Wystarczył jeden cios. Jeden
cios i leżał na ziemi, nie potrafiąc złapać oddechu. Silny, wytrenowany,
umięśniony, a jednak zwyczajnie chucherko dało mu radę. Nie pozostało mu nic
innego jak tylko ucieczka. Przecież wypełnił zadanie. Fakt, że nie zrealizował
wszystkich punktów w umowie, ale nikt nie musi się o tym dowiedzieć.
Potrzebował kasy na kolejną działkę, a robota, którą wziął, okazała się być
dużo cięższa niż się spodziewał. Nie miał wyboru. Musiał okłamać zleceniodawcę
i dostać chociaż część kasy.
Wchodząc do ogromnego baru z
napisem „Tartaros Bar”, wiedział, że może w nim spotkać zaufanych ludzi. W
District Hell nie panowały żadne reguły, a nawet jeśli jakaś zaistniała, to
brzmiała „oko za oko, ząb za ząb”. Każdy musiał pilnować swojego dobytku i
interesów, gdyż nie było wiadome, kiedy ktoś podchwyci okazję do zarobku na
czyimś nieszczęściu. Dlatego Tartaros Bar był z nielicznych części tego
dystryktu, w której właściciele bezbłędnie pilnowali porządku i spokoju. Nie
warto było robić afer czy bójek, bo to tylko zburzyłoby harmonię, która
pozwalała przetrwać w tym bezsensownym buszu.
Młody mężczyzna podszedł do
stolika z numerem 33, po czym spojrzał na człowieka ubranego w czarny, drogi
garnitur, dający wyraźny sygnał, że nie jest to byle jaka osoba. Czarno–zielone
włosy dziwnie komponujące się z spokojną, aczkolwiek niezwykle groźną twarzą,
ostrzegały innych, że nie należy próbować żadnych sztuczek, choć i tacy
cwaniaczkowie się znajdowali.
– Robota wykonana! – rzekł
pewnie napastnik Juvii, mając nadzieję, że uda mu się przechytrzyć
zleceniodawcę.
– Wiesz, kogo miałeś
zaatakować? – zapytał bogacz.
– Oczywiście i zrobiłem to, co
mi kazałeś! – odpowiedział stanowczo, głośno przełykając ślinę.
– Uwierzyłbym ci na słowo,
gdyby nie fakt, że owa panienka właśnie wysiadła na przystanku. Cała i zdrowa –
dodał.
– I co teraz mi zrobisz?
– Ty dalej nie rozumiesz powagi
sytuacji?! – spytał groźnie zleceniodawca.
– Tak, tak. Musisz dokonać
zemsty, ale co mnie to obchodzi!
– Ty dalej nie rozumiesz. Moje
istnieje nie ogranicza się tylko do zemsty. Moim głównym celem jest odebranie
to, co należy do mnie, a niestety – zamilkł na moment – Igneel Dragneel jest
człowiekiem, którego muszę doszczętnie zniszczyć.
– To może go zabijemy? –
zaproponował opryszek.
– Dobry pomysł.
Zleceniodawca podniósł do góry
rękę, po czym pstryknął palcami. Wtedy, jak na życzenie, ludzie zaczęli
wychodzić z baru, pozostawiając jedynie w środku dwójkę mężczyzn. Przerażony
opryszek zaczął wodzić wzrokiem po pomieszczeniu, pocąc się i drżąc. Wiedział
już, co go spotka. Widząc jak zleceniodawca podnosi do góry broń, pozostała mu
jedynie ucieczka, lecz było już za późno. Tłumik zagłuszył huk, a brak świadków
zapewnił ochronę. Nie było nikogo, kto mógłby znaleźć ciało leżące na podłodze
i pozwolić mu zaznać sprawiedliwości.
- Jestem bogiem! – krzyknął
Acnologia. - Jestem królem! Jestem zwycięzcą! Widzisz, Amelio? Po raz kolejny
próbuję zniszczyć twoje życie, chociaż od tak dawna gnijesz w ziemi!
***
Noc była cicha i spokojna. W
oddali było słychać jedynie szczekania psów bądź dźwięki silników i nic więcej.
Choć mogło to być ewentualną przeszkodą w czasie realizacji planu, to nie
zamierzali z niego rezygnować. Wiedzieli, że tym razem się uda. Sytuacja sprzed
kilku dni w fabryce Knightwalkerów była przypadkowa. To nie mogło się więcej
razy zdarzyć. Mieli plan. Przygotowywali go przez długi czas, analizując każdy,
najdrobniejszy szczegół, który pozwoliłby im odnieść zwycięstwo.
Ubrani w czarne kombinezony
musieli czekać na sygnał, który pozwoliłby im wejść do środka. Ich człowiek już
od dłuższego czasu przyglądał się zwyczajom w tamtejszej rezydencji, będąc
źródłem najlepszych informacji nie tylko o tym miejscu, a także o najbogatszych
milionerach z okręgu Magnolii.
Siedząc w krzakach, w pewnym
momencie usłyszeli ciche rozmowy, które wydobywały się przez otwarte okno.
Musieli być ostrożni. Każdy niepotrzebny dźwięk czy ruch mógł ich zdradzić.
Strażnicy, mieszkańcy, służba i przypadkowi goście nie mogli ich znaleźć.
Członkowie gangu nawet sobie nie wyobrażali, co mogłoby ich spotkać, gdyby coś
takiego się stało.
W pewnym momencie coś się
zdarzyło. Strażnicy skupili się wokół jednego miejsca, spoglądając na młodą,
wysportowaną służącą, która trzymała dla nich napoje. Pijąc sok bez żadnych
zastrzeżeń, podziękowali, po czym powrócili na swoje stanowiska.
Wszyscy ludzie, ukryci w
krzakach, uśmiechnęli się, a następnie wzięli głęboki wdech powietrza, wiedząc,
że niedługo dostaną sygnał do działania. Jeden punkt został zrealizowany,
jednak pozostało jeszcze ich wiele, przez co plan mógł się nie powieść, lecz
starali się o tym na razie nie myśleć. Pokonali jedną przeszkodę i póki co, to
było dla nich najważniejsze.
Nagle strażnicy upadli na
ziemię, jakby usnęli podczas warty. Śpiąc jak małe dzieci, należeli na gołej
ziemi, cichutko oddychając. Bez problemu można było do nich podejść, po czym
związać im ręce i nogi w ramach asekuracji. I tak właśnie uczyniła grupka
złodziei, która uznała ten moment za sygnał do działania.
Wychodząc z kryjówek, upewnili
się, że są bezpieczni i nikt nie zawiadomi policji, gdy ci będą balować na
jednym z magnolijskich bogaczy. Jednak nie mogli jeszcze się cieszyć.
Wystarczył jeden, malutki błąd i wszystko zostałoby zaprzepaszczone. Na całe
szczęście, gdy tylko doszli pod jedną z okiennic, okazało się, że wszyscy
goście i służba leżą na podłodze, śpiąc smacznie jak strażnicy.
– Gratuluję! – rzekła tajemnicza
służąca, która podawała ludziom napój. – Zrobiłam to, co trzeba. Resztę
zostawiam wam. – Po tych słowach położyła się na ziemi, by dać się związać.
– Gdybym wiedział, że lubisz
takie zabawy, już dawno bym to zrobił – powiedział z nutką żarciku jeden z
członków gangu.
Wysoki, wysportowany mężczyzna
podszedł do niej, po czym założył na niej liny, którymi później także
przywiązał resztę ludzi znajdujących się w pomieszczeniu. Kiedy tylko skończył,
odwrócił się do towarzyszy i dał im znak, by zaczęli przeszukiwać posesję. On
sam został, patrząc na takich niewinnych businessmanów, którzy smacznie sobie
spali, nie wiedząc, co się dzieje.
W pewnym momencie zdarzyło się
coś nieoczekiwanego. Właściciel rezydencji zaczął się przebudzać. Gdy tylko
odkrył, że jego ręce i nogi są skrępowane, energicznie otworzył oczy, po czym
zaczął się rozglądać dookoła. Widząc leżących wokół niego gości, przeraził się.
– Co się dzieje?! – krzyknął na
całą rezydencję.
Przerażony szef gangu szybko
podszedł do niego, zasłaniając mu jedną ręką usta. Drugą natomiast użył, by
wyjąć z torby taśmę, którą przygotowali na taką sytuację. Oderwał część zębami,
a następnie zakleił nią usta nieszczęśnika, który wciąż podejmował próby
ratowania swojej skóry.
– Zapewne zastanawiasz się, kim
jesteśmy – powiedział napastnik, starając się jak najbardziej zmienić swój
głos. – Wiesz, że cię nienawidzę?
Mężczyzna podniósł do góry
rękę, po czym zamachnął się i uderzył pięścią prosto w twarz nieszczęśnika,
łamiąc mu nos. Krew spływała po policzku ofiary, lecz to był tylko początek.
Jeden cios leciał za drugim do momentu, w którym napastnik zmęczył się i
usiadł, by odpocząć.
Właściciel rezydencji wił się i
krzywił, błagając wzrokiem o pomoc, lecz nie na wiele mu się to zdało. Wszyscy
spali, a jedyny człowiek, który mógłby to zrobić, pragnął jego śmierci.
– Dlaczego? – rzekł
niespodziewanie mężczyzna. – Zgaduję, że teraz o to chciałbyś zapytać, ale na
to – podniósł się, idąc chwiejnym krokiem w kierunku rannego człowieka – jest
już za późno – wysapał, zadając jeszcze jeden cios. – Obiecałem, a złamałem
słowo i to wszystko przez ciebie. Cieszę się, że się obudziłeś. Pewnie za mało
się napiłeś, a może…
– Co ty robisz? – krzyknął
jeden członków gangu, schodząc na dół. – Chcesz go zakatować na śmierć?
– Piękna wizja – stwierdził
jednoznacznie, odchodząc od zakrwawionej i zrozpaczonej ofiary.
– Wiem, co chcesz osiągnąć, ale to nic nie da.
Taka gnida na to nie zasługuje – wytłumaczył mu przyjaciel, kładąc worek z
łupami na stole. – Teoretycznie stracił cały majątek – dodał, patrząc na
niezwykłe klejnoty i złote naczynia, które były warte więcej niż ktokolwiek by
sądził.
W pewnym momencie zeszła także
reszta towarzyszy. Nie pytając się o to, co się zdarzyło z właścicielem
rezydencji, podeszli do dwójki kompanów, trzymając swoje zdobycze w dłoniach.
Jeden z nich, najwyższy, podszedł do szefa i podał mu jakąś fotografię. Ten
przyjął ją i spojrzał na postać, która na niej była. Nic nie odpowiadając,
odwrócił się, po czym zaczął ich w kierunku okien, by szybko czmychnąć z tego
miejsca.
– Plan… – zaczął, gdy ujrzał
mało widoczną, czarną furgonetkę, która stała tuż pod murkiem – … zakończył się
sukcesem.
***
Był to ostatni dzień, który
musiała spędzić w szpitalnym łóżku. Czytając mangi, które przyniósł się kochany
mąż, nie mogła wyjść z przeświadczenia, że jak tylko spotka się z nim, zostanie
dokładnie przesłuchana z każdego tomiku otrzymanej serii. Wzdrygając się na
samą myśl o całonocnych rozmowach, odłożyła książeczkę na bok, oczekując wizyty
lekarza, który miał potwierdzić, że już może wyjść.
Kiedy minęła umówiona pora,
spojrzała w kierunku drzwi, oczekując w nim Henry’ego, z którym lubiła spędzać
czas. Jednak tym razem było inaczej. Gdy tylko ujrzała postać stojącą w progu,
zadrżała. Był to starszy mężczyzna, z osiwiałą już główką, który spoglądał na
dziewczynę przez parę okularów.
– Witam! – przywitał się
grzecznie.
– Dzień dobry – powiedziała
przyciszonym głosem. – Gdzie doktor Henry?
– Kto? – zapytał się zdziwiony
mężczyzna. – Przykro mi, ale nie znam takiego lekarza.
– Zaraz! – krzyknęła przerażona
pani Dragneel. – To kto mnie leczył przez ostatnie kilka dni?
– Nie wiem, ale na pewno nie
żaden doktor Henry – rzekł, podchodząc do niej.
Nie sądziła, że długi pobyt w
szpitalu może sprawić, że tak bardzo zatęskni za najbardziej znienawidzonym
miejscem, jakim jest szkoła. Obrzydliwe jedzenie i totalne wynudzenie się
sprawiały, że nie potrafiła dłużej usiedzieć w jednym miejscu. Był jeszcze
jeden powód, lecz o nim bała się powiedzieć komukolwiek, gdyż ta sytuacja
bardziej przypominała jej scenę z filmów, aniżeli z prawdziwego życia. Nie
istniały żadne dokumenty, podpisy, czy nawet gabinet, które mogłyby
potwierdzić, że żyje jakiś Doktor Henry.
Z oddali ujrzała, że pod
fontanną stoją uśmiechnięci Natsu i Gray. Przyśpieszyła kroku, by móc znaleźć
się jak najszybciej obok nich. Jednak nagle została pochwycona od tyłu.
Odwróciła się i ujrzała stojącego za nią mężczyznę o marchewkowym kolorze
włosów.
– Lucy! – powiedział ciszej
chłopak, znajdując się coraz bliżej niej. – Lucy – powtórzył, wyciągając
charakterystycznie literę „u” w jej imieniu.
– Loki! – rzekła, przypominając
sobie przyjaciela sprzed lat.
Wystraszona i zaskoczona
starała się wydostać, lecz silny uścisk chłopaka jej na to nie pozwalał. Wiła
się i odpychała go, ale radość, której doznał po spotkaniu z nią, była nie do
opisania, dlatego nie miał zamiaru jej wypuścić.
– Tyle cię szukałem, Lucy H…
Zanim zdążył dokończyć zdanie,
ktoś pochwycił go za ramiona i pociągnął do tyłu, równocześnie zasłaniając ręką
usta. Spojrzał za siebie, by móc zobaczyć osobę, która go tak potraktowała. Ku
jego zdziwieniu okazało się, że to sam Natsu Dragneel przytrzymywał go z całych
sił.
Natsu, nie wiedząc, co może
począć z biednym zakładnikiem, próbował wymyśleć idealną strategię, która
pozwoliłaby mu jakoś przetłumaczyć nowemu koledze, że powinien zamilknąć. Nagle
wpadł mu do głowy iście szatański plan, który od razu postanowił wcielić w
życie.
– Nie tutaj – szepnął Loki’emu
na ucho. – Proszę, pójdź z nami do pewnego miejsca. Tam porozmawiamy. – Po tych
słowach puścił chłopaka.
– Dobrze – odpowiedział
niepewnie, kiwając głową.
Cała trójka ruszyła do przodu,
chcąc dojść do pokoju klubu, w którym będą mogli spokojnie porozmawiać. Gray
wzniósł ręce ku niebiosom, widząc, że przyjaciele idą w kierunku, z którego on
przybył. Westchnął, a następnie zaczekał na nich, by potem się dołączyć.
Gdy doszli do pomieszczanie,
które zostało zagospodarowane, jako miejsce spotkań klubu, Natsu zaprowadził
Loki’ego do najbliżej stojącej ławki i wskazał grzecznie na krzesło.
– Usiądź – rzekł.
Loki uczynił to, co mu
zaproponowano.
– Czego ode mnie chcecie? –
zapytał wprost porwany.
– Życie Lucy jest zagrożone –
powiedział niespodziewanie Natsu.
– Zaraz… – odezwał się Loki,
lecz już po chwili Dragneel wystawił palec przed jego twarz, sugerując, że
powinien zamilknąć.
– W tym momencie jest
bezpieczna, gdyż przejęła moje nazwisko. Dzięki temu nikt jej nie znajdzie, ale
nie możesz zdradzić jej tożsamości! – wyjaśnił mu dosadnie Natsu.
Nastała cisza.
Loki spojrzał na Lucy, która
cały czas kręciła głową, mając ją opuszczoną. Nie była ani zmieszana, ani
wystraszona, lecz i tak wiedział, że został okłamany. Jednak zachowanie
dziewczyny dobitnie świadczyło o tym, że nie czuła się w związku z tym źle,
dlatego postanowił „uwierzyć” ich wersji i przejść do realizacji własnego
planu.
– Rozumiem – odpowiedział,
kiwając głową.
Nagle Dragneel opadł zmęczony
na siedzenie, mogąc w końcu odetchnąć z ulgą. To zachowanie budziło zbyt
wielkie podejrzenia, lecz nikt się tym nie przejmował. Sam Loki Regulus śmiał
się w najlepsze, nie mogąc dać wiary, że jego słowa nie wzbudziły u nikogo
żadnych podejrzeń.
– A właśnie, Lucy – odezwał się
Natsu, próbując olać zachowanie towarzyszy. – Kim jest ten pan? – Wskazał
palcem na Loki’ego.
Przeczesała ręką włosy, po czym
chwyciła się za podbródek i zaczęła się zastanawiać. Jednak im więcej czasu
mijało, tym mniej chętnie wszyscy czekali na wyjaśnienia.
– Wiem tylko, że ma na imię
Loki i że jest moim dawnym przyjacielem– stwierdziła szczerze.
– Czyli to prawda, że straciłaś
pamięć? – zapytał Regulus, wtrącając się do wypowiedzi.
Dziewczyna kiwnęła głową.
– Może będzie lepiej jak ja
wszystko wytłumaczę. Mam na imię Loki Regulus i jestem dawnym przyjacielem
Lucy. Mój ojciec pracował jako jej ochroniarz, kiedy jeszcze mieszkali w Fiore.
– To jest możliwe – powiedziała
cicho.
– Oczywiście. – Posłał w jej
kierunku szeroki uśmiech. – Obecnie firma taty nieźle się wzbogaciła i dzięki
naszym pracownikom, możemy zapewniać najlepszą ochronę bogaczom.
– A przybyłeś się tu uczyć, bo
dzięki temu zyskacie jeszcze większy rozgłos? – zapytał Gray, choć jego zdanie
brzmiało bardziej na stwierdzenie aniżeli pytanie.
– Nie – odpowiedział ku
zaskoczeniu wszystkich Regulus. – Przybyłem po moją ukochaną, której złożyłem
obietnicę dwanaście lat temu wraz z podarowaniem pomarańczowego smoka.
Objął ciepłym wzrokiem
dziewczynę.
Zaskoczeni nagłym oświadczeniem
nowego kolegi zastanawiali się, co to może w zasadzie znaczyć. Żadne z nich nie
spodziewało usłyszeć się czegoś takiego, szczególnie w tak nieoczekiwanym
momencie. Wybuch, figurki, duch, tajemniczy pokój, lekarz … tego było już za
wiele.
– O czym ty mówisz?! –
krzyknęła Lucy, reagując zbyt agresywnie na słowa dawnego przyjaciela.
– Przepraszam! – Chłopak natychmiastowo
ukłonił się przed nią. – Wiem, że został ci wyznaczony narzeczony, i że jest
nim Zeref, ale…
– Skąd o tym wiesz? – przerwał
mu Dragneel. – Skąd o tym wiesz?! – powtórzył, nie mając zamiaru odpuścić
Loki’emu.
– Oczywiście od ojca Lucy. To
od niego się dowiedziałem, że przebywa w tej szkole, chociaż nie mogłem jej
spotkać od kilku dni – odpowiedział. – Oczywiście nie była to długa rozmowa, bo
po chwili mnie wyrzucił z rezydencji – dodał, drapiąc się po głowie.
Niespodziewanie Loki podniósł
się i podszedł prosto do Lucy, klękając przed nią na jednym kolanie. Totalnie
zaskoczona podskoczyła w miejscu, lecz od razu musiała usiąść, gdyż chłopak
chwycił ją za ręce, które przysunął do siebie.
Przekręciła niepewnie głowę w
prawo, by móc szukać pomocy u swojego męża.
Po cichutku, na paluszkach
razem z Natsu z Grayem czmychali z pomieszczenia, chcąc zostawić „nową” parę
sam na sam. Nie mieli najmniejszego zamiaru mieszać się w sprawy Lucy. Jednak
gdy tylko napotkali jej złowieszczy wzrok dziewczyny, zatrzymali się. Mieli
wybór. Albo ucieczka i śmierć, albo grzeczny powrót na miejsca. Wzruszyli
ramionami, po czym wybrali opcję drugą, nie chcąc żegnać się z życiem w tak
młodym wieku.
– Lucy, czy wyjdziesz… – rzekł
niespodziewanie Loki.
Natsu i Gray od razu się poruszyli,
przysuwając się bliżej do „kochanków”. Choć brakowało im popcornu i wygodnych
siedzeń, nie mogli narzekać na brak wrażeń, gdyż żadne z nich nie mogło się
spodziewać tego, co nastąpi.
– … ze mną? – dokończył Loki,
sprawiając, że dziewczyna w końcu mogła odetchnąć z ulgą.
– Z największą przyjemnością –
odpowiedziała, piorunując wzrokiem chłopaków, który wyraźnie czuli się
zawiedzeni.
Wow, rozdział nie powiem ciekawy. Tylko trochę zdziwił mnke fakt że Natsu tak zareagował na "oświadczyny" Lokiego... Ale mówi się trudno wierzę, że masz na to jakieś dobry wytłumaczenie. No i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny rozdział i czekać na akcję, na dachu ;D Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny. Trzymaj się! ;)
OdpowiedzUsuńWytłumaczę to, co może się dało zauważyć. Jest pytanie: Jak Natsu traktuje Lucy, gdy są razem i gdy są sami. Wiem, że może mi się nie udać tego wytłumaczyć, ale jest to człowiek, który traktuje dziewczynę w sposób wredny, jednak w wielu sytuacjach martwi się o nią, ale stara się tego nie okazywać. Jejku... Mam nadzieję, że wyjaśniłam dotychczasowy zarys :)
UsuńBardzo dziękuję. Wenę odkładam do słoiczka, żeby po sesji mieć zapas :)
Ty też się trzymaj!
A ja myślę, że Liliana to Lisanna, i to Liliana zabiła Lisannę.
OdpowiedzUsuń,,Zabiłam siebie, bo zabiłam ciebie" Czyli że może Liliana tak powiedziała i wcieliła się w postać Lisanny. Ale nigdy nic nie wiadomo. xd
Odpowiedzieć, nie odpowiem, bo wiadomo :) Gratuluję ciekawej teorii. Może jak się wyjaśni sprawa, to wtedy zobaczysz, czy była racja, czy jej nie było :)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz :)
M: A ja powiem, że... nie mam zielonego pojęcia co powiedzieć T^T. Poza tym, że rozdział ciekawy jak zwykle. Nie wiem czy się cieszyć z pojawienia Lokiego. Nie lubię go zbytnio ;-;. Co do Pinkusia... jest mega słodki :)
OdpowiedzUsuńN: Natsu zawsze jest słodki...
M: Oj, masz rację :)
N: Ja zawsze mam rację :D
M: Chciałabyś -,- dobra... nie mam nic do dodania. Idę zrobić sobie herbatkę *-*
N: To może ja wyrażę swoją opinię ;)
A więc... najbardziej podobał mi się fragment gdy Gajeel wparował do klasy. Szkoda, że się krew nie pojawiła :/ no i ta sprawa z...
M: Już jestem! Oddawaj telefon!
N: Co tak szybko?!
M: A ile trwa robienie herbaty z proszku? ;-;
N: Jakiej?
M: Cytrynowej :3
Okej xD Grunt, że rozdział ciekawy. Mam nadzieję, że Lis nie ma złych zamiarów wobec Lu.
N: Ja mam nadzieję, że poleje sie krew.
M: ...okej. Kończę ten przedziwny komentarz życząc czasu na naukę! No weny oczywiście też ;)
Oczywiście dziękuję bardzo. Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu, chociaż ta krew mnie martwi...
UsuńPS. Jeszcze troszkę i krew się pojawi ;)
Czy Lisanna ma wrogie zamiary wobec Lucy? Tego się oczywiście dowiesz :)
Bardzo dziękuję za opinię :)
A! Czas na naukę jest. Przecież mamy piękne, długie noce ;)
Psycho: Nie mamy siły na pisanie długiego komentarza więc...
OdpowiedzUsuńAgrafka: Zostawiamy cię tylko z jedną naszą teorią :)
Psycho: Według nas to podchodzi pod bardzo ,,grubą sprawę,, ...
Agrafka: ... a Lisanna w pewien sposób chroni Natsu .
Psycho: A Lucy nie jest tym kim myśli że jest.
P&A: Rozdział Okej :)
Psycho: Ale mam wrażenie że głodna jesteś :D
Agrafka: A czemu?
Psycho: Bo zjadła kilka słów :)
Agrafka: Treść była zrozumiała więc się nie czepiaj.
Psycho: Ktoś musi..
Agrafka: Wredna jesteś.
Psycho: (Zrzuca ją z kolan) Teraz to mogę być wredna ;)
Zdanej sesji!
Żegnamy :3
P&A
na serio? zaraz sprawdzę i przepraszam, jeśli było dużo takich pomyłek :(
Usuńdługie czy krótkie komentarze? dla mnie najważniejsze jest, że pomimo zmęczenia zostawiłaś komentarz!!!!
Teoria nie powiem... ciekawa, a ja oczywiście staram się Was zawsze naprowadzać na odpowiedzi, ale niestety na pełną wersję wyjaśnień poczekasz do sezonu ...4 :)
I oczywiście droga Psycho można spokojnie mówić o błędach. NIe bój się, nie nakrzyczę, bo wiem, na co będę musiała zwrócić uwagę przy sprawdzaniu ;)
Nie mniej, dziękuję i do zobaczenia!
Robi się co raz ciekawiej. I to bardzo.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co Lisanna chce osiągnąć, zamykając się na dachu z Lucy. Chce ją uratować przed czymś, zabić, a może pogrozić, żeby odczepiła się od Natsu i dowiedziała się wszystkiego.... Cholera! Ja chcę następny rozdział! Oczywiście najpierw się ucz, potem rozdział :3
Co do Loki'ego... Ja nie wiem, czy ja jestem głupia czy nie było wyjaśnione... Ale ja na serio nie kumam o co z nim chodzi. I dlaczego Natsu tak spokojnie zareagował na te nie-oświadczyny? Czemu on nie jest zazdrosny? Natsu, Ty debilu ;-;
Przy okazji zastanawiam się, czy w tym rozdziale odniosłaś się do tego, że Levy nie rozumie, że są osoby w gorszym położeniu, czy po prostu Lucy nic nie rozumie na temat jej i Gajeel'a...?
Wysyłam wielkie pozdrowienia, życzę zdrówka i wen... A nie, bo nie weny, a powodzenia w nauce! :3
~Juvia L.
A myślisz, że czemu tak zostawiłam końcówkę? Wiedziałam, że będziecie się głowić nad tym, co Lisanna chce zrobić :)
UsuńNie jesteś głupia. Z Lokim się wiąże pewna tajemnica. W pierwszej części, gdy jest z Natsu, Lucy i Grayem zachowuje sie zupełnie inaczej, aniżeli gdy jest sam z Lucy. Dlaczego? To zostanie wyjaśnione. Nawet w zapowiedzi tego rozdziału coś o tym wspomniałam, ale w tej chwili może wydawać się ta sytuacja niejasna. Podpowiem mało: Loki się nad czymś waha, a reszty później się dowiecie :)
Właśnie. Dlaczego? Zauważ, że do tej pory Nastu był złośliwy wobec Lucy, choć były momenty, w których niezwykle się o nią troszczy. Nie powiem więcej, bo zdradziłabym fabułę, ale zastanów się, co zawsze spotykało Natsu?
Ostatnie. Tak, idealnie to wykryłaś i to działa w obie strony, jednak to bardziej chyli się ku Levy. To znaczy,że ona nie rozumie, iż są osoby w gorszym położeniu niż ona. Ona zawsze była księżniczką. Choć wychowywana na silną, zdolną itd. jest drobną i niewinną dziewczynką, która się boi. Jej ojciec zawsze ją chronił, a teraz sobie uświadomiła, że Gajeel poważnie jej zagraża :)
Bardzo dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że w miarę wyjaśniłam :)
Bardzo intrygujący rozdział, który w ciekawy sposób napisałaś. Opisy zainteresowały mnie, a zwłaszcza pojawienie się Lokiego. Interesuje mnie również dlaczego Lucy chciała zapomnieć tamtych wydarzeń. Tajemnice i tajemnice, a kiedy rozwiązania? XD
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i przesyłam wenę.
Pozdrawiam :)
Rozwiązania? Powiem, że odpowiedzi powoli zaczną przybywać od końcówki sezonu 2 i aż po sezon 4, gdyż te wszystkie wydarzenia, które się dzieją, mają jakiś sens, tylko pewnie zauważycie to dopiero wtedy, gdy przyjdą cudowne wyjaśnienia. Ale naprawdę od końcówki 2 sezonu powoli niektóre sprawy się zaczną wyjaśniać :)
UsuńOczywiście dziękuję bardzo i papa :)
Pozdrawiam
Rozdział bardzo mi się podobał, a w szczególności scena gdzie Lissana zamknęła Lucynkę xD Boże... teraz Lissana będzie ją zagładzać, bić i nawet grzebienia jej nie da do rozczesania włosów '^' Miejmy nadzieję, że Lucy, mądra kobieta, zabrała ze sobą telefon... Jedna rzecz mnie zastanawia... czy przypadkiem Natsu nie wspomniał, że uczniowie w tej szkole mają laptopy zamiast książek? Dalej... Happy znał Lajle (mam nadzieję, że dobrze napisała...) Hmmm... interesujące... Loki. Kim. Ty. Jesteś ;-;
OdpowiedzUsuń1) Pojawiasz się z nikąt
2) Mówisz Lucyne że ma zapomnieć o przeszłości
3) Znikasz
Popieram teorie osób, których komentarze czytałam: Też mi się wydaje, że Lili to Lissana :) Jest jedna rzecz, która na 100% je łączy. Obydwie są wredne xD Przynajmniej tak mi się wydaje -,^ I to raczej wszystko... Rozdział oczywiście niesamowity z niesamowitą dawką emocji i jak zawsze z (nie)niesamowitym zakończeniem xD Ty zawsze musisz kończyć w takich momentach, prawda xD
~~~~Pozdrawiam i przysyłam wenę (do skarbonki xD), czasu i powodzenia w nauce :)
Ojejku... Masz rację, ale gapa! Możemy uznać, że profesor Mest wymaga książek, ale serio i dziękuję za uwagę :)
UsuńI już Lucy torturują...
Lubię tak kończyć, bo wtedy w jakiś sposób część zachęcam do pozostania na blogu :)
Jezuniu... Wszyscy już myślą, że Lisanna to Liliana i na odwrót :(
Bardzo dziękuję za życzenia i cieszę się, że rozdział się podobał :)
Pozdrawiam
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, tak w ogóle to cześć, hihi. Tak więc, to była Lisanna? Poważnie? A może jednak Liliana? Nienawidzę cię za to że tak skończyłaś, hihi, oczywiście żartuje. KOCHAM cię za to jak kończysz i piszesz więc mam nadzieję że zaskoczysz mnie kolejnym rozdziałem jeszcze przed przerwą, chociarz wiem że pewnie żądam niemożliwego :(. Rozdział był świetny, Natsu po raz kolejny udowodnił swoją siłę i to jak bardzo martwi się o Lucy. Mmmmmooo.... chcę WIĘCEJ. Ciekawi mnie czego Lisanna od niej chce może poprostu pogadać, wyjawić jej tajemnice że wie o jej związku z Natsu, a może coś więcej? Jejku coś czuje że mogłabym zapowiedzi do twoich rozdziałów pisać :D. Pięknie napisałaś, a zresztą muszę to mówić? Zawsze pięknie piszesz ^^.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci powodzenia w nauce i pisaniu, dużo wolnego czasu i sporo wenki.
Pozdrawiam :*
Jak przyjdą wakacje, to zobaczysz, ile będę miała czasu wolnego:)
UsuńNiestety nie żądasz niemożliwego, bo ja pewnie bez problemu mogłabym napisać kolejny rozdział, ale są sprawy ważniejsze i teraz na 1. miejscu jest nauka :) Jak chcesz, to możesz pisać zapowiedzi :) I co tak wszyscy dzisiaj zaczęli się zastanawiać nad Liliana = Lisanna? Cieszę się, że ci się podobało. Ja nie piszę pięknie, wiele jeszcze mi brakuje, wiele mogłabym jeszcze poprawić, ale cieszę się, że tobie podobają się moje wypociny.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Świetny rozdział... lubię twoje opowiadania...A co do treści, interesujący przebieg wydarzeń, Loki'ego trochę zmieniłaś, zachowuje się jak typowy przyjaciel.. takie miałam wrażenie... Bardzo zaciekawiła mnie jednak ostatnia scena.. czekam na kolejny rozdział i życzę ci dużego kopniaka od weny :)
OdpowiedzUsuńTwoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K
Cieszę się, że lubisz moje opowiadania :) I powiem, że nie do końca z Loki'm, ale dowiesz się dopiero w gdzieś w ostatnich rozdziałach tej sagi :) Wiem, że Was zaciekawiła, bo zrobiłam wszystko, by tak się stało :)
UsuńDziękuję bardzo, a kopniaka zachowam na później ;)
Każdy kto poświęca czas, by zostawiać własną opinię jest dla mnie najcenniejszym skarbem :) Wiele osób zasługuje na osobistą, więc to jeszcze nie koniec z nimi!!! :)
OdpowiedzUsuńPowiem, że Loki wie cholernie dużo, ale o tym jeszcze nie wiecie, więc ciiii :)
Gajeel przesadza, ale w tym sezonie ukaże się powód takiego zachowania :) Zachowanie Gajeela i zachowanie Levy w pewnym stopniu się uzupełnia. Odsyłam do rozmowy Erzy z Levy w rozdziale 5, gdzie dziewczyna uświadamia sobie pewną okrutną prawdę. Lisanna także ją zna i dlatego dręczy dziewczynę, by w końcu "wyspowiadała się ". Happy także sporo wie, ale zastanów się, bo wyraźnie powiedział, że "Wczoraj dowiedziałem się pewnej rzeczy" i zadaj sobie pytanie: od kogo? Kto tak naprawdę prowadzi tę gierkę?
Można było to przewidzieć, fakt. Ale to, co będzie dalej, powinno Was zaintrygować. Wskazówki oczywiście będą. Tak sobie patrzę na moje biedne rozpiski i sporo już dowiecie się w tym sezonie, ale to głównie 3 i 4 będą stopniowo wyjaśniać co, kto i gdzie i dlaczego?
Gratisy człowiek zawsze chętnie przyjmie :) A więc dziękuję bardzo za komentarz. Cieszę się, że cię zaskoczyłam z dedykacją :)
Do następnego
Witam! ^^
OdpowiedzUsuńNa wstępie powiem, że komentarz będzie krótszy, ponieważ z moim zdrowiem jest raczej nie najlepiej? Nie poprawia mi się od ponad trzech tygodni, pomimo że biorę leki zalecone przez lekarza. -c-c- A teraz je odstawiam, więc czuć bardzo silne efekty uboczne, ale z przyjemności czytania ja nigdy nie rezygnuję.
Pojawiło się kilka literówek i wyraz "otrząść", który jest niby poprawny, ale nijak mi nie pasuję do zdania Imo Otrząsnąć brzmiałoby lepiej. Chodzi mi praktycznie o końcówkę fragmentu z bójki Gajeel vs Lucy vs Levy vs Lisanna. Przeszkadza to trochę, pomimo że jestem chora, więc to chyba tak najbardziej mi nie pasowało. Lekkie czepialstowo, ale co tam.xD
Oczywiście jako fanka Galevy, interesują mnie najbardziej wątki z nimi i to się raczej nie zmieni. Lucy oraz Natsu stawiam u SB na niższej pozycji, niż cztery inne paringi z FT, więc pomimo tego, iż są głównymi bohaterami ich relacje jako-tako "romantyczne" mnie nie obchodzą. Oceniam ich obojga jako postacie indywidualne, które są po prostu ze sobą powiązane i tyle. Zawsze mam nawyk, że lubię bardziej tych bohaterów pobocznych, więc jakoś niespodzianką to powinno nie być.xD
Co do tego, że Liliana to Lisanna, a Lisanna to Liliana - uważam, iż jest to za bardzo przekombinowanie i rozwiązanie jest o wiele prostsze, więc poczekam na kilka rozdziałów, żeby wyjawić moje przypuszczenia. :D
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Nic się nie stało, że krótszy. Bardzo mnie to cieszy, że skomentowałaś pomimo złego stanu zdrowia. Polecam czosnek z mlekiem i miodem. Stara metoda, ale może pomoże. Ja cię całkowicie rozumiem, bo sama w tym roku przechorowałam 3 tygodnie :(
UsuńTo nie jest czepialstwo, bo czasami tak jest, że coś nam nie pasuje, więc oczywiście zmienię :) A literówki to już mój odwieczny towarzysz, ale dzięki za uwagę :)
Ja osobiście wolę główne paringi, ale co kto woli. Ja osobiście nie będę aż tak bardzo się skupiała na romansach bohaterów, bo przejdę do troszkę innych wątków, a co do Galevy... mam nadzieję, że to co będzie dalej cię usatysfakcjonuje.
Co do relacji Liliana i Lisanna. Nie wiem, czy przekombinowane czy nie, bo przecież nie będę zdradzała i powiem szczerze, że odpowiedź na to pytanie uzyskasz pod koniec tego bloga :)
Stwierdzę również, że jeśli uważasz tę relację za przekombinowaną, to poczekaj na resztę, bo ja uwielbiam kombinować!!! Mam przynajmniej, że to kombinowanie uda mi się dobrze wytłumaczyć :)
Zdrówka i pozdrawiam ;)
Świetne czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJak zwykle świetny rozdział! Jeny to jak zagłębiasz czytelników w te wszystkie zagadki i domysły jest cudowne! Mimo wszystko czekam z niecierpliwością na wyjaśnienie wszystkiego. A i mam cichą nadzieje na rozwinięcie się Nalu, ale to pewnie przyjdzie z czasem. Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńI się nie mylisz. Oczywiście będę stopniowo rozwijała ten wątek, a co do wyjaśnień... ten sezon dostarczy jeszcze mnóstwo zagadek, a kolejne już będą powoli starały się rozwiązać wszystkie :)
UsuńBardzo mnie cieszy fakt, że ci się podobało. Mam nadzieję, że w kolejnych cię nie zawiodę ;)
Pozdrawiam