Rozdział 90 (+18)

Lucy nienawidziła siebie. Dwa lata wypełnienia misji, samotności i zaprzeczania, że darzy Natsu jakimikolwiek uczuciami, właśnie poszły na marne. Wszystko znikło, gdy ponownie wtuliła się tors mężczyzny, którego mogła nadal nazywać swoim mężem. Nie czuła już zmęczenia, strachu, niepokoju — emocji towarzyszących jej każdego dnia podczas pobytu w Pengrande. Pozostało już tylko ciepło.
Natsu złożył na jej czole delikatny pocałunek.
— Strasznie grzecznie zaczynasz. — Zaśmiała się. — Wcześniej taki nie byłeś.
— Wiesz… Nadal trzymasz broń — przypomniał jej.
Faktycznie, zapomniała.

Bez chwili zastanowienia odłożyła ją na stojący obok stolik i rzuciła się na szyję Natsu. Wbiła się w jego usta, składając namiętne, niemal erotyczne pocałunki. Palce wplotła w gęste włosy, które od ostatniego czasu urosły mu już do samych barków. Natsu złapał ją w talii, przyciskając do siebie. Gładził ją dłońmi po plecach i szyi, aż w pewnym momencie przesunął rękę pod zamek bluzy, którą zdjął chwilę potem.
Lucy nie mogła być gorsza.
Wsunęła ręce pod bluzkę chłopaka, podciągając ją aż pod samą szyję. Ze zrzuceniem jej pomógł już Natsu.
— Długo nam to zajmuje — powiedziała, puszczając oczko w stronę wyciśniętych spodni Natsu. – Poza tym masz zimne łapy.
Popatrzyli na siebie przed chwilę w milczeniu.
Lucy jako pierwsza pozbyła się wszystkich ubrań, stając naga przed Natsu, który ledwo za nią nadążył. Wziął ją na ręce i położył na pościelonym łóżku, całując jej piersi i brzuch. Lucy przyciągnęła go do siebie, rozsuwając przed nim nogi.
— Na pewno? — zapytał wątpliwie.
Obejrzała go nagiego i stwierdziła:
— Byłabym naprawdę okrutna, teraz cię wyganiając.
Zniżył się do niej, jeszcze kilka razy całując w usta, zanim poczuł się gotowy do działania. Trząsł się, bał, że wszystko zniszczy, że ostatnia szansa dana przez Lucy zostanie przed niego zmarnowana. Jednak Lucy posłała mu szczery, ciepły uśmiech na znak, że pragnie być z nim.
Natsu bez wahania ręką poprawił się, przybliżając męskość do Lucy. Wziął głęboki wdech i pchnął.
Lucy krzyknęła, gdy pochwycił ją chwilowy, ostry ból. Wbiła paznokcie w plecy Natsu. Ten zasyczał. Wzięła kilka głębokich wdechów i zagryzła zęby, gdy Natsu wykonał kolejne pchnięcia. Jednak z każdym przyzwyczajała się. Było to dla niej nowe uczucie — bolesne, ale powoli przeradzające się w przyjemność. Owinęła nogi wokół jego pasa, spinając mięśnie, jakby bała się tego zbliżenia. Nie tak chciała uczynić. Pragnęła nadal zanurzyć się w tym uczuciu, choć ono nakazywało jej uciec, odrzucić je.
Natsu nie schodził z niej. Nie pozwalał, by nawet próbowała od niego uciec. Sapał do jej ucha, czasami powtarzając, jak bardzo żałuje dawnych decyzji. Lucy miała dość słuchania jego głupich żalów. Wściekła pochwyciła go i jednym, silnych ruchem przewróciła na plecy, a sama usiadła na nim, nie mogąc złapać oddechu.
— Jesteś… takim… durniem — mówiła, biorąc głębokie łyki powietrza. — Naprawdę głupim.
— I nawzajem.
Zaśmiał się.
Pocałowała go namiętnie, delikatnie poruszając biodrami, aż w końcu zaczęła podnosić się i upadać. Natsu raptownie chwycił ją i przerzucił do dawnej pozycji. Pchnął ją kilka razy i skończył, opadając obok dziewczyny.
— Zawsze się gdzieś śpieszysz — powiedziała złośliwie, odwracając się od Natsu.
— Ty natomiast zawsze gdzieś mi uciekasz.
— Oczywiście. — Parsknęła śmiechem. — Ale myślałam, że masz już jakieś doświadczenia.
Skrzywił się.
Wyraźnie nie chciał od niej tego usłyszeć. Na jego twarzy pojawił się niesmaczny grymas.
— No i co z tego. — Prychnął. — Tamten raz się nie liczy.
— A z innymi kobietami? — spytała.
— Też nie mają znaczenia.
— Czyli jednak niejedną w życiu zaliczyłeś! — wypomniała mu, nie wytrzymując napięcia. Nerwy puściły jej. Uderzyła w niewinną poduszkę.
— Ty naprawdę jesteś niezdecydowana. — Żachnął się. — Narzekasz, że nie mam doświadczenia, choć mam doświadczenie, czyli… — Zawahał się, po czym załamał. Rozmasował skronie. — Chcesz mi powiedzieć, że jesteś zawiedziona?
Kiwnęła nieznacznie, wstydząc się.
— Myślałam, że trochę dłużej będziesz to robił. — Schowała zaczerwienioną twarz za poduszką. Po chwili jednak wściekle rzuciła ją na drugi kraniec pokoju. — Tak, jestem zawiedziona. Myślałam, że będzie to troszeczkę inaczej wyglądało.
— Wybacz, ale my nie gramy w pornosach — odparł złośliwie. — Stanowczo za dużo się ich naoglądałaś!
— Przepraszam bardzo, ale to ciebie przyłapywałam na ich oglądaniu.
— Nie ma dowodu, nie możesz tak twierdzić! — Zasłonił jej usta, by więcej nic nie powiedziała. — Poza tym i tak długo mi się udało. Jesteś strasznie złośliwa i oczekujesz niewiadomo czego. — Machnął ręką, uderzając nią o ścianę. Syknął z bólu. — Au — zawył.
— Uważaj — zwróciła mu uwagę. — I przepraszam — dodała ciszej.
Przewróciła się i odwróciła plecami do Natsu. Nigdy wcześniej tak się nie wstydziła. Sądziła, że takie zbliżenie będzie czymś wyjątkowym, niezapomnianym, a ostatecznie okazało się, że wyobrażała sobie zbyt wiele i zbyt wiele powiedziała.
Natsu zaczął gładzić ją po nagiej skórze.
— Fakt, parę kobiet zaliczyłem, ale tylko o ciebie tak bardzo musiałem się starać. Doceń to, że przybyłem na drugi kontynent dla ciebie — przypomniał jej.
Zaśmiała się cicho, po czym przechyliła się na drugą stronę, leżąc twarzą w twarz z Natsu.
— Nie myśl, że ci podziękuję za ten zaszczyt, i bądź świadomy, że będziesz się musiał postarać o wybaczenie.
Jeśli myślał, że uzyska przebaczenie tak łatwo, to się mylił. Wciąż nie umiała wybaczyć mu tamtej ucieczki i listu.
— Rozumiem i jestem wdzięczny za tę szansę.
Pocałował ją w czoło, potem w policzek, a samym końcu w usta. Oddała mu pocałunki w tej samej kolejności, aż złączyli się w namiętnej grze ust, które zaczęły wędrować po szyi partnera, jego torsie, barkach i rękach.
— Chyba jeszcze coś z siebie wykrzesam — oświadczył dumnie Natsu, kładąc się na Lucy.
— Będę liczyć — obiecała wrednie.
Wszedł w nią jeszcze raz. Uniosła biodra, choć nie wiedziała dlaczego. Pragnęła tylko poruszać się w tym samym rytmie, co Natsu. Czerpać przyjemności, których on doznawał. Nie miała sił liczyć. Natsu poruszał się tak szybko, że zabrakło jej czasu na jakiekolwiek myślenie o liczbach. Złapał ją za pierś. Przesunął rękę aż na pośladki, po czym przejechał ręką po udach, gdy Lucy zgięła nogi w kolanach. Zsunęła się z poduszki, uderzając głową w twarde łóżko. Natsu podniósł się i przyklęknął, nie przerywając erotycznych gierek.
— Ty durniu — wysapała.
Podniosła się, wtulając się w niego. Namiętnie pocałowała ukochanego, poruszając się w górę i w dół. Natsu skończył.
— Tym… razem… chyba… — przełknął ślinę — było lepiej?
Opadli na łóżko razem, nie mając już sił.
— Nic mnie to nie obchodzi, mój mężu. — Parsknęła śmiechem. — Jestem zadowolona z naszej nocy poślubnej.
— Trochę długo z nią czekaliśmy.
— I co z tego? Lepiej późno nic wcale.
Wzruszył ramionami.
— Co racja, to racja.
Lucy wtuliła się w Natsu. Chłopak przykrył ich oboje. Byli zmęczeni. Czas minął na tyle szybko, że zegarek zaczął wskazywać północ. Dzwony kościoła wybiły, jak co dzień, tę samą wadliwą melodię i przestały, gdy tylko minął wyznaczony czas. Jak gdyby zaklęcie zamroczyło ich. Przymknęli oczy, zasypiając obok siebie. Spletli ze sobą dłonie, zapominając o tym, co było w przeszłości. Liczyło się dzisiaj i krok, jaki wykonali ku lepszej przyszłości.

Następnego dnia obudzili się jeszcze przed wschodem słońca. Lucy jako pierwsza wstała, wykąpała się w niezbyt zadbanej łazience, nakładając świeże ubrania i zamawiając śniadanie u służby hotelowej, zanim Natsu się obudzi. Poprosiła o pozostawienie jedzenia przed pokojem i o zapukanie.
Sprawdziła bronie, obawiając się, że Natsu przypadkowo mógł naruszyć którąś z nich. W najmniej oczekiwanych sytuacjach błędy wychodziły na jaw; nie chciała, by coś takiego zdarzyło jej się, gdyby walczyła o życie. Na całe szczęście, Natsu nic nie zrobił.
Usłyszała pukanie.
Pozostawiła ukochanych przyjaciół na stole, po czym podeszła, zabierając spod drzwi tacę z jedzeniem. Smętnie spojrzała na trzy kromki chleba, na których zostały położone plasterki szynki i sera, miskę owsianki i dwie szklanki z gorącą herbatą.
Położyła tacę na stole. Z torby wyjęła zawinięty papierek, z którego wysypało jej się trochę białego proszku. Syknęła, sprawdzając, czy Natsu nadal śpi. Chrapał jak smok, nie wykazując najmniejszych oznak budzenia się. Odetchnęła z ulgą i wsypała część proszku do herbaty. Resztę zawinęła i włożyła z powrotem do torby.
Zegarek wybił godzinę szóstą. Niechętnie, ale z potrzebą potrząsnęła mężem, próbując go obudzić. Machnął na nią ręką, odwracając się na drugi bok. Prychnęła.
— Tak chcesz się bawić? — spytała, ostro spoglądając na Natsu. Żyła z nim wystarczająco dugo, by wiedzieć, że nie jest prosto zwlec go z łóżka, ale dzisiaj nie miała czasu na przekomarzania z nim. Wściekłość zalała jej twarz w postaci czerwieniejącej skóry. Jej oczy zabijały.
Jednym, sprawnym ruchem pociągnęła za prześcieradło. Natsu obrócił się, upadł na podłogę i krzyknął z przerażenia, całkowicie nie wiedząc, co się dzieje.
— Lucy? — Zamrugał z niedowierzaniem. — Więc wczorajsza noc nie śniła mi się?
— Trochę nie podoba mi się, że masz wyuzdane sny na mój temat, ale już nie będę drążyć. — Machnęła od niechcenia ręką. — Tak, wczoraj, jak to się ładnie mówi, rozdziewiczyłeś mnie, kochanie. A dzisiaj chrapiesz jak smok. Nie mogłam przez ciebie dłużej spać!
— Przesadzasz. — Rozmasował obolałą głowę. — Ale naprawdę my…
Odpowiedziała kiwnięciem.
Natsu przechylił głowę na bok, ciepło uśmiechnął się, a na twarzy pojawił mu się słodko-obrzydliwy grymas, który, jak sądziła Lucy, miał oznaczać jego zwycięstwo.
Zignorowała męża. Wzięła mu i sobie herbatę, po czym podała mu jeden z naparów. Napił się i skrzywił.
— Fuj, obrzydliwe. — Wstrząsnęło z nim. — To smakuje jakby ktoś zrobił mi to z noszonych przez tydzień skarpetek, a później próbował zakryć zapach fiołkami i różami.
Lucy zrobiło się niedobrze.
— Następnym razem zatrzymaj te pomysły dla siebie, proszę.
— Przepraszam. — Zaśmiał się.
Nastało chwilowe milczenie.
— Natsu… — Lucy odezwała się jako pierwsza. — Jak mnie w ogóle znalazłeś? — Od dłuższego czasu to pytanie chodziło za nią.
— Najpierw śledziłem Happy’ego — oznajmił. — Oczywiście widziałem was w tej fabryce, słyszałem rozmowę, a potem coś we mnie pękło. Rozmawiałaś z Lisanną?
— Tak.
— Czyli dobrze myślałem. — Wypił herbatę za jednym razem i odstawił kubek na podłogę. — Zaopiekowałem się Happy’m, po czym zacząłem szukać ciebie. Było trudno, ale wiedziałem, że nie wyjechałaś ze stolicy. Zabrałaś Happy’emu telefon, a ten miał nadajnik, więc mniej więcej znalazłem miejsce, z którego dochodził sygnał. Potem dostałem się do tego hotelu. Dałem hojny datek na rzecz tego miejsca i znalazłem cię. Wystarczyło poszukać osoby, która zameldowała się tutaj w ostatnim czasie. I tak oto jestem. — Podniósł dumnie ręce.
— Gdybyś wcześniej się tak postarał. — Prychnęła.
— A ty znowu o tym? — Odwrócił się obrażony. — Ile jeszcze razy będziesz mi to wszystko wypominać?
— Tyle, ile trzeba będzie — odpowiedziała grzecznie. — Nie możesz oczekiwać Natsu, że zapomnę i wybaczę. Nie, nie licz na to. Będę pamiętać i nie wybaczę, ale nie mogę również zostawić cię. Mi samej zależy na uratowaniu tego związku.
— Czyli wrócisz do Fiore? — zapytał, choć znał już odpowiedź.
Pokręciła głową.
— Nie, nie zrobię tego, Natsu. Muszę dokończyć swoje sprawy — wyjaśniła.
— Dlaczego nie pozwolisz zająć się wszystkim dorosłym?!
— Zeref jest w moim wieku i co z tego? Obecnie jest królem dwóch państw i zbiera poparcie, o jakim nie śniło się większości władcom!
Faktycznie, Lucy zdała sobie sprawę, że Zeref stał się królem, którego wszyscy oczekiwali. Nikt jednak nie spodziewał, że właśnie ten niepozorny chłopak będzie zdolny do wzięcia na swoje barki tak ogromnej odpowiedzialności.
— Nie przywołuj mi teraz… Zerefa… — Natsu zachwiał się. Padł na łóżko, mając zawroty głowy. W jednej chwili zrobiło mu się niedobrze. Nie mógł wystać na nogach.
Lucy wstała, zanosząc swój kubek z herbatą z powrotem na tacę. Jakby nic się nie działo, zaczęła jeść pozostawiony posiłek, próbując nie patrzeć na tracącego przytomność Natsu.
— Dlaczego? — wydusił z siebie.
— Powiedziałam: musisz mi udowodnić, że zależy ci na mnie. To ten test. — Wskazała na niego ręką, po czym z ochotą zjadła łyżkę całkiem smacznej owsianki. — Oddasz potem kluczyki do recepcji. Ja natomiast dokończę to, co zaczęłam. Mam nadzieję, że do tego czasu będziesz na mnie czekać. — Uśmiechnęła się niepozornie.
— Ty… — Zasyczał z bólu. — Lucy, potrzebujesz pomocy.
— Tak, zgadza się. Potrzebuję. Nie mogę się pozbyć matki z głowy. Za dużo rzeczy mi wmówiła, za wiele odebrała i złego w zamian dała. I dziękuję, mężu. Dzisiejsza noc naprawdę mi pomogła. Chyba w końcu czuję się kochana.
Natsu opadł bezwładnie na łóżko. Nadal był nagi. Lucy podeszła do niego i przykryła go kołdrą, składając delikatny pocałunek na jego czole. Teraz dopiero zaczęła zastanawiać się, po co w zasadzie go budziła. Mogła przecież zostawić męża i odejść, gdy ten jeszcze spadł. Może najzwyczajniej chciała z nim się pożegnać? Ostatni raz usłyszeć jego głos, zobaczyć ten uśmiech, gdyby jednak miała już nie wrócić?
Dokończyła śniadanie. Zostawiła kluczyć do pokoju w drzwiach. Ubrała się cieplej, widząc, że miasto spowija gęsta mgła. Wzdrygnęła się na samą myśl o wychodzeniu. Pragnęła nie opuszczać tego miejsca i samego Natsu, ale ucisk w sercu, okrutny głos matki i ona sama nie pozwalały zostać. Zamknęła za sobą drzwi. Bronie włożyła za pas. Była gotowa, by strzelić. Może nawet by zabić. Chyba była gotowa na wszystko, aby tylko tu wrócić i wieść spokojne życie.

Uśmiechnęła się ostatni raz, zostawiając w recepcji dodatkowe pieniądze i dziękując za opiekę. Telefon Happy’ego wyrzuciła. Pieniądze schowała do kieszeni. A sama poszła w stronę Dworca Głównego, aby kupić bilet w dwie strony…

Mam nadzieję, że nie zawiodłam. Naprawdę starałam się jak najlepiej napisać fragment, na który oczywiście wszyscy czekali. Jeśli się podobało, to dajcie znać w komentarzach!

5 komentarzy:

  1. No tego się nie spodziewałam... Jak ona mogła odejść? No jak? I kogo idzie zabić? Albo co zrobić?
    Mam więcej pytań niż odpowiedzi :)
    Przynajmniej relacja Natsu - Lucy się polepszyła... Tylko żeby Lucynka wróciła z misji do swojego męża. Żadnej śmierci tej dwójki -.-
    Jest jeszcze Zeref, który mnie intryguje, bo nie wydaje mi się żeby miał przeżyć.
    Na zbliżenie Natsu i Lucy trzeba było czekać 90 rozdziałó T.T a kiedy do niego doszło to ona sobie poszła :(
    Żeby wejść do zakładki ,,pisze" potrzebuje zaproszenia. Może mogłabyś mi takie sprezentować?
    Nadal czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam i życzę czaaasu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? O matko, byłam przekonana, że odblokowalam! Nawet jak teraz sprawdzam na incognito, to wszystko działa, więc nie wiem, co się stało...

      Usuń
    2. Sprawdziłam linka z tej strony i też działa w incognito, więc nie wiem, co u cb się stało. Żadnego zaproszenia nie potrzebujesz, nikt nie potrzebuje... Chyba że jeszcze sprawdzałam z tydzień temu, to wtedy faktycznie było zablokowane, ale na 100% nie teraz.
      A jeszcze co do rozdziału. No, jeszcze wiele się okaże, ale mogę zapewnić, że ani Lucy, ani Natsu, ani Zeref nie zginął. :)
      I cierpliwość popłaca!

      Usuń
    3. Chciałam na to wejść właśnie tak z tydzień temu i się nie dało, ale teraz sprawdziłam i działa bezproblemu ;)

      Usuń

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)