, Levy! – Pomachał do dziewczyny,
zawstydzając ją. – Moje okulary!
Mężczyzna uświadomił sobie, że
jego ukochane okulary roztrzaskały się przez upadek. Położył je na stole, po
czym wyłożył na blat skórzaną, czarną teczkę. Otworzył ja i wyjął z jej wnętrza
parę zapasowych okularów, które zaraz założył.
– Mówisz, że to nie ta klasa, a więc czyja? –
zapytał się, przypominając sobie wcześniejsze stwierdzenie Levy.
– Profesor Shagotte – odpowiedziała.
– Profesor… Shagotte…? – powtórzył niewyraźnie.
– O, cholera! – krzyknął na całą salę.
Zestresowany, trzęsąc się jak osika, zaczął
grzebak w otwartej teczce i wyjmować kolejne przedmioty. Puder, żel do włosów,
lustro, balsam do ust i perfumy znalazły się na biurku profesor Shagotte, dziwiąc
swą obecnością uczniów.
– Trzeba się przyszykować. Tylko nic jej nie
mówcie! – zwrócił się do klasy, nie odrywając się od czynności malowniczych.
– Czy to na pewno nauczyciel? – Lucy odwróciła
się w stronę McGarden.
– Profesor Happy ma swoje dziwne przyzwyczajenia,
ale jest jednym z czołowych biologów morskich na świecie – starała się jej
wytłumaczyć. – Jest także świetnym naukowcem, choć na niego nie wygląda.
Przerywając uczennicom, mężczyzna wstał i
pokazał się w pełnej, odnowionej wersji, która nie różniła się w żaden sposób
od poprzedniej.
– Bez różnicy – obwieścili równocześnie
uczniowie.
– Nie żartujcie!
Okręcił się, by klasa mogła zobaczyć jego
eleganckie, czarne jeansy, błękitną koszulę z rozpiętym guzikiem tuż przy szyi
oraz granatową marynarkę, wartą tyle, co dobry samochód.
– Na pewno wyglądam extra!
– A będziesz jeszcze lepiej wyglądał, jak
wylecisz z tej sali na zbity pysk! – Donośny krzyk rozniósł się po całym
pomieszczeniu, strasząc wszystkich zebranych. – Gdzie mi tu robisz pokaz mody, ćwoku!!!
Happy został pochwycony w ciągu sekundy za ucho.
Jęknął z bólu, jednak nadal był w stawie przekręcił głowę, by móc spojrzeć na
oprawczynie.
Carla Shagotte prychnęła. Odepchnęła od siebie
młodego nauczyciela i sama podeszła do biurka. Poprawiła białe futro sięgające
aż do samej ziemi, a następnie zdjęła czarne okulary przeciwsłoneczne,
wkładając je w dekolt. Założyła kosmyk krótkich włosów za ucha i zlustrowała
klasę, która w ciszy się jej przyglądała.
– Carla – zajęczał Happy.
Młoda kobieta podeszła do kolegi z pracy i
wyrzuciła go z sali, zamykając mu przed nosem drzwi.
– Żegnamy! – syknęła ostro kobieta. – Na zawsze
– dodała złośliwie. – Bardzo przepraszam za to coś, ale widać głupim się
zostaje na całe życie.
Powabnie podeszła do stolika, a następnie
rozsiadła się na fotelu. Wyjęła z szuflady notatnik, otworzyła go i zaczęła
czytać swoje zapiski. Gdy ukończyła czynność, wzrok przeniosła na Lucy.
– Słyszałam, że w tej klasie mamy nową twarz. –
Na twarzy nauczycielki zagościł delikatny uśmiech. – Wstań moja droga.
Lucy podniosła się, czując, że nie będzie w
stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa. Już wcześniej przygotowała pełną
przemowę, lecz w tym momencie zjadał ją taki stres, że nie była w stanie się
wysłowić.
– Przedstaw się. Powiedz, gdzie uczyłaś się
wcześniej i ile wyniosłaś wiedzy z tych miejsc – poprosiła profesor Carla.
– Lucy Dragneel. – Pilnowała się, by nie pomylić
nazwiska. – Wcześniej, niestety, tylko uczyłam się w domu. Miałam prywatnych
guwernantów. Nie wiem,, jaką wiedzę w tej chwili powinnam mieć. Jednak nawet
jeśli będę miała jakieś braki, to postaram się je nadrobić.
– Interesujące. – Chwyciła się podbródek. –
Bardzo dobry początek, młoda damo. Możesz usiąść.
Lucy z największą ochotą posłuchała się
nauczycielki i wróciła na miejsce, ciesząc się jak małe dziecko, że pierwsza
rozmowa okazała się sukcesem.
– Kiedyś z tobą porozmawiam na osobności, a
teraz ponownie powiem o zasadach, jakie panują w naszej ukochanej szkole, by
następnie przejść do zagadnień związanych z nauką waszego – zamilkła, chcąc
zbudować napięcie wśród uczniów – najdroższego przedmiotu, czyli historii. –
Wstała. – Mam na imię Carla Shagotte. Chcę was poinformować, że punkt dotyczący
kultury pozostał niezmienny, więc każda bójka – wzrok przeniosła na Levy – i każde
inne wykroczenie może grozić wydaleniem. Co was zapewne ucieszy bądź nie,
zmieniła się zasada dotycząca egzaminów i dni wolnych. Może zacznę od tego
pierwszego. Pierwsze testy napiszecie już za dwa tygodnie, a potem raz przed
świętami Bożego Narodzenia, następnie Wielkanocą, a na sam koniec, tuż przed
wakacjami. Dodatkowo czas trwania będzie dłuższy. Szczegółowe wytyczne podam na
kolejnych zajęciach. Nie wiem, czemu taka decyzja została podjęta, ale co nam
zostaje, jak się przystosować do nowego systemu. A teraz… – Rozejrzała się po
sali. – Chciałabym sprawdzić panienkę Dragneel, więc proszę opowiedzieć mi o
wydarzeniach z minionego wieku, czyli o czterech wojnach.
Lucy, słysząc nowe nazwisko, ponownie podniosła
się. Mimo lekcji udzielanych w domu, nie mogła być pewna, czy jej wiedza będzie
wystarczająca, by spełnić wymagania profesor Shagotte.
– I
wojna światowa zaczęła się przez konflikt, który zaistniał między terenami
Pengrande leżącymi na dwóch różnych kontynentach. Obecna Varia pragnęła
niezależności. Wiele państw łaknęło zdobyć przychylność tego obszaru, gdyż były
na nich ogromne pokłady złóż mineralnych. II wojna światowa jest najbardziej
tajemniczą z wojen, jakie miały miejsce. Wszyscy podejrzewają, że była ona
spowodowana przez psychicznie chorego władcę Pengrande, a raczej jednego z
władców. Po jego zamordowaniu na tron wstąpił mężczyzna, który zyskał
przychylność większości ludności. Miał on córkę i adaptowanego syna. Niestety
księżniczka Amelia została zgwałcona i to sprawiło, że rozpętała się III wojna
światowa. Natomiast czwarta dotyczyła ataku na Pengrande, w którym, z
nieznanych przyczyn, uczestniczyło wiele państw. To tyle…
Pokręciła głową i usiadła, nie potrafiąc dłużej
mówić o wydarzeniach, które bezpośrednio dotyczyły jej samej. Nawet jeśli
cierpiała z powodu zaniku pamięci, nie mogła dać innym znaku, że coś jest z nią
nie tak. Nie w tej szkole, nie przy tych uczniach, szepczących i obgadujących
ją, gdy tylko zakończyła opowieść.
– Cieszę się, że panienka posiada taką wiedzę, a
teraz może czas na przerwę? – zaproponowała profesor Shagotte. – Pół godziny?
Zezłoszczona pomrukiwaniami wychowanków podjęła
decyzję, by przynajmniej pierwszego dnia im trochę odpuścić. Wyszła z klasy,
jedynie na moment przeszywając wzrokiem wychowanków, by dać im do zrozumienia,
że nie życzy sobie takiego zachowania.
Levy i Lucy spojrzały równocześnie na zegarek i
odkryły, że mają wystarczająco czasu, by pójść w odosobnione miejsce i na
spokojnie porozmawiać o Natsu. Subtelnie uśmiechnięte wstały, chwyciły za torby
i pośpiesznie wybiegły z klasy, dając swoim koleżankom pełną swobodę
obgadywania.
Przeszły przez korytarz, którym jeszcze pół
godziny temu Lucy przechodziła wraz z Natsu. Kiedy dotarły do głównego
pomieszczenia, Levy wskazała jej wejście do katakumb, które znajdowało się po
prawej stronie, tuż obok schodów. Obie przeszły przez niezbyt duże, metalowe
drzwi do wąskiego korytarza, który dalej prowadził w dół. Im bardziej kierowały
się ku bibliotece, tym schody stawały się coraz szersze. Pomieszczenie, z początku
małe i ciasne, przybrało znaczących rozmiarów, mogąc pomieścić co najmniej
kilkudziesięciu uczniów.
– Już niedaleko – wtrąciła Levy.
Przed oczami Lucy ukazało się ogromnych
rozmiarów wejście, na którym dominowały przepiękne płaskorzeźby zwierząt,
przeplatane formacjami roślinnymi. Całość wieńczyła się na samym szczycie
drzwi, sprawiając wrażenie dzieła idealnego. Lucy z trudem wierzyła, że jest to
tylko wejście do biblioteki.
Levy otworzył przed nią i pozwoliła wejść
pierwszej.
Łuna padająca z zakurzonych żarówek idealnie
podkreślała atmosferę mroku i tajemniczości, która panowała w przeogromnym
pomieszczeniu wypełnionym po brzegi księgami z najróżniejszych dziedzin,
kategorii czy języków. Każda część, idealnie oznaczona, wskazywała miejsce, do
którego uczeń ewentualnie ma się udać, lecz pomimo istnienia wskazówek Lucy
stała jak słup soli, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Podziemia okazały się
zupełnie innym miejscem niż spodziewała. Gdzie nie spojrzeć było widać wysokie
regały i jedynie niewielka przestrzeń tuż przy drzwiach była ich pozbawiona.
Zachwycona, i zarazem przerażona ewentualnym zaginięciem, zrobiła krok naprzód,
zastanawiając się, czy nie poprosić pracownika o mapę.
Bibliotekarka, słysząc, że ktoś przyszedł,
odłożyła na bok papiery i podniosła okulary o czerwonych oprawkach, by
sprawdzić, kto przybył.
– Levy, skarbie! – krzyknęła kobieta.
Wyszła ze swojego kącika i uściskała córkę,
składając na jej czole delikatny pocałunek.
– Dlaczego to jest takie ogromne? – zapytała
Lucy. – Ta szkoła jest straszna.
– Zgadzam się! – potwierdziła Levy. – Istne
tortury mają u profesora Panther’a, bo on to potrafi cały czas trzymać w
klasie, nie chcąc za nic wypuścić. Żadne usprawiedliwienia nie mają sensu, gdyż
stosuje żelazną zasadę, że „człowiek musi przetrwać w każdych warunkach”.
– Prawie jak żołnierz – skomentowała Lucy.
– Tak. – Levy kiwnęła głową. – Służył w czasie
IV wojny światowej w Pengrande. To tutaj! – przerwała nagle, wskazując na
cztery stoliki ustawione pośrodku pustej przestrzeni, otoczonej ze wszystkich
stron regałami z książkami. – Domyślam się, że teraz chcesz mnie wysłuchać? –
zapytała, siadając na skórzanym fotelu.
– Jeśli będziesz łaskawa mi wyjaśnić – odparła
Lucy. – A skąd wy w ogóle wiecie o tym wszystkim? Mam tu na myśli ciebie, Erzę
i Graya.
– Uczestnikami wydarzeń sprzed dwudziestu laty
byli Silver Fullbuster i Damien Nightwalker – powiedziała cicho. – Natomiast
mój ojciec, Hethern, jest bliskim przyjacielem Igneela.
– To znaczy ojca Natsu? – dopytała się Lucy.
Levy kiwnęła głową.
– Czy wiesz, dlaczego Igneel jest tak ważną
personą? – spytała McGarden.
– Trochę słyszałam, ale ojciec nie chciał bym
zbyt wiele wyciągała ze świata zewnętrznego – wytłumaczyła. Lucy założyła nogi
i siadła po turecku. Poprawiła sukienkę, nadal słuchając opowieści Levy.
– Igneel Dragneel jest bratankiem obecnego króla
Fiore. A to oznacza, że jest drugi w kolejce do tronu, co…
– …czyni Natsu trzecim następcą – dokończyła
Lucy.
– Tak – potwierdziła Levy. – Ale słuchaj dalej,
bo to nie jest koniec. Brat obecnego króla nie żyje. Zginął w czasie IV wojnie
światowej, w trakcie zamachu na pałac królewski, kiedy została zamordowana
przyszła para królewska, czyli rodzice księżniczki Hisui.
Wiązanka przekleństw wyszła szeptem z ust Lucy.
Wstała i wzięła kilka, głębszych wdechów, by móc oswoić się z nowymi
informacji. Kiedy w końcu ochłonęła, z powrotem usiadła naprzeciw Levy i
zamieniła się w słuch.
– Kiedy Igneel miał szesnaście lat został
wysłany – rzekła McGarden. – Do Pengrande – dodała ciszej.
– Zaraz – powiedziała Lucy, powoli zaczynając
rozumieć prawdę, którą tak dokładnie strzegł jej mąż. – Czyli…
– Tak. – Levy wyłożyła ręce na blat. – Natsu
Dragneel jest dzieckiem z gwałtu, który został dokonany na księżniczce Amelii.
Ojciec Erzy był dowodzącym, który zaplanował całą akcję. Silver Fullbuster
przygotował sprzęt i umożliwił wejście do pałacu, co nie było trudne, biorąc
pod uwagę fakt, że był on znanym naukowcem, który kupił sobie łaskę u króla. To
on sprawił, że władca wysłuchał prośby o audiencję fioriańskich bogaczy i
wpuścił ich tym samym do zamku.
W bibliotece nastała cisza.
– Jeśli nie chcesz, to możemy już…
– Nie! – krzyknęła McGarden, przerywając Lucy. –
Mam już dosyć tych kłamstw. Chcę wreszcie to z siebie wyrzucić, bo… –
przełknęła głośno ślinę – …mój ojciec był tak bliski Igneelowi, że ten zdradził
mu prawdę.
– Zaraz, zaraz – Lucy gwałtownie wystawiła przed
siebie ręce. – Twierdzisz, że to królestwo Fiore zaplanowało gwałt na
księżniczce. Ale po co?
– Kiedy król Fiore ujrzał sumę pieniędzy, jaką
udało nam się zdobyć w czasie II wojny światowej, zapragnął kolejnej, by się
wzbogacić. Jednak nie chodziło tylko o to. Tato ma parę teorii, ale nigdy mi
ich nie zdradził.
– To dlatego nasz kraj był bezpieczny?! –
wrzasnęła na całą bibliotekę.
– Czekaj! Muszę skończyć, a nie mamy już dużo
czasu – wyjaśniała Levy. – To wszystko jest proste. Król Pengrande kochał swoją
córkę ponad życie, gdyż… najpierw adoptował syna, ponieważ jego żona okazała
się bezpłodna, ale dokonał się cud i urodziła się Amelia. Była ona całym światem
dla tego człowieka. Po gwałcie została porwana. Porywacze mieli zapewnić jej
bezpieczeństwo pod warunkiem, że król zacznie kolejną wojnę światową. Niestety
albo na szczęście okazało się, że Amelia jest w ciąży. Wszyscy chcieli zabić
dziecko, ale księżniczka im nie pozwoliła. Nie wiem, co nią kierowało, ale
jakimś cudem Natsu urodził się. Poród odbierał wtedy nadworny lekarz, Macao
Conbolt.
– Macao Conbolt – powtórzyła niezdecydowanie
Lucy. – Dziękuję – powiedziała, nie chcąc przedłużać niewygodnej konwersacji.
– Nie dziękuj, dobrze było się zwierzyć.
Obie wstały. Zabrały wszystkie swoje rzeczy,
sprawdzając, czy przypadkiem czegoś nie zostały, po czym skierowały się w
stronę wyjścia.
– Levy, jeszcze mam do ciebie jedno pytanie –
zaczęła niepewnie Lucy.
– Śmiało.
– Dlaczego w naszej klasie było wolne miejsce?
Skoro przyszłam, to musiało być mniej osób?
– To miejsce jest zarezerwowane dla narzeczonej
Natsu, Lisanny – odpowiedziała swobodnie Levy.
– Narzeczonej? – powtórzyła z niedowierzaniem
Lucy.
Niespodziewanie Lucy odwróciła się. Poczuła za
sobą czyjąś obecność, choć było to niemożliwe, biorąc pod uwagę fakt, że w
bibliotece znajdowała się tylko ona, Levy i jej matka. Jednak zaraz dostrzegła
niewyraźny kształt poruszający się w mrokach biblioteki między półkami z
literaturą romantyzmu. Na początku, z lekka wystraszona, pomyślała, że to tylko
jej wyobraźnia, lecz czas mijał, a sylwetka nie znikała. Przerażona myślą, że
ktoś mógł usłyszeć ich rozmowę, szybko pobiegła w kierunku ksiąg, lecz zanim
zdążyła tam dojść, nikogo już nie było.
– Ktoś nas podsłuchiwał – oznajmiła od razu
przyjaciółce.
– To pewnie duch z biblioteki – powiedziała
spokojnym głosem Levy, po czym zaczęła iść w stronę wyjścia.
– Duch? Czekaj! – wrzasnęła za nią, mając
nadzieję, że był to tylko kiepski żart.
Napiszę krótko, bo zaraz muszę wychodzić, więc do rzeczy.. Nie masz się czego bać, bo rozdział jest bardzo fajny, nareszcie trochę o Jellalu (♥). Strasznie smutno mi się zrobiło jak czytałam o śmierci Hildy i egzekucji. Tak właściwie, to nie wiem czemu, ale czuję, że Jellal jakimś sposobem przeżył i mam nadzieję, że mam rację. :D Albo już wiadomo, że on żyje, a ja jestem taka głupia, że o tym zapomniałam. xD
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozśmieszyło mnie chyba, to: "będziemy mieć dużooo dzieci", zaraz ma dojść do dalszej części egzekucji, a on jej mówi, że będą mieć DUŻOOO dzieci. Rozumiem każdy jest trochę zboczony, ale mógłby się trochę pohamować, tym bardziej, że zaraz zginie. xD
To by było na tyle, więc życzę dużo weny na dalsze rozdziały i na TM. :) /Yale
Dziękuję bardzo i w słowach Jellala nie było zboczenia, tylko chęć dania nadzei Erzie, że będzie miała szczęśliwą przyszłość :)
UsuńWiem, wiem, ale tak jakoś przyszło mi do głowy. xd Ale to bardzo słodkie było. :3 Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, a szczególnie jak Jellal wróci, bo wiem, że wróci, musi. :D /Yale
UsuńNo to będę was trzymać w niepewności, bo już zaplanowałam, kiedy wyjaśni się sprawa Jella i ten kobiety :)
UsuńZauważyłam, że w 2 i 4 sezonie, dziękuję ci bardzo, do tego czasu to ja osiwieję w czekaniu na to. :) Ale wiem, że będzie warto. :D /Yale
UsuńBędzie warto :)
UsuńMnie się podobał rozdział. Mimo że zawiera drastyczne momenty czyta się go (jakby to określić) spokojnie.
OdpowiedzUsuńCo do Jellala mam wrażenie że przeżył ale że nie będzie taki jak przedtem, nie wiem czemu tak :P
Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam :>
Dobrze, że się podobał i chyba wszyscy jednoznacznie wierzą w zmartwychwstanie Jellala :)
UsuńJak tylko Jellal wyciągnął tą rękę, to pomyślałam o figurce smoka ;) I nie myliłam się. Nie wiem dlaczego, ale kobieta, która uratowała Jellala i Erze skojarzyła mi się z mamą Lucy. Ta myśl przyszła w chwili, kiedy Erza powiedziała, że pamięta tylko jej uśmiech. Ogółem smutny rozdział. Ale bardzo wciągający, nie mogłam się oderwać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Podobają mi się twoje pomysły. Czy to prawda? Dowiesz się ... w którymś z sezonów. Może coś innego wymyśliłam ;) Ale ogólnie cieszę się, że się podobał:)
Usuńmamma mia cóż za katastrofiia w tych wspomnieniach Erzy, ale cóż narzekać nie mogę bo nie ma na co. Więc życzę zdrówka i mega dużo weny ;-)
OdpowiedzUsuńZdrówko zawsze się przyda :) Dzięki
UsuńWspaniały rozdział, bardzo mi się podobał. szybko się czytało. Zastanawia mnie o co chodzi, z tymi wszystkimi figurkami smoków.... Nie mogę się doczekać, następnego sezonu i tego jak to wszystko wyjaśnisz. Ślę wenę i życzę czasu na pisanie
OdpowiedzUsuńA ty myślisz, że tą tajemnicę wyjaśnię w następnym sezonie? Hi, hi, hi :)
UsuńHej! Wspaniała notka, normalnie perła .. popłakałam się przy tej histori .. by takich rzeczy doświadczyć, aż współczuje Erzie... żal mi że tyle biskich osób straciła, tak jak i większość dzieci w twoim opowiadaniu... nawet przecież Natsu , Lucy , Gray i inni potracili przyjaciół ... To takie smutne .
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci na następną notkę duuużego kopniaka od weny , czasu i czego kolwiek byś tam chciała jeszcze.... nie wnikam...
Twoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K
Zaliczenia z Zarządzania ... oooooooo... dobre życzenie :)
UsuńWielkie dzięki i tak. To miało być smutne:)
Nie rozumiem o co Ci chodzi... Rozdział świetnie Ci wyszedł i był on przede wszystkim bardzo ciekawi. Interesująca jest historia Erzy i mam nadzieje, że te wątki, które nie zostały wyjaśnione w tym rozdziale zostaną wspomniane w innych. Biedna Erza... widziała jak Hilda się zabija... To musi być prawdziwa trauma dla dziecka. To cud, że nie oszalała po tym wydarzeniu. Co się stało z Jellalem po tym jak Erza wsiadła na statek??? Mam nadzieje, że mi go nie zabiłaś... Jestem bardzo tego ciekawa :D Nie mogę się doczekać. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużooo weny i powodzenia na studiach. Ucz się pilnie ;)
PS. Jeżeli chodzi o długość rozdziału to taki byłby w sam raz. Dłuższych nie mogę strawić i dlatego dzielę je sobie na kilka części (dlatego zdarza mi się trochę później dawać komentarz) Mogę wiedzieć jakim rozmiarem czcionki pisałaś ten rozdział i ile stron w Wordzie Ci zajął?
Pozdrawiam :D
Teraz zmieniłam jedną rzecz, ale ten pisałam tak:
Usuń- obecne czasy Times New Roman 12
- wspomnienia Corbel 11,5
i ogólnie odstępny między linijkami zawsze były 1, a teraz zrobiłam 1,5 i ogólnie mi wyszło...bodajże 6 stron?
Wiem, ja też lubię krókie rozdziały, ale to się nie sprawdzi na PACu, bo by było mało sytuacji na 1 rozdział. Ciesz się, bo Yasha potrafiłą pisać ok 30 stron na rozdział, a ja teraz zmieniłam liczbę i będzie ok 11, 12, a raczej trochę więcej licząc, że zwiększyłam odległości, ale i tak będą krótsze rozdziały o ok 20-30% :)
Cieszę się, że podobało i zdradzę, że tajemnica, co się stało z Jellalem i tą kobietą zostanie rozwiązana częściowo w 2, a potem w 4 sezonie :)
Dopiero?! Długo będę czekała....
UsuńTak, jak wszyscy :)
UsuńWcale nie jest kiepski! Co ty mówisz?
OdpowiedzUsuńJest naprawdę wzruszający jak dla mnie.
Śmierć Hildy i Jellala.
Ten 2 to jeszcze może i żyje bo taka mam nadzieje ale i tak smutno
To co te dzieci musiały wtedy przezywać...
nie zazdroszczę im.
Ogólnie smutno, wzruszająco ale piękna historia.
Niecierpliwie czekam na następny rozdział
Kocham twojego bloga jest świetny <3
Popłakałam się ze szczęścia, ale ja naprawdę się BAŁAM :) Całe szczęście, że tylko ja jestem jaka głupia :)
UsuńTen przedmiot od jeralla myślałam, że to obrączka c: ale jednak.. Cały czas mam nadzieje na Nalu w nastepnym rozdziale albo w nast nast cc: Piękny rozdział momętem miałam łzy w oczach T-T oby tak dalej!! [przepraszam że tak kródko ale telefon xd].
OdpowiedzUsuńNic się nie stało. Jestem BARDZO wdzięczna za komentarz. No ... obrączka może kiedyś od kogoś, dla kogoś będzie, a Nalu... możliwe, że coś będzie...
UsuńPS. zdradzę, że warto czekać na koniec sezonu :)
Rozdział wyszedł Ci nawet fajnie. Wygląda na to, że Hilda była dobra kobietą, pragnącą uchronić Erzę od tego piekła, które przezywało każde dziecko z sierocińca. ;)
OdpowiedzUsuń" - Scarlet? Prawda?
- Khe! – Wypluła z powrotem do talerza zupę, którą wcześniej kulturalnie zaczęła spożywać. – Nie rozumiem cię! Trafiłeś do sierocińca, więc pewnie straciłeś swoją rodzinę, więc … dlaczego…!?" - Nie zrozumiałam zupełnie tego fragmentu, czemu Erza nagle się na niego wydarła, o co jej chodziło z tym nawiązaniem do rodziny? Trochę jak filip z konopi z tym wyskoczyła i zupełnie mi to nie pasowało.
Reszta rozdziału była w porządku. Ciekawa jestem kim była ta kobieta, która usilnie chciała ratowac Jellala.
Pozdrawiam i życzę weny. :)
Już wyjaśniam ten fragment. Chodziło o to, że Erza nie znając swoich rodziców, będąc porzucona, widziała dzieci, które straciły swoich ukochanych w bardzo brutalny sposób. jellal wspominając o śmierci rodziców i ogólnie sposobie ich śmierci przypomniał wielu osobom o tragicznych wydarzeniach, o których nie chcieli pamiętać. Erza jako jedyna nie przeraziła się wtedy, bo nie poznała tego uczucia. Dlatego wyciągnęła Jellala i chciała mu wbić do głowy, że nie powinien o takich rzeczach wspominać przy innych. A i zapomniałabym. Słowa Erzy, które zacytowałaś... tu chodziło o to, że Jellal w ciągu jednej chwili stał się no ... normalny, a nie jak dziecko po stracie rodziców. Głównie o to mi chodziło. Mam nadzieję, że wyjaśniłam. Mogłaś nie zrozumieć, bo nie wiem, czy ty tak masz, ale ja czasami rozumiem jakiś fragment, potrafię go sobie wyobrazić, a nie udaje mi się przenieść go na komputer, napisać.
UsuńTak była "dobrą kobietą",a le tylko dlatego, że erzę od małego wychowywała, a reszta dzieciaków przybywała ... w między czasie. Ja osobiście nie lubię Hildy za to co zrobiła, ale to każdy ma swoje zdanie. Można różnie odczytywać jej zachowanie :)
Ogólnie dzieki za komentarz i pozdrawiam :)
No właśnie chodziło mi o to, że nie wyłapałam, że Erzę zirytowała nagła zmiana Jellala. Resztę zrozumiałam, czemu zabrała go z jadalni i w ogóle, tego konkretnego fragmentu nie załapałam. :D Dzięki za wyjaśnienie. :)
UsuńJa co do Hildy nie mam jakichś konkretnych odczuć, ponieważ za mało jej było, bym mogła zapałać do niej sympatią, czy ją znienawidzić. ;)
Uff :) Cieszę się, że dobrze wyjaśniłam :) A Hildy to ja nie lubię. Niby sama ją taką stworzyłam, ale ... nie mogę jej wybaczyć, że na oczach Erzy popełniła samobójstwo. Coś jednak ze mną nie tak jest.
UsuńRozdział, mimo że krótki, to jednak ciekawy. Cieszę się, że opisałaś część przeszłości Erzy i zaczęłaś wątek z Jellal'em ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym ten rozdział może zaprzeczać mojej teorii o figurkach smoków (jeśli Jellal rzeczywiście umarł) lub potwierdzać ją (jeśli w jakiś sposób przeżył i za jakiś czas ponownie się spotkają). Osobiście liczę na tę drugą opcję ^^.
Czekam na kolejny rozdział :D
Pozdrawiam i życzę weny,
MiMi4444
Kurcze... nikt Jellalowi nie da odejść :( Biedaczek. Co będzie, to zobaczymy, a raczej wy zobaczycie :) THX za komentarz :)
UsuńJeśli rzeczywiście tam umarł, to niech spoczywa w pokoju [*], ale szczerze wątpię, że pozwoliłabyś mu tak po prostu zginąć, po wystąpieniu w jednym tylko rozdziale, pewnie jeszcze trochę go pomęczysz :D
UsuńZnalazłam twój blog niedawno ale muszę przyznać. Zakochałam się w nim! Piszesz super. Wymyśliłaś naprawdę ciekawą fabułę za co wielki plus ode mnie. Od teraz będę stałą czytelniczką :3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńJestes niesamowita i masz niezwykłą wyobraźnie ja za nigdy bym czegoś takiego niewymyśliła,ten rozdzial był naprawdę wciągający tyle uczuć się przezemnie przelało.Mam nadzieje że następny rozdział też będzie super ale żeby byl wesoły bo inaczej u mnie q domu powudź vędzie xd
OdpowiedzUsuńŻyczę weny,pijanego sylwestra i wszystkiego najlepszego w nowym roku ;)
Dzisiaj jest nowy rozdział i mogę zagwarantować, że powódź łez co najwyżej pojawi się dopiero w drugim sezonie ;)
UsuńEY NO JAK TO JELLAL UMAR?!
OdpowiedzUsuńW takim razie Erza ma wstąpić do zakonu aniżeli być z Grayem ;-;
Smutno mi było :"( w ogóle tam jest błąd bo zamiast 1993 jest 1893 chyba że ja o czymś nie wiem i tak miało być :O
Masz rację, miał być 1993 rok, więc serdecznie dziękuję za uwagę!
UsuńA co do Jellala... Nic nie zdradzam, ale gdzieś będę wysyłać Erzę :)
Pozdrawiam
Oby :D bo nie wybaczę
UsuńDalej się wszystkiego dowiesz!
Usuń