Lucy nienawidziła siebie. Dwa lata
wypełnienia misji, samotności i zaprzeczania, że darzy Natsu jakimikolwiek
uczuciami, właśnie poszły na marne. Wszystko znikło, gdy ponownie wtuliła się
tors mężczyzny, którego mogła nadal nazywać swoim mężem. Nie czuła już
zmęczenia, strachu, niepokoju — emocji towarzyszących jej każdego dnia podczas
pobytu w Pengrande. Pozostało już tylko ciepło.
Natsu złożył na jej czole delikatny
pocałunek.
— Strasznie grzecznie zaczynasz. —
Zaśmiała się. — Wcześniej taki nie byłeś.
— Wiesz… Nadal trzymasz broń —
przypomniał jej.
Faktycznie, zapomniała.
Bez chwili zastanowienia odłożyła ją na
stojący obok stolik i rzuciła się na szyję Natsu. Wbiła się w jego usta,
składając namiętne, niemal erotyczne pocałunki. Palce wplotła w gęste włosy,
które od ostatniego czasu urosły mu już do samych barków. Natsu złapał ją w
talii, przyciskając do siebie. Gładził ją dłońmi po plecach i szyi, aż w pewnym
momencie przesunął rękę pod zamek bluzy, którą zdjął chwilę potem.
Lucy nie mogła być gorsza.
Wsunęła ręce pod bluzkę chłopaka,
podciągając ją aż pod samą szyję. Ze zrzuceniem jej pomógł już Natsu.
— Długo nam to zajmuje — powiedziała,
puszczając oczko w stronę wyciśniętych spodni Natsu. – Poza tym masz zimne łapy.
Popatrzyli na siebie przed chwilę w
milczeniu.
Lucy jako pierwsza pozbyła się
wszystkich ubrań, stając naga przed Natsu, który ledwo za nią nadążył. Wziął ją
na ręce i położył na pościelonym łóżku, całując jej piersi i brzuch. Lucy
przyciągnęła go do siebie, rozsuwając przed nim nogi.
— Na pewno? — zapytał wątpliwie.
Obejrzała go nagiego i stwierdziła:
— Byłabym naprawdę okrutna, teraz cię
wyganiając.
Zniżył się do niej, jeszcze kilka razy
całując w usta, zanim poczuł się gotowy do działania. Trząsł się, bał, że
wszystko zniszczy, że ostatnia szansa dana przez Lucy zostanie przed niego
zmarnowana. Jednak Lucy posłała mu szczery, ciepły uśmiech na znak, że pragnie
być z nim.
Natsu bez wahania ręką poprawił się,
przybliżając męskość do Lucy. Wziął głęboki wdech i pchnął.
Lucy krzyknęła, gdy pochwycił ją
chwilowy, ostry ból. Wbiła paznokcie w plecy Natsu. Ten zasyczał. Wzięła kilka
głębokich wdechów i zagryzła zęby, gdy Natsu wykonał kolejne pchnięcia. Jednak
z każdym przyzwyczajała się. Było to dla niej nowe uczucie — bolesne, ale
powoli przeradzające się w przyjemność. Owinęła nogi wokół jego pasa, spinając
mięśnie, jakby bała się tego zbliżenia. Nie tak chciała uczynić. Pragnęła nadal
zanurzyć się w tym uczuciu, choć ono nakazywało jej uciec, odrzucić je.
Natsu nie schodził z niej. Nie
pozwalał, by nawet próbowała od niego uciec. Sapał do jej ucha, czasami
powtarzając, jak bardzo żałuje dawnych decyzji. Lucy miała dość słuchania jego
głupich żalów. Wściekła pochwyciła go i jednym, silnych ruchem przewróciła na
plecy, a sama usiadła na nim, nie mogąc złapać oddechu.
— Jesteś… takim… durniem — mówiła,
biorąc głębokie łyki powietrza. — Naprawdę głupim.
— I nawzajem.
Zaśmiał się.
Pocałowała go namiętnie, delikatnie
poruszając biodrami, aż w końcu zaczęła podnosić się i upadać. Natsu raptownie
chwycił ją i przerzucił do dawnej pozycji. Pchnął ją kilka razy i skończył,
opadając obok dziewczyny.
— Zawsze się gdzieś śpieszysz —
powiedziała złośliwie, odwracając się od Natsu.
— Ty natomiast zawsze gdzieś mi
uciekasz.
— Oczywiście. — Parsknęła śmiechem. —
Ale myślałam, że masz już jakieś doświadczenia.
Skrzywił się.
Wyraźnie nie chciał od niej tego
usłyszeć. Na jego twarzy pojawił się niesmaczny grymas.
— No i co z tego. — Prychnął. — Tamten
raz się nie liczy.
— A z innymi kobietami? — spytała.
— Też nie mają znaczenia.
— Czyli jednak niejedną w życiu
zaliczyłeś! — wypomniała mu, nie wytrzymując napięcia. Nerwy puściły jej.
Uderzyła w niewinną poduszkę.
— Ty naprawdę jesteś niezdecydowana. —
Żachnął się. — Narzekasz, że nie mam doświadczenia, choć mam doświadczenie,
czyli… — Zawahał się, po czym załamał. Rozmasował skronie. — Chcesz mi
powiedzieć, że jesteś zawiedziona?
Kiwnęła nieznacznie, wstydząc się.
— Myślałam, że trochę dłużej będziesz
to robił. — Schowała zaczerwienioną twarz za poduszką. Po chwili jednak
wściekle rzuciła ją na drugi kraniec pokoju. — Tak, jestem zawiedziona.
Myślałam, że będzie to troszeczkę inaczej wyglądało.
— Wybacz, ale my nie gramy w pornosach —
odparł złośliwie. — Stanowczo za dużo się ich naoglądałaś!
— Przepraszam bardzo, ale to ciebie
przyłapywałam na ich oglądaniu.
— Nie ma dowodu, nie możesz tak
twierdzić! — Zasłonił jej usta, by więcej nic nie powiedziała. — Poza tym i tak
długo mi się udało. Jesteś strasznie złośliwa i oczekujesz niewiadomo czego. —
Machnął ręką, uderzając nią o ścianę. Syknął z bólu. — Au — zawył.
— Uważaj — zwróciła mu uwagę. — I
przepraszam — dodała ciszej.
Przewróciła się i odwróciła plecami do
Natsu. Nigdy wcześniej tak się nie wstydziła. Sądziła, że takie zbliżenie
będzie czymś wyjątkowym, niezapomnianym, a ostatecznie okazało się, że
wyobrażała sobie zbyt wiele i zbyt wiele powiedziała.
Natsu zaczął gładzić ją po nagiej
skórze.
— Fakt, parę kobiet zaliczyłem, ale
tylko o ciebie tak bardzo musiałem się starać. Doceń to, że przybyłem na drugi
kontynent dla ciebie — przypomniał jej.
Zaśmiała się cicho, po czym przechyliła
się na drugą stronę, leżąc twarzą w twarz z Natsu.
— Nie myśl, że ci podziękuję za ten
zaszczyt, i bądź świadomy, że będziesz się musiał postarać o wybaczenie.
Jeśli myślał, że uzyska przebaczenie
tak łatwo, to się mylił. Wciąż nie umiała wybaczyć mu tamtej ucieczki i listu.
— Rozumiem i jestem wdzięczny za tę
szansę.
Pocałował ją w czoło, potem w policzek,
a samym końcu w usta. Oddała mu pocałunki w tej samej kolejności, aż złączyli
się w namiętnej grze ust, które zaczęły wędrować po szyi partnera, jego torsie,
barkach i rękach.
— Chyba jeszcze coś z siebie wykrzesam —
oświadczył dumnie Natsu, kładąc się na Lucy.
— Będę liczyć — obiecała wrednie.
Wszedł w nią jeszcze raz. Uniosła
biodra, choć nie wiedziała dlaczego. Pragnęła tylko poruszać się w tym samym
rytmie, co Natsu. Czerpać przyjemności, których on doznawał. Nie miała sił
liczyć. Natsu poruszał się tak szybko, że zabrakło jej czasu na jakiekolwiek
myślenie o liczbach. Złapał ją za pierś. Przesunął rękę aż na pośladki, po czym
przejechał ręką po udach, gdy Lucy zgięła nogi w kolanach. Zsunęła się z
poduszki, uderzając głową w twarde łóżko. Natsu podniósł się i przyklęknął, nie
przerywając erotycznych gierek.
— Ty durniu — wysapała.
Podniosła się, wtulając się w niego.
Namiętnie pocałowała ukochanego, poruszając się w górę i w dół. Natsu skończył.
— Tym… razem… chyba… — przełknął ślinę —
było lepiej?
Opadli na łóżko razem, nie mając już
sił.
— Nic mnie to nie obchodzi, mój mężu. —
Parsknęła śmiechem. — Jestem zadowolona z naszej nocy poślubnej.
— Trochę długo z nią czekaliśmy.
— I co z tego? Lepiej późno nic wcale.
Wzruszył ramionami.
— Co racja, to racja.
Lucy wtuliła się w Natsu. Chłopak
przykrył ich oboje. Byli zmęczeni. Czas minął na tyle szybko, że zegarek zaczął
wskazywać północ. Dzwony kościoła wybiły, jak co dzień, tę samą wadliwą melodię
i przestały, gdy tylko minął wyznaczony czas. Jak gdyby zaklęcie zamroczyło
ich. Przymknęli oczy, zasypiając obok siebie. Spletli ze sobą dłonie,
zapominając o tym, co było w przeszłości. Liczyło się dzisiaj i krok, jaki
wykonali ku lepszej przyszłości.
Następnego dnia obudzili się jeszcze
przed wschodem słońca. Lucy jako pierwsza wstała, wykąpała się w niezbyt
zadbanej łazience, nakładając świeże ubrania i zamawiając śniadanie u służby
hotelowej, zanim Natsu się obudzi. Poprosiła o pozostawienie jedzenia przed
pokojem i o zapukanie.
Sprawdziła bronie, obawiając się, że
Natsu przypadkowo mógł naruszyć którąś z nich. W najmniej oczekiwanych
sytuacjach błędy wychodziły na jaw; nie chciała, by coś takiego zdarzyło jej
się, gdyby walczyła o życie. Na całe szczęście, Natsu nic nie zrobił.
Usłyszała pukanie.
Pozostawiła ukochanych przyjaciół na
stole, po czym podeszła, zabierając spod drzwi tacę z jedzeniem. Smętnie
spojrzała na trzy kromki chleba, na których zostały położone plasterki szynki i
sera, miskę owsianki i dwie szklanki z gorącą herbatą.
Położyła tacę na stole. Z torby wyjęła
zawinięty papierek, z którego wysypało jej się trochę białego proszku. Syknęła,
sprawdzając, czy Natsu nadal śpi. Chrapał jak smok, nie wykazując najmniejszych
oznak budzenia się. Odetchnęła z ulgą i wsypała część proszku do herbaty.
Resztę zawinęła i włożyła z powrotem do torby.
Zegarek wybił godzinę szóstą. Niechętnie,
ale z potrzebą potrząsnęła mężem, próbując go obudzić. Machnął na nią ręką,
odwracając się na drugi bok. Prychnęła.
— Tak chcesz się bawić? — spytała,
ostro spoglądając na Natsu. Żyła z nim wystarczająco dugo, by wiedzieć, że nie
jest prosto zwlec go z łóżka, ale dzisiaj nie miała czasu na przekomarzania z
nim. Wściekłość zalała jej twarz w postaci czerwieniejącej skóry. Jej oczy
zabijały.
Jednym, sprawnym ruchem pociągnęła za
prześcieradło. Natsu obrócił się, upadł na podłogę i krzyknął z przerażenia,
całkowicie nie wiedząc, co się dzieje.
— Lucy? — Zamrugał z niedowierzaniem. —
Więc wczorajsza noc nie śniła mi się?
— Trochę nie podoba mi się, że masz
wyuzdane sny na mój temat, ale już nie będę drążyć. — Machnęła od niechcenia
ręką. — Tak, wczoraj, jak to się ładnie mówi, rozdziewiczyłeś mnie, kochanie. A
dzisiaj chrapiesz jak smok. Nie mogłam przez ciebie dłużej spać!
— Przesadzasz. — Rozmasował obolałą
głowę. — Ale naprawdę my…
Odpowiedziała kiwnięciem.
Natsu przechylił głowę na bok, ciepło
uśmiechnął się, a na twarzy pojawił mu się słodko-obrzydliwy grymas, który, jak
sądziła Lucy, miał oznaczać jego zwycięstwo.
Zignorowała męża. Wzięła mu i sobie
herbatę, po czym podała mu jeden z naparów. Napił się i skrzywił.
— Fuj, obrzydliwe. — Wstrząsnęło z nim.
— To smakuje jakby ktoś zrobił mi to z noszonych przez tydzień skarpetek, a
później próbował zakryć zapach fiołkami i różami.
Lucy zrobiło się niedobrze.
— Następnym razem zatrzymaj te pomysły
dla siebie, proszę.
— Przepraszam. — Zaśmiał się.
Nastało chwilowe milczenie.
— Natsu… — Lucy odezwała się jako
pierwsza. — Jak mnie w ogóle znalazłeś? — Od dłuższego czasu to pytanie
chodziło za nią.
— Najpierw śledziłem Happy’ego —
oznajmił. — Oczywiście widziałem was w tej fabryce, słyszałem rozmowę, a potem
coś we mnie pękło. Rozmawiałaś z Lisanną?
— Tak.
— Czyli dobrze myślałem. — Wypił
herbatę za jednym razem i odstawił kubek na podłogę. — Zaopiekowałem się
Happy’m, po czym zacząłem szukać ciebie. Było trudno, ale wiedziałem, że nie
wyjechałaś ze stolicy. Zabrałaś Happy’emu telefon, a ten miał nadajnik, więc
mniej więcej znalazłem miejsce, z którego dochodził sygnał. Potem dostałem się
do tego hotelu. Dałem hojny datek na rzecz tego miejsca i znalazłem cię.
Wystarczyło poszukać osoby, która zameldowała się tutaj w ostatnim czasie. I
tak oto jestem. — Podniósł dumnie ręce.
— Gdybyś wcześniej się tak postarał. —
Prychnęła.
— A ty znowu o tym? — Odwrócił się
obrażony. — Ile jeszcze razy będziesz mi to wszystko wypominać?
— Tyle, ile trzeba będzie —
odpowiedziała grzecznie. — Nie możesz oczekiwać Natsu, że zapomnę i wybaczę.
Nie, nie licz na to. Będę pamiętać i nie wybaczę, ale nie mogę również zostawić
cię. Mi samej zależy na uratowaniu tego związku.
— Czyli wrócisz do Fiore? — zapytał,
choć znał już odpowiedź.
Pokręciła głową.
— Nie, nie zrobię tego, Natsu. Muszę
dokończyć swoje sprawy — wyjaśniła.
— Dlaczego nie pozwolisz zająć się
wszystkim dorosłym?!
— Zeref jest w moim wieku i co z tego?
Obecnie jest królem dwóch państw i zbiera poparcie, o jakim nie śniło się
większości władcom!
Faktycznie, Lucy zdała sobie sprawę, że
Zeref stał się królem, którego wszyscy oczekiwali. Nikt jednak nie spodziewał,
że właśnie ten niepozorny chłopak będzie zdolny do wzięcia na swoje barki tak
ogromnej odpowiedzialności.
— Nie przywołuj mi teraz… Zerefa… —
Natsu zachwiał się. Padł na łóżko, mając zawroty głowy. W jednej chwili zrobiło
mu się niedobrze. Nie mógł wystać na nogach.
Lucy wstała, zanosząc swój kubek z
herbatą z powrotem na tacę. Jakby nic się nie działo, zaczęła jeść pozostawiony
posiłek, próbując nie patrzeć na tracącego przytomność Natsu.
— Dlaczego? — wydusił z siebie.
— Powiedziałam: musisz mi udowodnić, że
zależy ci na mnie. To ten test. — Wskazała na niego ręką, po czym z ochotą
zjadła łyżkę całkiem smacznej owsianki. — Oddasz potem kluczyki do recepcji. Ja
natomiast dokończę to, co zaczęłam. Mam nadzieję, że do tego czasu będziesz na
mnie czekać. — Uśmiechnęła się niepozornie.
— Ty… — Zasyczał z bólu. — Lucy,
potrzebujesz pomocy.
— Tak, zgadza się. Potrzebuję. Nie mogę
się pozbyć matki z głowy. Za dużo rzeczy mi wmówiła, za wiele odebrała i złego
w zamian dała. I dziękuję, mężu. Dzisiejsza noc naprawdę mi pomogła. Chyba w
końcu czuję się kochana.
Natsu opadł bezwładnie na łóżko. Nadal
był nagi. Lucy podeszła do niego i przykryła go kołdrą, składając delikatny
pocałunek na jego czole. Teraz dopiero zaczęła zastanawiać się, po co w
zasadzie go budziła. Mogła przecież zostawić męża i odejść, gdy ten jeszcze
spadł. Może najzwyczajniej chciała z nim się pożegnać? Ostatni raz usłyszeć
jego głos, zobaczyć ten uśmiech, gdyby jednak miała już nie wrócić?
Dokończyła śniadanie. Zostawiła kluczyć
do pokoju w drzwiach. Ubrała się cieplej, widząc, że miasto spowija gęsta mgła.
Wzdrygnęła się na samą myśl o wychodzeniu. Pragnęła nie opuszczać tego miejsca
i samego Natsu, ale ucisk w sercu, okrutny głos matki i ona sama nie pozwalały
zostać. Zamknęła za sobą drzwi. Bronie włożyła za pas. Była gotowa, by
strzelić. Może nawet by zabić. Chyba była gotowa na wszystko, aby tylko tu
wrócić i wieść spokojne życie.
Uśmiechnęła się ostatni raz,
zostawiając w recepcji dodatkowe pieniądze i dziękując za opiekę. Telefon Happy’ego
wyrzuciła. Pieniądze schowała do kieszeni. A sama poszła w stronę Dworca
Głównego, aby kupić bilet w dwie strony…
Mam nadzieję, że nie zawiodłam. Naprawdę starałam się jak najlepiej napisać fragment, na który oczywiście wszyscy czekali. Jeśli się podobało, to dajcie znać w komentarzach!
:)
OdpowiedzUsuńNo tego się nie spodziewałam... Jak ona mogła odejść? No jak? I kogo idzie zabić? Albo co zrobić?
OdpowiedzUsuńMam więcej pytań niż odpowiedzi :)
Przynajmniej relacja Natsu - Lucy się polepszyła... Tylko żeby Lucynka wróciła z misji do swojego męża. Żadnej śmierci tej dwójki -.-
Jest jeszcze Zeref, który mnie intryguje, bo nie wydaje mi się żeby miał przeżyć.
Na zbliżenie Natsu i Lucy trzeba było czekać 90 rozdziałó T.T a kiedy do niego doszło to ona sobie poszła :(
Żeby wejść do zakładki ,,pisze" potrzebuje zaproszenia. Może mogłabyś mi takie sprezentować?
Nadal czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam i życzę czaaasu ^^
Tak? O matko, byłam przekonana, że odblokowalam! Nawet jak teraz sprawdzam na incognito, to wszystko działa, więc nie wiem, co się stało...
UsuńSprawdziłam linka z tej strony i też działa w incognito, więc nie wiem, co u cb się stało. Żadnego zaproszenia nie potrzebujesz, nikt nie potrzebuje... Chyba że jeszcze sprawdzałam z tydzień temu, to wtedy faktycznie było zablokowane, ale na 100% nie teraz.
UsuńA jeszcze co do rozdziału. No, jeszcze wiele się okaże, ale mogę zapewnić, że ani Lucy, ani Natsu, ani Zeref nie zginął. :)
I cierpliwość popłaca!
Chciałam na to wejść właśnie tak z tydzień temu i się nie dało, ale teraz sprawdziłam i działa bezproblemu ;)
Usuń