Rozdział 2

– Jakie tłumy – powiedział radosnym głosem Zeref, próbując jeszcze bardziej poniżyć dziewczynę. – Czekamy na księcia z bajki?
 Nagle pięść Natsu przeleciała tuż obok Zerefa. W ostatniej chwili udało się chłopakowi uniknąć ciosu, lecz przy kolejnym nie miał tyle szczęścia. Tajemniczy mężczyzna uderzył narzeczonego w brzuch, wyraźnie dostarczając mu silną dawkę bólu. Zgiął się, po czym spojrzał na napastnika. Wiedział już, że przegra.
Strażnicy szybko ruszyli z pomocą pracodawcy. Jednak natychmiast chłopak o różowych włosach chwycił jednego z mężczyzn za rękę i przerzucił przez siebie, uderzając ciałem o powierzchnię ulicy. Przykucnął i podciął drugiemu nogi, a gdy ten tylko upadł obok pierwszego ochroniarza, przyciągnął do siebie pięść i wbił łokieć w brzuch przeciwnika; mężczyzna zawył.
Wybawiciel zaraz podniósł się i podbiegł do klęczącej blondynki. Chwycił za jej buty i odrzucił daleko niewygodne szpilki. Złapał ją silnie w nadgarstku i pociągnął ku sobie, nie pytając dziewczyny o zdanie.
– Biegnij! – krzyknął do Lucy.
Dziewczyna tylko zdążyła kiwnąć głową. Poczuła, jak chłopak ciągnie ją za sobą. Nigdy wcześniej nie uprawiała za nadto sportu, więc z trudem udawało jej się dogonić wysportowanego wybawiciela. Jednak nie był to czas na narzekania. Wiedziała, że narzeczony i jego świta za moment ruszą za nimi.
Nagle przez ową część miasta przebiegł głuchy strzał. Lucy przechyliła głowę, lecz zaraz skarciła siebie. Nie mogła teraz odwrócić się. Każdy niepotrzebny ruch tylko spowolniłby ucieczkę.
Zaraz padła kolejna salwa strzałów. Jak tylko mogła unikała każdego z nich, lecz pewnym momencie pocisk przemknął stanowczo za blisko niej. Przerażona zachwiała się, lecz dopiero po chwili zrozumiała, co tak naprawdę się wydarzyło. Chłopak, który ją uratował, leciał ku ziemi. Z jego boku popłynęła strużka krwi, a on sam krzyknął, wykrzywiając twarz w wyrazie bólu.
Lucy zacisnęła tym razem swoją dłoń na jego nadgarstku. Podbiegła bliżej i chwyciła go w pasie, próbując zamortyzować upadek. Oboje opadli na asfalt, uderzając ciałami o nierówną powierzchnię.
– Co mam robić?! – krzyknęła przerażona, widząc zbliżających się przeciwników.
– Uciekaj! – syknął Natsu. – Proszę.
– Dziękuję.
Choć był jej wybawcą, zmusiła się, by wstać. Było to jedyne rozwiązanie, które pozwoliło jej wyjść żywej z tej sytuacji. Musiała zaufać młodzieńcowi o różowych włosach, wierząc, że zostawia go, kiedy on sam ma już plan. Zeref nie byłby w stanie zabić na środku ulicy. A przynajmniej tak myślała…

Pomimo zimna i bólu, który doskwierał jej w dolnych częściach ciała, biegła, ile tylko sił miała w nogach, nie próbując się odwracać czy zwalniać. Wiedziała, że te małe zadrapania na stopach były niczym w porównaniu do cierpienia, którego przysporzyła niewinnemu chłopakowi. Ratując ją, skazał siebie na porażkę. Lucy, będąc tego świadoma, starała się nie myśleć o rzeczach, które w jakikolwiek sposób mogłyby się przyczynić do złapania jej.
Biegła ulicami Magnolii, wykorzystując w pełni szansę, jaką dał jej tajemniczy młodzieniec. Bez pomocy nieznajomych, pozostawiona sama sobie, a jednak wciąż żywa i mogąca walczyć o życie.
W pewnym momencie, widząc niewielką uliczkę, postanowiła skręcić w nią, próbując znaleźć w niej schronienie. Nie mogła sobie zagwarantować bezpieczeństwa, lecz przynajmniej na moment doznała uczucia spokoju. Na pierwszy rzut oka to miejsce wydawało się ślepą uliczką otoczoną z dwóch stron kamienicami. Widząc przed sobą kontener na śmieci, sprawnie ukryła się. Opadła na podłoże i wypuściła całe powietrze z płuc. W tejże właśnie chwili rozpoczął się horror, którego wcześniej starała się nie dostrzegać. Na jej stopach widoczne były liczne zadrapania i ślady, których wyrazistość potęgowała sina kolorystyka jej nóg. Wyraźnie zziębnięta i obolała starała się igłować ból, lecz rozumiała, że nie jest w stanie tego w pełni dokonać.
Nie wiedziała, która może być godzina i jak długo skrywa się w tym spokojnym zakątku. Ciche burczenie dawało jej znać, że jest głodna, ale miała żadnych pieniędzy, by kupić sobie coś do jedzenie. Niepewnie wstała, po czym chwiejnym krokiem zaczęła iść w stronę oświetlonej ulicy. Już wieczór, pomyślała, zasłaniając swoje oczy przed ostrym światłem latarni.
Opuściła głowę, sprawiając, że jasne kosmyki opadły na twarz, zasłaniając ją w dużej mierze. Nie chciała, by ktokolwiek zobaczył ją rozpoznał. Nawet jeśli teraz jej marzenie o wolności się spełniło, nie wiedziała co może z sobą zrobić, gdy nie miała… niczego.
Usłyszała za sobą dziwne kroki, które zdawały się dostrajać do jej rytmu chodzenia. Niepewnie się odwróciła, rozglądając się wokoło, by potwierdzić swoje przypuszczenia. Patrzyła we wszystkie możliwe miejsca, które wydawały się dziwne. Ciemne uliczki, duże wystawy czy nawet grube pnie drzew, lecz nikogo nie dostrzegła.
– Może to moja wyobraźnia? – doszła do wniosku po dłuższych rozmyślaniach.
Zrobiła kolejny krok do przodu, lecz nagle zamarła, gdy znalazła się kawałek dalej od miejsca jej postoju. Znowu ten dziwny dźwięk i przeczucie, że ktoś za nią idzie. Nie odwróciła się, by nie zdradzić przeciwnikowi swoich zamiarów. Zaczęła iść do przodu, próbując wsłuchiwać się w kroki przeciwnika. Starała się zapomnieć o wszystkim, co mogłoby jej w tej czynności przeszkadzać. O całym bólu, zimnie czy głodzie. Najważniejsze było dla niej to, aby uciec od tajemniczej postaci.
Niespodziewanie odwróciła się. Kątem oka, w ciągu sekundy dostrzegła tajemniczą sylwetkę. Ubrany w czarny płaszcz chował się za wysoką reklamą restauracji, która przedstawiała szefa kuchni. Teraz już mogła być pewna – była śledzona. Musiała znaleźć sposób na wymknięcie się prześladowcy, lecz przychodziły jej jedynie na myśl sceny z filmów, które znacznie odbiegały od rzeczywistości.
Ruszyła dalej, nie chcąc zdradzić przeciwnikowi, że wie o nim. Jej ciało drżało ze strachu, lecz nie poddawała się. Zacisnęła powieki, wzięła głęboki wdech, po czym otworzyła oczy, znajdując rozwiązanie tej sytuacji. Lekceważąc cały ból, ruszyła przed siebie w stronę przystanku, na którym stał autobus.
Zanim tajemniczy człowiek zorientował się, co się dzieje, ta zdążyła już wsiąść do pojazdu i sprytnie się skryć między siedzeniami. Ludzie, znajdujący się wewnątrz, gapili się na nią podejrzany wzrokiem, lecz nie przeszkadzało to młodej dziewczynie. Pragnęła czuć się bezpieczna, a jej marzenie w tej sytuacji graniczyło z cudem.
Odwróciła się tylko na chwilę, by spojrzeć, czy autobus już rusza. To, co ujrzała, sprawiło, że zaczęła drżeć z przerażenia. Mężczyzna o czerwono czarnych włosach, ubrany w kruczy płaszcz, który był postury prześladowcy, rozmawiał spokojnie z kierowcą. Zatkała dłońmi usta, starając się nie wydobyć z nich żadnych dźwięków. W myślach modliła się, by wszystko okazało się tylko złym snem. Nie chciała wrócić znowu do ojca, lecz wiedziała, że jej pragnieniem nie jest spędzić całe życie na ulicy.
Teraz, gdy czekała na dalszy ciąg zdarzeń, rozmyślała nad setkami alternatywnych sytuacji, które mogły nastąpić w ciągu najbliższych sekund. Każde z nich nie wydawało się dla niej wystarczająco obiecujące i szczęśliwe, gdyż sprowadzało na nią jedynie nieszczęście i rozpacz.
Niespodziewanie drzwi pojazdu zamknęły się, przez co Lucy odruchowo wstała. Rozejrzała się wokoło i wtedy zrozumiała, że w autobusie nie było już prześladowcy. Pełna radości odetchnęła z ulgą, osuwając się na twarde siedzenie autobusu.
– Jak to dobrze! – powiedziała, spoglądając na kolorowe światła ulic, które mogła dostrzec za zaparowaną szybą. Ciepło, błogi spokój i miejsce, w którym mogła odpocząć – spełnienie marzeń.
A więc człowiekowi niewiele trzeba do szczęścia, pomyślała, zamykając znużone oczy. Zanim jednak się zorientowała, sen całkowicie ją ogarnął.
– Panienko, panienko! – Poczuła, jak ktoś trzęsie jej ciałem, trzymając swoje ogromne dłonie na ramionach. Ze zdziwienia odsunęła się na bok, z początku nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji. – Przykro mi, ale to mój ostatni kurs dzisiaj i muszę oddać ten złom do zajezdni.
– Gdzie my jesteśmy? – zapytała, lecz zaraz syknęła z bólu. Tylko dotknęła stopami o podłogę pojazdu, a już poczuła okropny ból i pieczenie w dolnej części nóg.
– Tam jest Tartaros Bar, w którym odbywa się jakaś impreza nastolatków, jeśli się panience uda, to zdobędziesz jakieś pieniądze.
 Mężczyzna uśmiechnął się, a następnie otworzył drzwi, by mogła wyjść. Dziewczyna niechętnie wstała, po czym kuśtykając, wyszła z cieplutkiego pomieszczenia, pozostając sama na ulicy do momentu, aż przyjechała taksówka. Zaskoczona cofnęła się kilka kroków, bojąc się, że ktoś weźmie ją za prostytutkę. Niespodziewanie promieniujący ból przeszył jej całe ciało. Chwilkę chwiała się, próbując zachować równowagę, lecz były to tylko marne próby. Upadła na twardy asfalt, jeszcze bardziej rozdzierając sobie już zniszczoną sukienkę.
W tym samym usłyszała czyjeś kroki. Wydawało się dziewczynie, że ktoś zbliża się do niej, lecz mogło być to tylko mylne wrażenie. Podniosła głowę i wtedy ujrzała wyciągniętą ku niej dłoń. Zaskoczona podała niepewnie swoją, kierując wzrok na twarz mężczyzny. Gdyby nie latarnia tuż za nią, nie ujrzałaby tego pięknego, promieniującego śmiechu, zielonych oczu i różowych włosów, które zachowała mocno w pamięci.
– To ty! – powiedzieli równocześnie, patrząc sobie prosto w oczy.

***

Czasami, godząc się na swoje chore pomysły, okazywało się, że wychodziły mu na dobre, lecz nie tym razem. Natsu, leżąc w kałuży własnej krwi, pojmował, jak złego wyboru dokonał, lecąc na pomoc dziewczynie. Pragnął jedynie dopiec Zerefowi, ale poczucie bohaterstwa przewyższyło go i doprowadziło do momentu, w którym nastolatka uciekła, a on umiera w samotności.
Westchnął ciężko. Słyszał zbliżających się ludzi, którymi najprawdopodobniej byli Zeref i jego przydupasy. Z trudem przychodziło mu myślenie nad sposobami śmierci, którymi uraczy go „przyjaciel”. Choć i tak za najprawdopodobniejszą wersję uznawał po prostu zostawienie go na środku ulicy.
– Kogóż to ja widzę? – powiedział radosnym głosem Zeref.
– Ciebie też miło widzieć – wydusił z siebie Natsu.
– Zostawmy go. Zabić nie możemy, ale kto zabroni zostawić rannego? – rzekł złośliwie Zeref, przypuszczając podejrzenia Dragneela.
Chłopak podniósł się i ruszył z powrotem za dziewczyną, spełniając obietnicę, którą złożył. Natsu nie pozostało innego jak zniszczyć wspaniałe marzenia znajomego i przeżyć atak. Niechętnie, gdyż nadal czuł doskwierający mu ból, wyjął z kieszeni telefon i wybrał jeden z pierwszych numerów. Wiedział, że ów przyjaciel będzie najlepszą osobą do zaopiekowania się nim, gdy wszyscy inni najwyraźniej zapomnieli o jego obecności.
– Tak, umieram. Proszę więc, żebyś przyjechał w okolice granicy City Center i Mangolia City – powiedział dość szybko, nie chcąc się przeciążać.
Czekał w samotności, nawet już nie licząc, że któryś z przechodniów zwróci na niego uwagę. Przyzwyczaił się do takiego traktowania w poważnych sytuacjach, lecz w tej chwili nie pogardziłby jakimkolwiek zainteresowaniem ze strony ludzi. Osłabiony, zziębnięty i dosłownie umierający musiał czekać, aż jego przyjacielowi uda się jak najszybciej do miejsca, które mu wskazał.
Wydawało się, że mijały godziny, chociaż w rzeczywistości wskazówki zegara przesuwały się tylko o kilka minut. Sama świadomość, że coraz mocniej traci czucie, a pomoc nie nadciąga, sprawiało, że chłopak powoli zaczął tracić nadzieję. Dopiero w momencie, gdy ujrzał granatowego Forda z 1995 roku, który był dosyć charakterystycznym samochodem jak na tamte okolice, uzyskał upragniony spokój.
Auto zatrzymało się dokładnie obok niego, ignorując inne samochody, które co jakiś czas przejeżdżały niedaleko rannego. Mężczyzna w średnim wieku wyszedł z auta, po czym pokazał reszcie kierowcom środkowy palec, wyraźnie dając im do zrozumienia, jak ważne dla niego jest ich zdanie. Liczył się przede wszystkim postrzelony chłopak, który leżał w niezbyt dogodnym miejscu na umieranie. Idąc w jego kierunku, poprawiał swoje granatowe włosy lewą ręką, która była wolna w przeciwieństwie do drugiej, zajętej noszeniem apteczki pierwszej pomocy.
– Zamawiałeś taksówkę? – zapytał się złośliwie, przygładzając długie i gęste wąsy.
– Akurat dzwoniłem po lekarza, Makao, ale jeśli uważasz siebie za taksówkarza, to mi tam jest wszystko obojętne – syknął chłopak, spoglądając kątem oka na przyjaciela, który dla pokreślenia efektu swojej osoby, założył biały kitel lekarski na strój barmana.
Podszedł do chłopaka, uklęknął nad nim i otworzył apteczkę.. Macao wyjął z niej dosyć spore nożyce, które przyłożył do rękawa bluzy, by po chwili zacząć ją ciąć. Gdy skończył pierwszą czynność, rozchylił rozcięty materiał i zaczął się przyglądać ranie. Nic nie mówiąc Natsu, zabrał się do zabezpieczenia obrażenia, by dokładnie zająć się nim w bardziej bezpiecznym i przede wszystkim sterylniejszym miejscu.
– Braciszku Natsu, jak się czujesz? – Jedno z okien samochodu uchyliło się, a następnie wyskoczył z niego młody Conbolt, Romeo, który postanowił pojechać razem z ojcem.
– A … poza tym, że jestem postrzelony, to świetnie – odparł ironiczne, grzecznie sugerując, że nie życzy sobie takich pytań.
– Wstajemy na trzy – ostrzegł go Macao, gdy ten podjął decyzję o przewiezieniu swojego pacjenta. – Trzy. – I podniósł go.
– A nie miało być do trzech? – zapytał Dragneel, będąc na granicy swojej cierpliwości.
– Źle zinterpretowałeś. – Mężczyzna zaczął go nieść w stronę samochodu, starając się nie uszkodzić zbytnio rany. – Miało być na trzy i było. Nic nie mówiłem, że będę odliczać.
– Kłamca – szepnął chłopak, mając nadzieję, że przyjaciel tego nie usłyszy.
– A ty, grubas! – odpowiedział w odwecie.
Kończąc kłótnię, oboje zamilkli, nie chcąc jeszcze bardziej obrazić drugiej osoby. Chłopiec siedzący w samochodzie cierpliwie czekał na ojca i „braciszka”, którzy znajdowali się coraz bliżej samochodu. Gdy byli już tuż pod drzwiami, wyskoczył z drugiej strony i podszedł od tyłu, by pomóc wepchać Natsu do środka. Po kilku nieudanych próbach w końcu udało im się dokonać cudu i mogli spokojnie usiąść na miejsca, by potem ruszyć w stronę pracy Macao.
Jechali dobre parę minut, starając się wymuszać we wszystkich możliwych miejscach pierwszeństwo, dzięki czemu trasa w drugą stronę trwała krócej niż zazwyczaj, szczególnie że były to godziny szczytu.
Gdy znaleźli się na miejscu, Macao zaczął ostrożnie „wypakowywać” Dragneela z auta, mogąc jedynie liczyć na niewielką pomoc swojego syna. Zrezygnowany chwycił Natsu, po czym zaczął go prowadzić w kierunku baru w kształcie przyczepy kempingowej, do którego prowadziły dwa wejścia. Conbolt, nie chcąc stać się tematem plotek, przytaszczył pacjenta pod drugie drzwi, za którymi znajdował się mały pokoik przygotowany specjalnie na takie okazje.
– Już prawie! – krzyknął skrzeczącym głosem, pociągając za metalową klamkę.
Idąc krok po kroku w stronę łóżka, marzył, by w końcu zostawić rannego bęcwała i pójść napisać się dobrej szkockiej z lodem.
– Najpierw mnie opatrzysz, a później szkocka! – syknął pod nosem Dragneel. Przerażony Macao rzucił go na pościel, zaczynając odprawiać egzorcyzmy.
– Czytasz mi w myślach, szatanie? – Chwycił butelkę z wodą, a następnie zaczął nią kropić jęczącego z bólu chłopaka.
– Może go jednak opatrzysz, tato? – zaproponował Romeo, który widząc cierpienie przyjaciela, nie mógł bezczynnie siedzieć w miejscu.
– Racja!
Macao podszedł do szafki, w której trzymał wszystkie przyrządy chirurgiczne. Wyjął z nich kuferek, którego zawartość rozłożył na stoliku tuż obok łóżka. Pomimo tego, że rana nie potrzebowała poważnej operacji, to Conbolt zaczął przygotowywać się do wyjęcia kuli i zabezpieczenia krwawiącego miejsca w sposób profesjonalny, jak przystało na jego dawny zawód.
– Póki nie zacząłem, możesz mi poopowiadać, kto cię tak urządził? – zapytał mężczyzna, myjąc ręce.
– Zeref – westchnął Natsu.
– Żartujesz? – zapytał, nie wierząc przyjacielowi.
– Nie – odparł krótko Dragneel. – Na początku nie chciałem się w nic mieszać, ale gdy go zobaczyłem … – na chwilę zamilknął – … nie mogłem się powstrzymać. Musiałem pomóc tamtej dziewczynie.
– Zaraz, zaraz! – przerwał mu lekarz, który podszedł do niego ze strzykawką wypełnioną przezroczystym płynem i wacikiem nasączonym substancją zabezpieczającą przed zakażeniem. – Skąd tu się nagle wzięła jakaś laska?
– Z nieba mi spadła – odparł żartobliwie pacjent. – Sam nie wiem, co się tak zdarzyło, ale najważniejsze jest, że dopiekłem temu durniowi!
– A co z tą panną? – Mężczyzna puścił mimo uszu dalszą część wypowiedzi chłopaka, wyraźnie wykazując zainteresowanie wobec tajemniczej dziewczyny.
– Blondynka, niezłe cycki i tyłek. Na więcej nie zwracałem uwagi.
Lekarz uśmiechnął się szaleńczo i pochwycił skalpel, kierując go w stronę rany.
Choć ręka Natsu całkowicie była odrętwiała, był świadomy jak reszta ciała drży na myśl o cięciach, które zaraz wykona przyjaciel. Wierzył w jego umiejętności, ale równocześnie nie miał żadnych wątpliwości odnośnie złych nawyków Conbolta.
– Możesz skończyć to, co właśnie robisz – poprosił Natsu, nie chcąc zostać pociętym nie tam, gdzie trzeba.
– Dobra, dobra! Ale kiedyś mi przedstawisz tę panienkę.
Macao zamilknął. Wiedział, że teraz powinien się skupić na dość delikatnej operacji, która teoretycznie nie zagrażała chłopakowi. Jednak był świadomy faktu, że w życiu nic nie jest pewne, dlatego po odczekaniu aż miejscowe znieczulenie zacznie działać, naciął skórę wzdłuż rany. Czynność powtórzył kilka razy do momentu, gdy ujrzał pocisk, który na całe szczęście nie wbił się za głęboko. Odkładając na bok skalpel, chwycił w dłoń pincetę, którą ostrożnie zaczął wyjmować metalowy przedmiot. Jak wielka była dla niego ulga, gdy odkrył, że postrzał nie uszkodził kości, a rana była na tyle płytka, by nie odczuwać jej konsekwencji w przyszłości. Mężczyzna położył na metalową tacę wydobyty przedmiot, a następnie zabrał się za zaszywanie rany.
– Już prawie! – powiedział do zniecierpliwionego Natsu. – Teraz tylko bandaż i możesz biegnąć do swojej pięknej blondynki!
– Zabawne – zaśmiał się ironicznie chłopak.
– Koniec! – Mężczyzna wstał i otarł czoło z potu, będąc dumny z zabiegu, który przebiegł bez żadnych komplikacji. – Więc jednak doświadczenie z tej cholernej wojny na coś się przydało! – Klasnął w dłonie, po czym zaczął iść w stronę umywalki, by zmyć z siebie krew.
– Urzekająca historia, ale w tej chwili poprosiłbym o jakieś ubrania na zmianę, bo muszę lecieć na imprezę! – oświadczył Natsu.
Zaraz próbował się podnieść, lecz natychmiast pojął, iż jest to niemożliwe. Znieczulenie było na tyle silne, że z trudem poruszał górnymi partiami ciała w okolicach zranionej ręki. Zaklął i z powrotem ułożył się wygodnie na łóżku, słysząc z oddali śmiech przyjaciela.
– Już widzę, jak za tobą się kurzy! – odparł żartobliwie Macao. – Jako lekarz radziłbym ci tu zostać i trochę odpocząć.
– A że nie jesteś już lekarzem, to jaką dajesz mi radę? – mówił, próbując podpuścić Conbolta i uzyskać pozwolenie na wyjście.
– Leżeć i siedzieć cicho!– krzyknął, wychodząc z hukiem z pokoju, który znajdował się dosłownie za ścianą właściwej części restauracji.
Natsu wykrzywił twarz w grymasie, lecz po chwili poczuł, że ogarnia go coraz większa senność. Potrzebował odpoczynku, a miał jeszcze parę godzin do przyjęcia. Choć nie ukrywał, że wolałby zostać w restauracji Makao do samego rana. Jednak znał na tyle ojca, by wiedzieć, że przejawu buntu nie zniesie, a pieniążki za kolejny miesiąc same nie wpłyną na konto. Piękne było życie nastolatka zależnego finansowo od rodzica.
Jadąc zamówioną przez Macao taksówką, wciąż się wściekał o to, że nikt go wcześniej nie powiadomił o zbliżającej się godzinie rozpoczęcia przyjęcia. Zebrany w niezwykłym pośpiechu, bał się, że zapomniał wziąć ze sobą wszystkich rzeczy, dlatego siedząc już w aucie, zaczął sprawdzać kieszenie ubioru, który dostał od przyjaciela. Widząc, że na całe szczęście nie zapomniał niczego, odetchnął z ulgą.
Oparł łokieć o podstawkę, znajdującą się przy drzwiach, a następnie spojrzał nostalgicznym wzrokiem na Magnolia Village. Wiedział, że za chwilę miną granice spokojniejszej i mroczniejszej części miasta, docierając do miejsca, przez które na samą myśl dostawał bólu głowy. Rażące światła padające od najprzeróżniejszych lamp, billboardów, ogromnych wieżowców i przydrożnych restauracji, sprawiały, że Natsu miał coraz większą chęć, by przeprowadzić się na spokojną i cichą wieś, gdzie problemy współczesnego świata nie dotyczyłyby go. Były to jednak tylko złudne marzenia, które pozostawały jedyne w sferze wyobraźni.
– Jesteśmy! – oświadczył niespodziewanie kierowca, zatrzymując się przy krawężniku.
– Później przyślę pieniądze – rzekł Natsu, wychodząc z samochodu.
Kierowca nic nie odpowiedział. Kiwnął lekko głowę, a następnie ruszył z miejsca, słysząc, że dostaje kolejne zlecenie. Dragneel odprowadził jego auto wzrokiem, po czym zaczął się kierować w stronę błyskających świateł, które wydobywały się z budynku z szyldem „Tartaros Bar”. Jednak w pewnym momencie, w połowie drogi, zatrzymał się i odwrócił. W pierwszej chwili nie uwierzył swoim oczom, lecz gdy dokładnie się przyjrzał zrozumiał, że widzi młodą nastolatkę, którą uratował kilka godzin wcześniej. Wyraźnie zmarznięta, ubrana w poniszczoną sukienkę patrzyła na chłopaka przerażonym wzrokiem.
– To ty! – powiedzieli równocześnie.
Natsu potrząsnął głową, nie wierząc w przypadek. Snując w umyśle tysiące teorii, zdecydował w końcu, że po prostu wykorzysta zaistniałą sytuację do spełnienia życzenia ojca. Uśmiechnięty, ukląkł przed dziewczyną, która wciąż nie podniosła się.
– Co ci się stało? – zapytał w końcu, nie wiedząc jeszcze wtedy o poranionych stopach blondynki.
– Po prostu…
– O Boże! – krzyknął Dragneel, zauważając krew spływającą po dolnych partiach nóg Heartfilii.
Kurcze… Niedawno byłem operowany. Nie jestem w stanie jej unieść!, pomyślał zaniepokojony chłopak, próbując oderwać kawałek materiału ze swojej bluzki. Gdy po kilku próbach udało mu się wykonać zadanie, zaczął obwiązywać materiałem stopy dziewczyny, by nie zranić ich jeszcze bardziej.
– Dasz radę wstać? – Chwycił kobietę w talii, a następnie podciągnął ją do siebie, pomagając jej wstać.
– Postaram się – odpowiedziała, zbierając w sobie wszystkie pozostałe siły.
Chwiejnym krokiem zaczęli iść w kierunku baru, który znajdował się stosunkowo niedaleko nich. Oboje odczuwali kłujący ból w podrażnionych miejscach, lecz brnęli przed ciebie, chcąc jak najszybciej do wyznaczonego celu. Dochodząc pod drzwi, radośnie powzdychiwali, wiedząc, że najgorsze już za nimi. Natsu otworzył wolną ręką drzwi, a następnie wprowadził do środka zmieszaną dziewczynę. Na samym wejściu poczuli odór ludzkiego potu, dymu papierosowego i alkoholu, dając mieszankę obrzydliwego zapachu, przez którego zebrało im się na wymioty wymioty. Niechętnie, ale zarazem nie mając wyboru, zaczęli kroczyć w stronę lady, przy której stał wysoki, czarnowłosy barman wycierający niebieskie szklanki.
– Czym mogę służyć? – Widząc nowych klientów, uśmiechnął się radośnie, podsuwając im pod nos menu.
– Poproszę jakieś środki odkażające, bandaż i ubrania na zmianę dla tej pani! – Natsu wskazał na Lucy.
– Już się robi. – Barman kiwnął głową, po czym znikł na drzwiami służbowymi.
Choć pojawienie się dziewczyny w takim stanie nie było niczym dziwnym dla tamtejszych gości, to zachowywali się oni, jakby taka sytuacja wydarzyła się w ich życiu po raz pierwszy. Gapiąc się na zażenowaną Lucy, pragnęli zaspokoić swoją ciekawość, dowiadując się, co tak naprawdę się wydarzyło. Niechętna do rozmów dziewczyna odwróciła wzrok, nie chcąc patrzeć na spoconych, pijanych i naszprycowanych nastolatków.
– Ej! Wracajcie do tego, co robiliście i zamknąć ryje! – wrzasnął Dragneel, chcąc wzbudzić jeszcze większe uznanie u dziewczyny, którą uznał za potencjalną kandydatkę na żonę.
– Proszę bardzo! – Oboje podskoczyli z wrażenia, dziwiąc się, że barman tak szybko wrócił z zaplecza. Trzymając w dłoniach komplet dresu z tenisówkami, wręczył je Heartfilii, która nawet na moment nie spuściła wzroku z tajemniczego mężczyzny. Dziewczyna kiwnęła w podzięce głową i przyjęła zapasowe ubrania, by następnie pójść do toalety i się przebrać.
Natsu, korzystając z okazji, zamówił dwa drinki. Podśpiewując pod nosem, nie starał się ani na moment ukryć swojej radości, która była związana z pojawieniem się znanej mu dziewczyny. Nadarzyła się okazja, której nie mógł przegapić. Nadal miał wątpliwości, co do swojego planu, lecz pragnął jak najszybciej spełnić życzenie ojca i wrócić do codzienności.
W momencie gdy ujrzał wychodzącą z łazienki dziewczynę, postawił szklankę na podstawce, wytarł twarz, a następnie poprawił włosy. Oparł się łokciem o ladę, wyczekując nadejścia wybranki.
– Drink. – Wskazał na pełne naczynie. – Napij się – zaproponował jej grzecznie Dragneel.
– Dziękuję, ale nie mam pieniędzy.
 Uśmiechnęła się niepewnie, drapiąc się po głowie. Nietrudno było się domyślić, że czuje się zmieszana.
Wiedząc o tym, chłopak postanowił rozluźnić atmosferę. Była tylko niewinną nastolatką, która wiele przeżyła, więc w jakimś sensie chciał również zrekompensować jej zachowanie Zerefa.
– Nie martw się – powiedział chłopak. – Picie w samotności nie jest zbyt dobre, a w kwestii rachunku… – wyszczerzył swoje zęby w szerokim uśmiechu – i tak mam sporo kasy.
Kiwnęła głową i przysiadła obok niego, niepewnie biorąc do ręki szklankę. Wyraźnie miała wątpliwości odnośnie intencji Natsu, lecz po chwili zamyślenia wypiła na jednym wydechu połowę napoju. Chłopak dostrzegał roztrzęsienie, które towarzyszyło blondynce. Jednego dnia przeżyła pogoń ze strzałami, a sam nie był świadomy co wydarzyło się w ciągu paru godzin, gdy on spokojnie odpoczywał w domu Makao.
– I co teraz zrobisz? – zapytał niespodziewanie Dragneel.
– Szczerze, to nie mam pojęcia. – Zaśmiała się, zaciskając palce na kolistej powierzchni. – Na pewno nie wrócę do domu, ale też nie chcę wylądować na ulicy.
Wypowiedź była szczera, lecz gdzieś między wierszami ukryła kilka faktów, którymi nie chciała podzielić się z Natsu. Nie próbował jej przyciskać. Dopiero tego dnia poznali się, a ich jedyna rozmowa dotyczyła prośby o ucieczkę. Nie ukrywał, że mogłaby pokładać większą nadzieję w człowieku, który zdecydował się poświęcić siebie, by ta mogła uciec. Jednak nie znał dziewczyny na tyle, by osądzać ją o cokolwiek.
W pewnym momencie ujrzał jak nastolatka opróżnia całą szklankę i zaraz zamawia kolejnego drinka, nie szczędząc pieniędzy chłopaka. Nie miał jej za złe takiego zachowanie, ale nie chciał mieć na sumieniu zdrowia dziewczyny.
– Aż tak bardzo chcesz się schlać? – spytał Natsu.
A czy przypadkiem nie miałem ją upić?, spytał siebie w myślach, zastawiając się, jak powinien postąpić. Nigdy nie był typem osoby, która jest tylko skoncentrowana na wykorzystywaniu innych. Nie zaprzeczał, czasami lubił bawić się uczuciami ludzi, ale widząc tak zdesperowaną kobietę, nie potrafił tego uczynić.
W tym samym czasie poczuł, że ktoś go szturcha jego ramię. Zaskoczony spojrzał na tajemniczą dziewczynę, powoli pojmując, co się z nią dzieje. Choć minęło niecałe pół godziny od rozpoczęcia ich picia, zauważył, że wzrok nastolatki wędruje po całej sali, szukając punktu zaczepienia. Chwiejnie trzymała się na krześle, a kilka różnych naczyń, w których najpewniej był alkohol, stały puste. Mieszała…, pomyślał Natsu. Dotarło do niego, że nawet jakby się starał za późno było decydować, czy upić dziewczynę czy nie.
– Natsu – rzekł, podając jej swoją dłoń.
– Lucy! – krzyknęła, tuląc chłopaka do siebie.
– Pijemy do upadłego! – oświadczył, zamawiając kilka butelek trunków.

Jeden alkohol za drugim, szklanka za szklanką i brnięcie w piciu do upadłego. Choć oboje w pewnym momencie stracili cały umiar w piciu, dzielnie trzymali się na nogach, rozmawiając na temat ich rodzin i ciężkiego życia. Jako jedyni goście lokalu, po wcześniejszym wygonieniu innych przez Dragneela, bawili się, wykorzystując całą salę.
Jednak nagle zaprzestali, gdy w końcu zegar wybił godzinę dziesiątą, a sam właściciel baru oświadczył, że najlepiej będzie odpocząć od picia. Zmęczeni i dobrze zakropieni alkoholem usiedli naprzeciw siebie, kołysząc nogami to do przodu, to do tyłu.
– Wiesz, że oboje jesteśmy do siebie podobni? – zapytał niespodziewanie Natsu, choć język plątał mu się nieprzerwanie.
– A gdzie? Bo ja wiem, że jestem kobietą… – pokazała na siebie dłoną – …a ty mężczyzną i już jest jedna różnica.
Nie wahając się, dziewczyna wstała i usiadła na kolanach Natsu.
– Ale chodzi mi o podobieństwo. – Podniósł palec wskazujący, a następnie zaczął mu się przyglądać. – Mamy popieprzone życie. Rodziny chcą od nas czegoś, czego my nie chcemy. Nie mamy swobody… I coś jeszcze?
– Dowiemy się po drodze! – krzyknęła, opierając głowę na jego ramieniu. – Nie chciałbyś uprawiać seksu? – zaproponowała niespodziewanie.
– Nie chcę, bo chcę ożenić się, pieprzyć się, mieć dzieci, dom … rodzinę!
– Ja też, tylko ja preferuję wyjście za mąż! A i szkołę! Chcę iść do szkoły!
Oboje zamilkli, przyswajając sobie informacje, które oboje uzyskali.
– No to mamy podobne wymagania… – stwierdził po chwili Natsu, kiwając lekko głową.
– Tak – zgodziła się z nim Lucy. – Ale co z tego, skoro i tak jutro wrócę do domu i wyjdę za tego… Zerefa?!
– Chyba że …
Niespodziewanie chłopak zrzucił ją z siebie, a następnie zaczął grzebać w kieszeni swoich spodni, szukając pierścienia, którego zakupił owego dnia.
– Ludzie nas nie kochają. – powiedział, a blondynka mu przytaknęła. – Więc my pokochajmy siebie! – Zaczął latać palcem, pokazując to na siebie, to na dziewczynę. Nagle uklęknął, próbując równocześnie utrzymać z całych sił równowagę. Wystawił przed siebie dłoń, na której spoczywał niewielki pierścień. – Wyjdziesz za mnie?! – krzyknął na cały lokal.
– Tak! – odpowiedziała natychmiast
– To idziemy się pobrać!? – zapytał, próbującą jej włożyć pierścień na palec.
– A idziemy! – odpowiedziała dziewczyna.
– Rachunek … do mnie…
Ostatnimi słowami pożegnał barmana, a następnie chwycił swoją ukochaną w talii i pociągnął ją w nieznane, wychodząc z lokalu.
           
***

Przez odsłonięte żaluzje zaczęły przedzierać się pierwsze promienie słoneczne, świadczące o tym, że rozpoczął się dzień. Czując na sobie przyjemne ciepełko, dziewczyna podniosła się i przeciągnęła, co miała w zwyczaju robić każdego poranka. Ziewnęła szeroko i podrapała się po głowie. Odgarnęła od siebie kołdrę i gdy już miała zejść z łóżka zaczęło do niej docierać, że znajduje się w nieznanym jej miejscu.

Spojrzała na siebie, pojmując, że jest ubrana jedynie w samą bieliznę, a na jej ciele znajduje się kilka siwych śladów przypominających malinkę. Pamiętała kilka wydarzeń z poprzedniej nocy, lecz pewna godzina była dla niej limitem, po którym noc stała się jedną, wielką tajemnicą. Nagle usłyszała głośne chrapnięcie, które wprawiło ją w niejednoznaczne zakłopotanie. Przekręciła wątpliwie głowę i wtedy ujrzała chłopaka o różowych włosach, ubranego w same bokserki. Na jej nieszczęście spał smacznie obok miejsca, w którym jeszcze niedawno leżała. Myśląc, że to tylko sen, przetarła kilka razy oczy. Jednak kolejne sekundy mijały, a obraz nie znikał. Wystraszona myślami, które w tamtym momencie napłynęły jej do głowy, krzyknęła, budząc przyjaciela.

Dziękuję bardzo wszystkim za rady, a szczególnie Mavis-san Sekai i  Frosh'owi !!!!!!!!!!

To już (mam nadzieję) wersja ostateczna. Mam nadzieję, że jest lepiej niż było, ale ocenę pozostawiam WAM!!! ;)

(należy kliknąć na obrazek i od razu da na podstronę)

61 komentarzy:

  1. Jest! Pierwsza! Co za zaszczyt! ;) Rozdział boski, od razu mi się spodobał. Jeżeli dalej będziesz tak pisać to blog będzie miał więcej wyświetleń niż inne. :) Czekam na następny ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szybko przeczytałaś? Ale jak fabuła się podobała?

      Usuń
    2. Fabuła jest ciekawa, interesujaca i wciagajaca. Podoba mi sie pomysł z kolejnymi wojnami światowymi. To jest rozdzial dłuższy czy normalny? Jedynie co mnie zdziwiło to szybkie odnalezienie swojego wybawcy przez Lucy i oswiadczyny Natsu. Zycze kontery weny, czasu i cierpliwosci

      Usuń
    3. Po pierwsze źle wpisałeś swój komentarz, w nie to miejsce, ale nic się nie stało. Po drugie to jest "normalny" rozdział, więc tak. Następne też będą takiej długości. Może krótsze, może dłuższe, to zależy od weny i fabuły :)
      A oświadczyny Natsu. Miał to zrobić, upił się i oświadczył się i w pierwszej zapowiedzi bloga napisałam, że to będzie zakręcony blog :)

      Usuń
    4. Fajnie się czytało i ciekawy pomysł. Nie wiem o co chodziło nie którym o ten rozdział, że musiałaś go poprawiać, bo był w porządku, ale ten jest jeszcze lepszy. :D

      Usuń
  2. Druga ;) Rozdział super ! Fabuła boska :D Nic dodać nic ująć po prostu boski blog .Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D Nie pozostało mi nic innego jak posłać wenę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!! To było cudne!!! PAC tak bardzo <3 Dobra Ayako, ogar xD No więc~~~ Nie wiem od czego zacząć... Rozdział był taki cudowny, że no nie wiem xD Ok, już na poważnie, korupcja Juda nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, nie wahał się wystawić żony na śmierć = nie wahał się sprzedać córki. Pewnie gdyby nie popadł w kłopoty finansowe i tak by ją sprzedał. Zeref (o ile to był Zeref) w przeszłości był taki słodki i miły~ aż szkoda, że wyrósł na takiego drania, na prawdę nie mogę się pozbyć myśli, że tym dzieckiem był Natsu i później się po prostu przefarbował. Mam nawet co do tego małą teorię, ale nic więcej nie piszę. Też chcę spać tak długo jak Natsu >.< A nie... dziś wstałam jeszcze później niż on... cofam to. Ojciec Natsu za wiele od niego wymaga, on chce być po prostu zwyczajny, czy tego nie widać? A przez tą mafię to się wplątuje w takie rany itp. *reszcze czyta, ale omija bo nie ma pomysłu jak to skomentować* Jeju jeju to się uchlali, tatusiek będzie szczęśliwy =^-^= No to teraz czekać, aż wyjaśni im się poprzednia noc i czy wzięli ślub. Naprawdę jestem ciekawa, bo jeżeli tak, to szykuje się niezła akcja.
    Pozdrawiam życzę weny i chcę więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nie odpisywać na każdy komentarz, ale nie zmienię nawyków... twoje teorie mnie interesują, ale zanim się dowiesz trochę minie. Niestety drugi rozdział planuje na za dwa tygodnie, bo chcę skończyć NŻ i DzP, a i tak niewiele się na dobrą sprawę dowiesz :)

      Usuń
  4. Jak ja się uśmiałam pod koniec, to jeden Pan Bóg wie :D Seryjnie (miałam już tego mojego słówka nie używać, ale cóż :)), nie mam pojęcia, jak wytrzymam do następnego rozdziału. Szkoda, że nie dowiemy się (bo pewnie nie :P), czy do czegoś w końcu doszło, czy też nie, bo pewnie nasze "zakochane" gołąbki nic nie pamiętają xD Także przyszło mi do głowy, że ten chłopczyk w czarnych włosach, to Natsu. Fajnie by było, ale pewnie nie będzie tak kolorowo.
    Życzę Ci mnóstwo weny. Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Na początku myślałam, że ten mały z czarnymi włosami to Gray jest XD Ale figurka ze smokiem mi nie pasowała i też mi się wydaję, że to był Natsu, który się przefarbował, a Zeref mieszkał u niego w domu jakoś, może byli przyjaciółmi z dzieciństwa i różowy powiedział mu, że dał figurkę Lucy ? Po za tym Zeref i Natsu się znają, a z racji tego, że pochodzą z wpływowych rodzin, nie zdziwiłabym się gdyby znali się od małego. No i mam nadzieję, że różowy nie przespał się z blondynką XD Ślub niech biorą, ale niech się nie kopulują już w pierwszym rozdziale :D ! Podoba mi się, że rozdziały będą takie długie ^^ Zapowiada się super !
    Pozdrawiam cieplutko ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne. Ale nie spodziewałam się , że Lucy ma tak słabą głowę. Jak czytałam w zapowidzi On to myślałam, że On okaże się Stingiem albo coś tego typu. Nie spodziewałam się Zerefa. Przeszłaś samą siebie. Śle wenę i pozdrawiam.
    Nati-chan.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest twój drugi najlepszy blog!!!!!!! Na pierwszym jest detektyw :P
    Rozdział długi, co uwielbiam <3 Troszkę zwariowany :P
    Jude to jakiś śmieć który płaszczy się przed innymi :P Ciekawe czy jakby Zeref napluł na tego buta to Jude by to zlizał :P
    Ciekawe, czemu Zeref się tak zmienił? Reakcja Lucy na końcu... BOSKA :D
    Taj jak zawsze czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Meh, Natsu z tego opowiadanie nie lubi małych piersi... czyli byłabym już skreślona ._.

    Wracając.
    Na początku myślałam, że tym czarnowłosym kolesiem będzie Gray albo Natsu, który przefarbował sobie włosy na różowo, ale z początku był brunetem (coś takiego jak Shima z Ao No Exorcist), a tu taka niespodzianka - Zeref.

    Gdy poznaliśmy Natsu, który uratował Lucy, już wiedziałam, że się spikną, ale tak szybko? :D
    Już pierwszy rozdział, a tu oświadczyny i bara-bara(?)*
    Wow, nie spodziewałam się, że akcja poleci migusiem tak do przodu.

    Z tego co widzę, to tutaj nasz Salamander raczej nie będzie milusi ;)
    "Czyli uciekłaś od tamtych ludzi? – w rzeczywistości nie martwił się o nią. Znalazł doskonałą okazję na podryw i po prostu chciał ją wykorzystać."

    Tak. Natsu, you sneaky bastard!
    http://static.comicvine.com/uploads/ignore_jpg_scale_super/11114/111142124/3898460-8864152835-
    ~~~~

    *Tu nie jestem pewna, bo kurczę, skoro robili "to", to dlaczego byli w bieliźnie? Jak się to robi, to raczej au naturel xD
    Komu chce się po "tym" szukać bielizny i ją zakładać? :P
    Możliwe, że już się przystawiali do siebie, ale zasnęli x)

    OdpowiedzUsuń
  9. WampirzycaAga Dowiesz się bądź nie dowiesz się... oto jest pytanie :)
    MarryLay Ty nie mów chop o smoczku:) Jeśli znasz mnie, to wiesz co będzie z seksem :) A co do Natsu i Zerefa... odpowiedź poznasz pod koniec 1 sezonu
    NineTails Hmmm z czasem to będzie (mam nadzieję) blog nr 1, bo akcja się szykuje...
    Sekai To wcale nie jest tak szybko, tylko ci się wydaje, bo normalnie to by były 3 rozdziały u mnie, a jest jeden. Tak tu jest ponad 15 stron :) Dobrze myślisz :) A co piersi ... chciał odstraszyć i zawstydzić ekspedientkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział po prostu świetny :D Czekam na 2 :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zerefa jako jej narzeczonego to na pewno się nie spodziewałam. :D
    No cóż, rozdział mi się podobał. Zapowiada się ciekawa historia. Ale nie wygląda na to, by Natsu miał być znowu tym idealnym partnerem. Było mówione, że jest bydlakiem, więc Lucy może wpadła z deszczu pod rynnę? :D Nie zdziwiłabym się, jakby tez lubił Lucy wykorzystywać i się nią bawić. I nie powiem, taki Natsu nawet mi pasuje. :D
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeny, zapomniałam o paru uwagach, które chciałam napisać, głupia ja -.-
    Nie musisz dodawać po wypowiedzi 10 wykrzykników, żeby podkreślić, jak bardzo ktoś krzyczy. Dodaje się jeden, tylko jeden, pisze się wypowiedź dużymi literami i po wypowiedzi najwyżej jeszcze się dodaje, że ta osoba wrzasnęła, ryknęła, huknęła, cokolwiek, co podkreśli moc krzyku. Kilka wykrzykników nawet dobrze się nie prezentuje, a poza tym, to zwykły błąd.
    I to samo na końcu rozdziału. To długie "Aaaaaa" też jest zbędne. wystarczy krótkie "Aa!" Poza tym, to długie "Aaaaa" sprawia wrażenie, jakby Lucy spadała z 10 metrów co najmniej. :P
    Popełniasz też błędy w zapisie dialogów. Pojadę po przykładach:
    "- Czyli zgadywanie lepiej panience idzie niż myślenia. – Powiedział ironicznym głosikiem [...]" - Jeżeli po wypowiedzi bohatera następuje określenie tej wypowiedzi tak jak tutaj (powiedział), to:
    1. Nie stawiamy kropki na końcu wypowiedzi.
    2. Określenie wypowiedzi piszemy z małej litery.
    Natomiast jeśli po wypowiedzi nie ma żadnego słowa określającego, tylko opis czynności np
    "- W szafie. – Wskazał na jedyną, która stała w kącie." - to takie zdanie masz poprawnie tutaj zapisane. Po wypowiedzi należy postawić kropkę, po myślniku zacząć z dużej litery. Rozumiemy się? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do krzyczenia i tych Aa, ja po prostu tak mam, to jest mój styl i tego akurat nie zmienię, bo nawet bym nie potrafiła. A co do kropek i wielkich liter. Ogólnie rzecz biorąc kiedyś powiedziano mi, że robię źle, zmieniłam to, ale nie wiedziałam, że określenie wypowiedzi piszemy z małej litery i bez kropki przed wypowiedzią. Będę starała się poprawiać te błędy, ale wiesz. Przyzwyczajenie ciężko zmienić, a szczególnie gdy się pisze dużo. Tak, więc obiecuję, że się postaram, ale zanim będziesz widzieć efekty trochę minie. A i jeszcze jedno. Jakbyś zobaczyła obok siebie nagiego (prawie) faceta, to by były tylko 2 "A" ;)

      Usuń
    2. Jeżeli tak piszesz, to ok. ;) Zwróciłam Ci tylko uwagę na to, co uznałam za słuszne. :)
      Cóż, nie wiem, czy bym w ogóle krzyknęła jakbym zobaczyła prawie nagiego faceta. Raczej bym była zaskoczona. :D

      Usuń
  13. Odwiedziłem twojego bloga zainteresowany opisem znalezionym na Spisie Opowiadań.
    Z przykrością jednak (nie lubię krytykować ludzi, czuję się z tym naprawdę źle) informuję, że jestem zawiedziony.
    Akcja rozwinęła się zbyt szybko według mnie. Do tego jest stanowczo za mało opisów, czego nie lubię. Za to jest bardzo dużo humoru, co już mi się podoba.
    Mimo, że blog nie jest do końca w moim guście, postanowiłem zostać. Zajrzałem do zakładki „Bohaterowie” i widzę teraz, że będzie jeszcze ciekawiej.
    Fro tak sądzi.

    Życzę weny.
    Pozdrawiam, Frosch. < 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że akcja rozwinęła się szybko, bo ona musi taka być. Czemu mało opisów, bo nie były potrzebne, a zapychałyby akcje i jakoś nie jestem fanką długich opisów, bo boję się, że mogę w nich coś zniszczyć. Zgaduję, że chodzi ci o za szybką akcję typu Lucy szybko spotyka swojego wybawiciela i zaraz budzi się w jego łóżku półnaga? Jeśli tak to poczekaj, bo ja zawsze robię szybkie pierwsze rozdziały by wszyscy zobaczyli, o czym to będzie, więc nie martw się ... będą opisy, akcja będzie wolniejsza i na pewno w wielu sprawach cię zaskoczę:) i bardzo dziękuję, że zostaniesz :) To dla mnie wiele znaczy :)

      Usuń
  14. Hej, hej! ;)
    Nie wiem za bardzo, co napisać, bo rozdział był dość długi, ale postaram się coś naskrobać. xD
    Przede wszystkim pomysł z wojnami jest zajebisty. Nie wchodzisz w jakieś tam szczegóły polityczne, ale wyjaśniasz wszystko tak... po ludzku, zrozumiale.
    Umarłam, czytając tą słodką część o Zerfie i Lucy... Strasznie się nim rozczarowałam. Ale z niego chuj -,- Ale dzięki niemu Lucy może być z Natsu, więc w praktyce zrobił coś dobrego.
    Natsu jako grzeczny chłopczyk... Nigdy w to nie uwierzę. Coś mi się wydaje, że jeszcze się rozkręci. On nie może być spokojny.
    Natsu i Lucy wzięli ślub. Jej!!! Teraz dopiero się zacznie... Zeref się wkurzy, ojciec Lucy dostanie szału itd.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh, bo się zarumienię. (≧ω≦)
    Nie ma za co. 12 godzin? Widać , że się starałaś. Tą wersją bardziej wprowadzasz czytelnika do przedstawionego w opowiadaniu świata. Czytało mi się ją lepiej. Jeszcze są błędy, ale z rozdziału na rozdział będzie co raz lepiej, biorąc pod uwagę twoje starania.
    Czekam na następny rozdział.
    Fro pozdrawia. ヽ(゜∇゜)ノ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpiszę... Jeden rozdział, który zazwyczaj pisałam na poprzednich blogach miał 5 stron i pisanie jego zajmowało mi z 3 h + sprawdzanie. Ten miał 15 + doszło z 5 stron do odnowy, więc ponad 12 h spokojnie wyszło. Wiem, staram się. Wiem, będą błędy, bo często się je zauważa dopiero po jakimś czasie, ale zdaje mi się, że akcja będzie wolniejsza, no i będzie sporo komedii :)

      Usuń
  16. Nie musisz dziękować, jak będzie trzeba, to nawytykam Ci błędy w następnych rozdziałach, nie bój się, Mavis-san będzie nad Tobą czuwała (czujesz ten zimny oddech na karku? xD)
    Z opisami wyszło znacznie lepiej. W paru miejscach zabrakło przecinków, ale interpunkcja to znowu nie jest też moja największa domena, więc bardzo się czepiać tego nie będę. Do napisania!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta wersja bardziej mi się podoba od poprzedniej. Cieszę się, że nie wróciła do domu, tylko wszystko "przeczekała". Znalazłam podobieństwo między chłopcem z dzieciństwa i Natsu :D Mianowicie, na to wygląda, że oboje lubią smoki, sugerując się reakcją Natsu na nazwę pierścionka (czego wcześniej oczywiście nie raczyłam zauważyć >.<) To tyle, pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawy początek. Czekam na ciąg dalszy i weny... Dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tematyka bardzo przypadła mi do gustu. Jednak fajnie by było gdyby rozdziały były dłuższe, np rozpisać bardziej akcje. Ciekawi mnie też, czy wprowadzisz Mavis do tej historii. W końcu Zeref występuje.
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dłuższy ? ten rozdział jest 3 razy dłuższy niż jest na detektywie

      Usuń
  20. Blog jest świetny no ale tego można się było po tobie spodziewać :-) Baaaaaardzo mi się podoba 1 rozdział i w ogóle śliczna oprawa graficzna bloga. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hahaha!!!!!!!!!!! Świetne! Rozdział boski i po prostu boski!! W życiu się tak nie uśmiałam. Lucy szybko się upija hehe. Nie cierpliwie czekam na dalsze części, ale rozdział był super długi i suuuuuuuuuuper ekstra ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Lol. Marry you Bruno Marsa idealnie pasuje XD
    (nie za bardzo umiem angielski więc wstawiam tłumaczenie polskie z tekstowo)

    Czy to przez ten błysk w twoich oczach
    Czy to może drink?
    Kto się tym przejmuje, kochanie
    Myślę, że chcę się z Tobą ożenić.

    Co z tego że jesteśmy pijani, mamy kieszenie pełne kasy, którą możemy przepuścić,
    Strzelimy po tequili
    I po sprawie, dziewczyno

    Bo jest piękna noc
    Kombinujemy co by tu głupiego zrobić
    Hej kochanie,
    Myślę, że chce się z Tobą ożenić.

    Jeśli się obudzimy i będziesz chciała zerwać, w porządku
    Nie, nie będę Cię obwiniać,
    Było super, dziewczyno.

    Hehe ;d

    OdpowiedzUsuń
  23. Fabuła jest zaje**sta bardzo mi się podoba :D Zdziwłam się gdy spojrzałam na godzine kiedy skończyłam czytać.To był taki długi rozdział że czytanie go zaheło mi prawie pół godziny mam nadzieje że następne rozdziały będą też takie długie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden rozdział PACa = ok 3 rozdziałów DzP czy NŻ, więc sama widzisz :) Cieszę się, że się podoba. Tm jest krótsze, więc powinno się szybciej je czytać ;)

      Usuń
  24. Sie dzieje,sie dzieje..
    Ale jutro doczytam,bo jytro..do..szkoły!!
    Nieee

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak jak cały budynek, to miejsce wydawało się być przepełnione mroczną aurą, która zazwyczaj w takich sytuacjach, odstraszałaby niepożądanych gości, lecz nie ją. - przecinek przed odstraszałaby niepotrzebny.
    Dziwne kawałki organizmu, które na pierwszy rzut oka wydawały się być resztami mózgu, zsuwały się po jasno-zielonej ścianie, z której znaczna część już była wyblakła. - resztami? Nie resztkami? Końcówka zdania bardzo niezrozumiała.
    Sceny walk, krwi, zniszczonych figurek, jej ojca, .... - bez ostatniego przecinka, bez spacji przed kropkami, kropki powinny być trzy, nie cztery.
    Oddychała szybko i nierównomiernie. Nie potrafiła uspokoić swojego serca, które biło jak szalone. Podnosząc lekko głowę, wyłupiastymi oczyma, jeszcze raz spojrzała na bezlitosną scenerię tego pokoju. - bez przecinka przed jeszcze.
    To one zawierał jej największe marzenia, pragnienia, które tkwiły w niej od momentu poznania tamtego chłopca. - on, nie one.
    Bardzo, bardzo często powtarzasz zaimki.
    Uśmiechnęła się delikatnie, po czym sięgnęła po ukochany przedmiot, która stałana stoliku tuż obok jej łóżka. - który stał na.
    Zanim to jednak uczyła, domyśliła się, że musi włożyć coś dostojnego, inaczej tatulek nie zechce przyjąć na rozmowę swojego dziecka . - uczyniła, nie uczyła, bez spacji przed kropką.
    Dziewczyna spojrzała na skórzana kanapa stojąca niedaleko drzwi, na którą zaraz po przyjściu rzuciła się. - najpierw się rzuciła, a potem spojrzała? Spojrzała na skórzaną kanapę.
    U nich w domu nie było miejsca na normalne, ludzkie rozmowy, a jak nawet takie się zdarzały, to nie miały one nic wspólnego z życiem rodzinnym. - a jeśli nawet.
    Ojciec łapał się każdej, nielegalnej roboty, w której można było zdobyć niezłą sumę pieniędzy. - bez przecinka przed nielegalnej.
    Jeśli tego nie zrobić zabiorą cały majątek, a ciebie sprzedadzą jako prostytutkę! - jeśli tego nie zrobisz.
    Ty będziesz robił za prostytutkę i tak większej dziwki na świecie nie znam. - "i tak większej dziwki na świecie nie znam" powinno być oddzielnym zdaniem. Albo oddzielone przecinkiem od reszty.
    Uśmiechnęła się ironicznie po czym wyszła z pokoju. - przed "po czym" przecinek.
    Jedna ze służących, chciała się dowiedzieć, co się stało, ale Lucy nie słuchała innych. - bez przecinka przed "chciała". I końcówka wypada tak, jakby Lucy nigdy nikogo nie słuchała. Mogłaś jakoś zaznaczyć, że nie chciała nikogo słuchać akurat w tym momencie, czy coś.
    Aa!!! – wrzasnęła, podbiegając do łóżka i przyciskając swoją twarz do poduszki, by chociaż trochę stłumić hałas. - nie musiałaś pisać "swoją twarz". Samo "twarz" by wystarczyło.
    Ty być mi nic nie zrobił? Prawda? - byś, nie być. Lepiej by brzmiało "Ty byś mi nic nie zrobił,prawda?".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy starał się o przepustkę, legalną bądź nie do państwa, które leżało pomiędzy dwoma kontynentami na środku morza Karethie. - po nie przecinek.
      Heartfilia Company, na czele z prezesem Judem Heartfialią, człowiekiem, który nie zawahał się zostawić żony w miejscu, gdzie istniało największe prawdopodobieństwo zrzucenia bomby etherionowej. - wydaje mi się, że powinno być Heartfilia's Company.
      Przepraszam!!! – krzyknął nie wiedząc, co się dzieje. - przecinek po krzyknął.
      Powtórzył ostatni raz, lekko opuszczając głowę do dołu. - w dół albo ku dołowi.
      Ja mam taki sam. - taką samą, przecież to figurka.
      Odgłos palców wstukiwanych w konsolę do gier zdawał się słyszeć po całym mieszkaniu. - wstukiwali palce w konsole? "Odgłos stukania w klawisze konsoli do gier zdawał się rozchodzić po całym mieszkaniu."

      Usuń
    2. To jeszcze nie jest po ostatecznej korekcie, już o tym kiedyś mówiłam, ale dziękuję za uwagi :) Na razie jeszcze tutaj nie poprawię tych błędów, bo niektóre fragmenty może będą zmieniane :) Chociaż nie spodziewałam się, że aż tyle tego wyjdzie, ale cóż... Inni zauważą więcej błędów niż my sami.

      Usuń
  26. Fajne! Nawet lepsze od poprzedniej wersji. Ciekawe opisy i mozna sobie to lepiej wyobrazić. Ciekawe jak zmienisz ten drugi rozdział.
    Twoja nie fanka nr 1 ale fanka I.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę, że jest lepiej, a co drugiego rozdziału ... sama nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie :)

      Usuń
  27. No i zajebiście, Olu ;) Odwaliłaś kawał dobrej roboty. A co do 3 i 4 rozdziału, wolę narazie poczekać na 2.
    I takie pytanie - jak poprawiałaś rozdział? Otwierałaś drugiego worda czy coś i na podstawie napisanego już tekstu pisałaś od nowa, już poprawiony, czy poprawiałaś konkretnie w tekście już napisanym?
    Pozdrawiam i życzę weny oraz zdrowia.

    ~Juvia L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pięknie... Napisać całą wiadomość i nagle brak internetu...
      Cieszę się, że jest lepiej i odpowiem w skrócie.
      Rozdział 1 (i szykuje się drugi) był praktycznie w całości do poprawy. Nieliczne fragmenty zostawiałam albo tylko coś do nich dodawałam, więc to było pisanie od nowa.
      Natomiast 3 i 4 były już ładniej zrobione i do poprawy całkowitej miałam parę scen, ale tutaj w większości przeważało dodawanie czegoś, ewentualnie odejmowanie i korekta.
      I posługiwałam się zawsze 2 wordami, bo na 1) było nie poprawione 2) poprawione :)
      I wiedziałam, że będziecie na 2 czekać ;)

      Usuń
    2. Chyba skorzystam z tego typu poprawiania ;)

      Usuń
  28. Dzień dobry ponownie,
    rozpoczynam lekturę. ^^

    ...IV Wojna Światowa wprowadziła mnie w stan osłupienia. Naprawdę. xD
    Dobra, póki co nie kojarzę, bo teoretycznie jest jakaś szkoła, tak?
    A z drugiej strony jest Magnolia i Fiore, dafuq?
    Okej, tekst Lucy do ojca: ,,Ty będziesz robił za prostytutkę! Większej dziwki od Ciebie nie znam!" podbił moje serce. Nieodwracalnie. ♥

    Czarne włosy.
    Nie mów, że ten chłopiec, który miał za nią wyjść to Gray? o.O

    Chyba zaczynam rozumieć ten świat, to taki realizm, ale bez magii, tak? xD
    Widzę, że Natsu ma telefon, gry, itepe, więc zapewne o coś takiego chodzi.
    Ta propozycja ojca Natsu była tak dziwna i tak wybujała, że dosłownie wybuchłam śmiechem czytając. XD No CO Z NIEGO ZA OJCIEC.

    Boże, ten Natsu taki jakiś... zbyt seksowny i zbyt poważny.
    Gardzi małymi cyckami.
    Cholera, to znaczy, że mnie też by nie wziął....
    ;_;

    ,,Smocze serce", ta nazwa tak mi się podoba, ze byłabym w stanie nazwać tak opowiadanie. ^^
    Wiesz co?
    *wpisuje adres smocze-serce na blogspocie*
    Jakaś fanka Harrego Pottera chyba chciała napisać coś o Draconie Malfoyu.
    Zmieńmy temat... 8)

    Jeju, spotkanie Zerefa.
    Czekaj, wat.
    Co tu robi Zeref w ogóle... XDD

    Pytanie Lucy do służącej no nawet na poziomie, a jej odpowiedź niczym u robota: OBOWIĄZKIEM PANIENKI NIE JEST KOCHAĆ. Naprawdę sobie to wyobraziłam takim robo-głosem ze świecącymi, czerwonymi patrzałkami (Nie jestem normalna...).

    O kurwa.
    To serio był Zeref?
    Boże, jest mi tak mega ciężko wyobrazić sobie go jako takiego zboka.
    Dobra, przeczytałam ten fragment jeszcze raz i się mocniej wczułam. Jest okej.
    Ale szok mega - to Ci się udało, serio. :D

    ,, Przyjedź. A żebyś wiedział, że umieram. " - zakochałam się w Natsu z Twojego opowiadania.
    Serio. Mega się zakochałam, a myślałam, że po moim ostatnim związku stałam się totalnie aseksualna.
    Wybawiłaś mnie, o pani, jakże mam Ci dziękować.
    ...może najpierw poproszę Boga o większe cycki.

    ,,Najpierw mnie opatrzysz, a później szkocka." - on naprawdę jest idealny. XD

    Wykrzyknięcie ,,To Ty!" wyobraziłam sobie z łatwością i scena ta wydała mi się tak zabawna, że znów się roześmiałam. No proszę, tak łatwo mnie rozbawić. :D
    Ciekawi mnie skąd w ,,Tartaros Bar" wzięły się dresy dla Lucy. XDD
    No ale cóż, w dobrych pubach mają wszystko... wiem z własnego doświadczenia.
    (znów się śmieję, o jaaa...)

    Lucy i tekst czy Natsu nie chciałby uprawiać seksu. XD
    Booże, taka sytuacja.

    ...o kurwa oświadczył jej się.
    O BOŻE ....
    Skisłam.
    Padłam.
    Omg.

    ...serio. O. M. G.


    *ogarnia się*
    Wybacz za chaotyczność niniejszego komentarza, ale mam tak w naturze, że niekiedy wygodnie mi mieć otwartą kartę z rozdziałem i z okienkiem do pisania, bo przelewanie emocji podczas czytania jest dla mnie mega wygodne. ^^

    W każdym razie wielki buziol i pozdrawiam,
    Mia. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie piszę zazwyczaj chaotycznych komentarzy, ale za nic w świecie nie przeszkadzają mi one, więc spokojnie możesz tak pisać. Rozumiem wszystko, więc jest dobrze ;)
      Cieszę się, że podobają ci się moje teksty. W zasadzie lubię pisać luźno i tak jakbyśmy jednak byli w naszym świecie, a nie w opowiadaniu.
      No... Co za ojciec!
      Zeref... Jak ja kocham tę postać i uwierz mi, że niby nie będzie jej wiele w opowiadaniu, ale będzie cholernie ważna postacią, bo ja go kocham!
      Dziękuję bardzo za komentarz. Tak jak napisałam. Jak ci najwygodniej, tak pisz ;)
      Także pozdrawiam ;)

      Usuń
  29. Fajny rozdział :D Bardzo lubię twoje blogi <3 życzę dużo pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku! Bardzo dziękuję! I nie martw się o pomysły, bo jeszcze nie zdarzyło mi się ich mieć mało! ;)

      Usuń
  30. HALO YASHA ODBJUR
    NIE WIEDZIAŁAM ŻE YASHA MA ZAGINIONĄ SIOSTRĘ XDD
    JESTEŚ PIEPRZONYM BOGIEM WIESZ?!
    Przez cały czas się brechtałam jak głupia. Moja blond główka nie nadąża za wydarzeniami ehh ;-;
    jude dziwka... o gasz wyobraziłam to sobie zabij mnie XD
    jak byłam mała to chciałam zostać detektywem xD ta historia daje mi takie możliwości, od dzisiaj mówcie mi Kudłaty. Zmieniam imię swojego psa na Scooby co z tego że to suczka
    no normalnie druga YASHA
    Bóg
    Bruce Lee
    Jackie chan
    Dumbledore
    Gandalf
    Harry Potter
    Voldemort
    Luffy
    Gildarts
    jesteś tym wszystkim w jednym
    ja przy Tobie to jakiś ron weasley
    strasznie długie do nowego roku tego nie przeczytam XD to jest po prostu zajebistość wszelkiej zajebistości
    wow tak bardzo akcja wow nalu takie kawaii wow uszanowanko wow lecę dalej wow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czytałam, to banan nie mógł zejść mi z twarzy. Wiele mi jeszcze brakuje, więc aż nie wierzę w te porównania. Naprawdę cieszę się, że blog ci się spodobał i tak... entuzjastycznie do niego podchodzisz. Mam tylko nadzieję, że w kolejnych rozdziałach Cię nie zawiodę!

      PS. Kocham Scoobiego Doo i był on jednym z powodów, dla których chciałam założyć tego bloga. Kocham tajemnicę i zagadki, więc na pewno będziesz mogła główkować na tym blogu.
      PS.2. Też jestem blondynką!

      Usuń
  31. Nareszcie byłam w stanie dokończyć ten boski rozdział.
    A ile przy tym było płaczu i śmiechu? Całkiem sporo.
    Z góry przepraszam, że nie skomentowałam go szybciej ale kursy językowe robią swoje.
    Także więc lecę czytać dalej bo już nie mogę się doczekać przebudzenia Natsu XD
    Przesyłam tony weny i pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za nic nie przepraszaj, bo przecież za co? Bardzo się cieszę, że rozdział ci się podobał i oby kolejne równie przypadły ci do gustu!
      Pozdrawiam i chwytam wenę!

      Usuń
  32. WOW
    Boskie rozdział, czytałam go w nocy od 3-5 ale było wart zarwać noc :3
    Ta czytałam i czytałam, a końca nie było widać, rozdział na prawdę, strasznie strasznie długi
    Czułam się jakbym czytała jakaś książkę i to zarąbiście dobrą, przy której nie raz chciało mi się aż płakać ze śmiechu. :D
    Pomysł na fabulę zaprawdę genialny, nawet sobie nie wyobrażam jaki szmat czasu pisałaś ten 1 rozdział, bo nie dość, że długi to niesamowity.
    Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu złapię w swoje łapki kolejny rozdział ^-^
    Nie mogę się już go doczekać

    Dużo weny, pomysłów i czasu na pisanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest to najdłuższy rozdział i ma 21 stron A4 w Times 12, więc naprawdę sporo. A szmat czasu pisałam, bo miał on aż 3 poprawki. Pierwsza normalna, druga 30% do poprawy i trzecia, którą prawie od nowa pisałam.
      Nie mniej, bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał. Mam nadzieję, że kolejne także Cię nie zawiodą!!!!

      Usuń
  33. Oznajmiam ci, że wznowiłam czytanie Paranormal. Chociaż doczytanie do najnowszych rozdziałów troche mi zejdzie to dopiero wtedy wszystko podsumuje.
    Nie mam pojęcia dlaczego, ale polubiłam Zerefa mimo, że wcześniej mi się nie podobał :/
    Idę czytać reszte, bo im szybciej zaczne tym szybciej skończe ;P
    Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu. Ja oczywiście będę czekała na twoją opinię i wiem, ze ci zejdzie. Ja póki co powoli sprawdzam rozdziały, więc może akurat będzie mi się udawało sprawdzić, byś mogła przeczytać :)
      Trochę zmieniłam postać Zerefa, ogólnie był już inny w dalszych rozdziałach, ale wiesz... Ponad rok, to szmat czasu, by zmienić początkowy zarys opowiadania, szczególnie że słaby był pierwotny początek.
      Dziękuję bardzo i miłego czytania!

      Usuń
    2. Mi nawet twoje słabe początki się podobają :D Pewnie dlatego, że bardzo polubiłam twój styl pisania, który czasami potrafi mnie zmusić do myślenia ;) Oczywiście mi to nie przeszkadza :)

      Usuń
    3. Cieszę się, ale wolę żebyś lepszy materiał czytała ;)

      Usuń
  34. Zaczęłam czytać :D I miałam skomentować dopiero na koniec, ale gdy zobaczyłam akcje z oświadczynami nie mogłam się powstrzymać. Tak mi się to skojarzyło z Las Vegas xD!

    OdpowiedzUsuń

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)