Choć
pogoda nie sprzyjała tak szalonym wypadom, to młody, przystojny chłopak siedząc
na chłodnej ławce w parku, był ubrany jedynie w podkoszulek, jeansy i biały
kitel. Trzymając w dłoniach pudełko, z którego wystawały jakieś papiery i
przedmioty, skulony wylewał łzy na chodnik. Nie wstydząc się płakać przed
innymi, wykrzywiał twarz w dziwne grymasy, które jeszcze bardziej podkreślały
jego żal i ból. Niespodziewanie postawił na ziemi kartonowe opakowanie i
przyciągnął do piersi kolana, zasłaniając tym samym swoje oblicze. Jęczał,
wypowiadał najróżniejsze przekleństwa, lecz poza tym nie wykonał żadnego innego
ruchu. Co ja takiego zrobiłem?, powtarzał pod nosem. Nie potrafił sobie
odpowiedzieć na to pytanie. Czuł, że postąpił zgodnie z własnym sumieniem, lecz
był świadomy, jakie prawa istnieją w tym świecie. W nim nie było miejsca na
uczciwość i szczerość. Ślepo wierzył, że będzie w stanie zmienić nastawienie
swojego pracodawcy, lecz jedyne, co zdobył, to pogarda i wyrzucenie na ulicę.
Nie miał już domu, pracy, przyjaciół i jakichkolwiek perspektyw na przyszłość.
Wszystko, na co pracował tak ciężko przez wiele lat, znikło w jeden dzień,
pozostawiając jedynie cień.
Wściekły
zacisnął dłoń w pięść i uderzył nią z całej siły w oparcie ławki. Zazgrzytał
zębami i wstał, rzucając się na kolana. Wrzeszcząc na cały park, powtarzał:
—
Co ja takiego zrobiłem!?
Gdy
już wyżalił się, powrócił na dawne miejsce. Nie było teraz sensu się tak
zachowywać i sprawiać jeszcze więcej problemów. Już za dużo zrobił, wystarczy
na jeden dzień. Śmiejąc się z własnych myśli, spojrzał na ekran, który
znajdował się tuż przed centrum handlowym. Wyświetlające się kolejne wiadomości
były bardziej interesujące niż ciągłe myślenie o nieodwracalnym, więc skupił
się na patrzeniu. I choć nie interesowała go moda czy polityka, jedna ze spraw
zaintrygowała go. Widząc przepiękną kobietę o blond włosach, zamarł. Kojarzył
tę piękną damę, choć nigdy nie doświadczył zaszczytu, by ją poznać. Carla
Chagotte. Najpiękniejsza kobieta świata. Modelka, absolwentka szkoły nr 1 w
Magnolii i narzeczona samego księcia Pengrande.
Nigdy
nie zagłębiał się w sprawy tych rejonów, jednak musiał przyznać, że była to
cudowna osoba. Lecz nie to go tak mocno zainteresowało. Otóż napisy głosiły, iż
rezygnuje z kariery modelki i zrywa zaręczyny. Miała wszystko, co tylko
chciała, a jednak z własnej woli podjęła taką decyzję. On został zwolniony,
lecz ona nie musiała tego robić. Dlaczego? Nie pojmował jej toku rozumowania,
ale poczuł dziwne ciepło na sercu. Dopiero wtedy odkrył, że jego policzki
pokrywają się czerwonym rumieńcem.
—
Jestem chory? — zapytał samego siebie.
Jeszcze
raz spojrzał na wyświetlającą się fotografię kobiety. Nie sądził, że ten
przepiękny uśmiech tak mocno go oczaruje i sprawi, iż nie będzie w stanie
oderwać od niej wzroku.
—
Czy coś stało, proszę pana?
Przerażony
odskoczył na bok, nie spodziewając się, że ktoś zainteresuje się jego osobą.
Bojąc się, że ktoś zawiadomił policję, niepewnie spojrzał na czarnowłosego
chłopca, który siedział na ławce. Mogąc odetchnąć z ulgą, wrócił na miejsce i
rzucił okiem na przybysza z uśmiechem na twarzy.
—
Co cię tu sprowadza? — zapytał mężczyzna.
—
Czekam na panią Wakabę, która musiała pójść na zakupy do centrum — odpowiedział
spokojnym głosem.
—
A dlaczego tam nie poszedłeś razem z nią?
—
Nie chcę sprawiać kłopotów. — Jego oczy wlepiły się postać zwolnionego
pracownika. — Pan nie wie, kim ja jestem?
Blondyn
pokręcił głową.
—
Mam na imię Natsu Dragneel — przedstawił się chłopiec.
—
Happy… Wystarczy Happy.
Uświadamiając
sobie powoli, z kim tak naprawdę rozmawia, coraz bardziej odsuwał się od
chłopca. Uznając, że tak będzie bezpieczniej, nie sądził, że rozmowa pójdzie w
zupełnie innym kierunku niż się spodziewał.
—
A więc pan jest taki jak inni — powiedział Natsu, patrząc na niego tak
niezwykle obojętnym i pustym wzrokiem, że Happy’iemu ciężko było uwierzyć, że
rozmawia z dzieckiem. — Żałosne.
—
Co ty możesz o mnie wiedzieć? Oczywiście, że się boję. Jesteś synem Igneela
Dragnela, choć… — zawahał się — w zasadzie teraz już nic mnie nie obchodzi. Nie
mam rodziny, przyjaciół, straciłem pracę i dach nad głową…
—
Czyli jesteśmy jednak tacy sami — odparł chłopiec ku zaskoczeniu mężczyzny.
—
Przecież masz ojca.
—
Nie mam już nikogo.
—
A dom?
—
Co to?
—
Przyjaciele?
—
Nic nie warci.
Zamilkł.
Happy nie wiedział, jak ma na to zareagować. Znał dobrze Dragneelów z racji, iż
jego pracodawca często rozmawiał z Igneelem. Sądził, że to udana rodzina w
porównaniu do innych, lecz słowa tego chłopca wszystkiemu zaprzeczały. Dziecko
cierpiało. Nawet sobie nie wyobrażał, co musiało przeżyć, by aż tak zatracić
się w smutku. On sam tak wiele stracił, ale… Jakie „ale”?
Podniósł
wzrok i rozejrzał się wokoło. Choć wcześniej cała ścieżka wręcz huczała od
rozmów przechodniów, teraz panowała niepokojąca cisza, która mogła wynikać z
tylko jednej rzeczy. Pojawienia się Natsu.
—
Chcesz pójść na ciastko? — zapytał niespodziewanie Happy.
—
Słucham? — Zaskoczony chłopiec podniósł się i stanął naprzeciw blondyna. —
Przecież sam pan mówił, że nic nie ma.
—
A czy ktoś mówił, że ja mam je stawiać? — Złapał dzieciaka za nos, po czym
zaczął za niego ciągnąć. — Ty masz kasę, a ja nieziemskie poczucie humoru, więc
pozwolę ci się zatrudnić!
Natsu
zaśmiał się, a następnie chwycił za dłoń mężczyzny.
—
Zabawny pan jest.
—
A nie mówiłem! — rzekł, posyłając Dragneelowi promienny uśmiech. — Oczywiście
znajdziemy tę całą panią Wakabę, bo może się o ciebie martwić.
—
Tak… Masz rację.
—
Dziwny z ciebie dzieciak, dlatego pomogę ci!
Wskazał
pełen dumy palcem na siebie, chcąc pokazać swoją determinację. Choć był w dużo
gorszej sytuacji niż ten chłopiec, to pamiętał zdarzenie sprzed kilku lat.
Gdyby nie przypadkowa pomoc tamtego człowieka, umarłby po prosto w slumsach,
niczego nie osiągając. Duma i własne przekonania nie pozwoliły przejść obok
dziecka, które błagało o ratunek, choć nawet nic nie mówiło.
—
Dziękuję, ale nie trze…
—
Cisza! — krzyknął, przerywając mu. — Oczywiście nie zrobię tego za darmo!!!
Natsu
spojrzał na niego pytająco, po czym uśmiechnął się szeroko, dając mężczyźnie do
zrozumienia, że osiągnął swój cel. Chociaż wciąż pozostawały problemy, które
stawiały go w niezbyt dobrej sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)