Rozdział 64

Wyciągnął ku przyjacielowi dłoń, lecz zatrzymał ją w połowie. Przyciągnął rękę do piersi i zaklął. Mógł uwierzyć w wiele rzeczy, ale nie w to, że kiedykolwiek ujrzy ledwie żywego Gray’a celującego bronią w jego pierś.
– Dlaczego? – spytał cicho Natsu.
Zachowanie, wygląd czy nawet mowa… to nie należało już do człowieka, którego dawniej mógł zwać przyjacielem. Z Graya pozostała jedynie pusta skorupa powoli wypełniająca się nienawiścią do osób, z którymi powinna żyć z zgodzie. Fullbuster nie rozpoznawał rzeczywistości. Jego wzrok krążył między ścianami pokoju, jakby podążał za niewidzialnym bytem. Szeptał do zmarłych i reagował groźnie na jakiekolwiek reakcje ze strony Natsu.
Kim jesteś i co zrobiłeś z Grayem? – pytał młodzieniec. Widział Graya tak niedawno, a jednak przy ponownym spotkaniu stanął przed zupełnie innym człowiekiem; chorym, cierpiącym i całkowicie pozbawionym sensu życia.
– Odpowiadaj! – krzyknął przerażająco Gray.
– Ale co chcesz wiedzieć?
Spojrzenie, które w tym momencie posłał mu najbliższy przyjaciel, całkowicie odebrało Natsu wiarę, iż może jeszcze uratować Fullbustera. Pełne czystej nienawiści i wściekłości przypominało wzrok potwora, bestii.
 E.N.D., GADAJ! – wrzasnął Gray. – Zabiłeś moich rodziców, czy zleciłeś zabójstwo!?
– Ja… – Zawahał się. – Ja nie wiem, o czym mówisz!
Były to ledwie sekundy, ale wystarczyły, aby rozległ się po całej rezydencji odgłos wystrzału. Kula przemknęła tuż obok policzka Dragneela, pozostawiając na skórze cienki pasek krwi.
Natsu syknął, przykucając. Potrafił znieść ten rodzaj bólu, ale fakt, że Gray nie wahał się strzelić, potęgował cierpienie, na które skazane było serce Dragneela.
– Gray, błagam! – mówił. – Opamiętaj się! Wiem, że nie jesteś sobą. Ktoś próbuje cię wrobić. Ty nigdy byś się tak nie zachował!
 ZAMILCZ!
Oboje usłyszeli trzaśnięcie drzwiami. Ich oczy skierowały się w to samo miejsce, czekając na gościa, który raczył przyjść w odwiedziny. Czekali cierpliwie, aż do pomieszczenia wkroczyła zmachana Lucy. Oddychała ciężko, sapiąc jak nigdy dotąd. Wyraźnie przybiegła do rezydencji tak szybko jak tylko mogła. Jednakże Natsu nie rozumiał, dlatego w ogóle znalazła się w tym miejscu.
– Uciek… – zaczął chłopak, lecz dziewczyna wyszła przed niego. Szła pewnym, zdecydowanym krokiem ku Grayowi, nie obawiając się tego, że w każdej chwili Fullbuster może ją zastrzelić. Odwaga, albo głupota, całkowicie przyćmiewała zdrowy rozsądek i prośbę Natsu.
Dragneel zrobiłby wszystko, aby tylko wyprowadzić żonę z tego koszmaru. Jednakże nie taka była decyzja samej Lucy.
Kobieta podeszła pod sam fotel, na którym siedział ich towarzysz. Uniosła rękę na wysokość głowy i opuściła ją, uderzając prosto w twarz mężczyzny.
Głowa Graya skierowała się gwałtownie w prawo. Zaskoczony zachowaniem Lucy nie odezwał się nawet słowem. Jego usta poruszały się nieznacznie, ale nadal milczały. Po pewnym czasie powrócił do dawnej pozycji, aczkolwiek wtedy drugi policzek przyjął kolejny cios dziewczyny, tym razem agresywniejszy i bardziej bezlitosny.
Lucy nie szczędziła w niczym przyjaciela. Biła go raz za razem, aż na blada skóra zabarwiła się promienną czerwienią. Stała tyłem do Natsu, ale ten mógł dostrzec, że płacze. Kropelki łez upadały na brązowy dywan, za każdym razem gdy zadawała Grayowi cios. I mimo wyrzutów sumienia, nie przestawała.
– Coś ty najlepszego zrobił? – spytała, upadając na kolana. – Co oni ci zrobili?
Rozejrzała się po pokoju, jakby czegoś szukała. Jej wzrok krążył między hebanowymi półkami, na których stały jedynie pojedyncze figurki, po czym przemieścił się na podłogę, aż w końcu napotkał to, co pragnął odszukać.
Podeszła do okna i wzięła do ręki butelkę z woda. Odkręciła zakrętkę i napiła się trochę z pojemnika, by zaraz wypluć całą zawartość. Skrzywiła się w obrzydliwym grymasie i dopiero w tym momencie odezwała się do Natsu:
– To nie jest woda.
– Zaraz… – szepnął Natsu, wyciągając ku niej dłoń. – Nie jest… Czyli?
– Ma dziwny smak. Nie umiem za wiele powiedzieć, ale podejrzewam, że… – Zamilkła.
Wskazała na ukłucia znajdujące się na rekach Graya i dała mężowi czas do namysłu. Zapewne była to niepotrzebna podpowiedź, skoro domysły pojawiły się, gdy Natsu przekroczył tylko próg tego pokoju. Stan, w którym znajdował się jego przyjaciel, bezsprzecznie wskazywał na ingerencję stron trzecich i trucie go jakimiś narkotykami.
Wnet padł kolejny strzał; tym razem wymierzony w Lucy. Kula przeszła tuż obok jej szyi, lecz minęła ją na tyle bezpiecznie, że nie spowodowała żadnych urazów.
Kobieta nie ruszyła się nawet o krok. Bez cienia strachu w oczach spoglądała na Graya, czekając na reakcję z jego strony. Pełna dominacji i pewności, że nic się jej nie stanie, ruszyła ku Fullbusterowi. Natsu nie był pewien jej zamiarów, ale gdy ujrzał, że próbuje odebrać broń, z całego serca jej kibicował; jednak było już za późno.
Gray z trudem się podniósł i wziął zamach w kierunku Lucy, uderzając ją w twarz brzegiem broni. Zachwiała się i upadła na dywan, ale nawet wtedy nie zdradziła ani odrobiny lęku czy bólu. Uśmiechnęła się tylko przerażająco i zapytała:
– Tylko na tyle cię stać, marionetko?
Hola, hola, Lucy, co ty wyprawiasz? – myślał przerażony Dragneel, nie pojmując toku rozumowania swojej żony. Poszukiwania w działaniach Lucy skutecznego planu były całkowitą stratą czasu. Natsu nie podejmował interwencji, ale jego obawy narastały z każdym słowem, które padło z ust żony Bał się, ale pamiętał uśmiechniętego dzieciaka, z którym uciekał pod samą rzekę, mimo sprzeciwów rodziców. W pamięci wciąż trzymał wiele wspomnień, przez które nie mógł teraz odwrócić się od przyjaciela. Lucy, błagam uratuj go!
– Działam sam – odpowiedział stanowczo Gray.
Natsu czuł się lekko wytrącony z równowagi. Fullbuster podążał za słowami Lucy. Grał tak, jak ona sobie tego zażyczyła.
– Kłamca – syknęła dziewczyna.
– I kto to mówi? – Gray odparował jej cios. – Okłamujesz wszystko i wszystkich dookoła. Nie wierzę, żebyś była zamieszana w śmierć moich rodziców i Ur, więc puszczę cię wolno, ale wyznaj swe grzechy.
– Grzechy? – Jej głos był ciepły i kojący. Stanowił całkowite zaprzeczenie tego, co padało z ust nastolatki. – Grzechem jest to, że dawniej próbowałam cię zabić na rozkaz matki. – Uniosła dłoń i wskazała palcem na własne czoło.
– Dziękuję za szczerość. Wybaczam ci – oświadczył Gray.
Co tu się dzieje? – pytał oszołomiony Natsu. Rozmowa zaczęła podążać zupełnie innym torem, niżby się spodziewał. O czym oni tak naprawdę rozmawiali? Jakie próby zabójstwa? Choć Dragneel poszukiwał odpowiedzi we wspomnieniach, zadanie przerosło jego możliwości. Już wcześniej dostrzegał pewną sprzeczność; fakt, że kłamstwa Lucy sięgają głębiej, niż samby mógłby przewidywać.
– Dziękuję, ale nie po to tu przyszliśmy, prawda? – odparła. – Chcesz zabić Natsu, co jest dla mnie z lekka kłopotliwe. Bo wiesz… Jeśli go zabijesz, to wtedy nie spełnię swojego planu.
– Jakiego… planu? – spytał wyraźnie zainteresowany Gray.
– Planu całkowitego wyniszczenia Dragneelów i tych, którzy przyczynili się do chorób tego miasta i kraju – odpowiedziała całkiem spokojnie. – Może nie wiesz, mój drogi towarzyszu, ale Deliora był sługą Zerefa. I tak – przerwała, zanim Gray zdążył się odezwać – to on zlecił zabójstwo twoich rodziców.
Ostatnie spadło jak grom z jasnego nieba. Całkowicie zmieniło sposób myślenia i postrzegania ostatnich zdarzeń przez Natsu.
Upadł na kolana. Całe ciało drżało w równym rytmie. Wielu rzeczy oczekiwał. Prawda zawsze okazywała się bolesna, ale usłyszeć, że własny brat jest zimno krwistym mordercą? Ten sam brat, którego chronił, kochał i nadal pamiętał, jako słodkiego dzieciaka? Nie, nie wierzył. Nigdy nie spędzał z nim wiele czasu, ale przecież znał go wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nie jest zdolny do takich czynów. Nie, Lucy się myli, powtarzał bezustannie w myślach.
Podniósł głowę i wtedy dostrzegł pełną zdumienia twarz Graya. Podejrzewał, że sam Fullbuster nie był gotowy usłyszeć tę prawdę z ust Lucy. A jednak oboje zostali przez nią zmanipulowani.
Nagle uśmiech pojawił się na twarzy Natsu. Wstał i zaśmiał się żałośnie. Tak, niewątpliwie jego żona była geniuszem.
– Z czego się rechotasz? – spytał ostro Gray.
– Po prostu nie mogę uwierzyć, że Lucy tak wiele odkryła. Zadziwiasz mnie, kochanie – odpowiedział Natsu. – Choć sam nie miałem pojęcia, że Zeref coś takiego zaplanował.
– Nie kłam! – wrzasnął Fullbuster.
– A niby skąd miałem wiedzieć? Z powietrza? Opamiętaj się, Gray!
– Zamknij się! – syk Lucy przerwał monolog Dragneela. Kobieta odwróciła się i posłała zawistne spojrzenie, sugerujące, iż nie toleruje niepotrzebnych rozmów.
Natsu zachwiał się. Nie widział stojącej przed nim żony, a boginię, której był całkowicie poddany. Żadne słowo nie miało prawa paść z jego ust, jeśli ona nie wyrazi zgody.
– Słuchaj mnie uważnie, Fullbuster – zaczęła nagle – jesteś człowiekiem mądrym, więc połącz fakty. Śmierć Ur, morderstwo twoich rodziców i ostatnie wydarzenia z Fiore… Czy nie widzisz związku?
– Co masz na myśli? – Wyraźnie zainteresował się jej oświadczeniem. – Wyjaśnij mi to!
– A zechcesz mnie do końca wysłuchać?
– Mamy jeszcze trochę czasu, więc tak, nie będę ci przerywał – zgodził się Gray.
Mamy jeszcze trochę czasu…, powtórzył w myślach Natsu. Zaraz, czy to nie oznacza, że ma ograniczoną liczbę czasu. Może na kogoś czeka? Pokręcił głowę, nie chcąc nic tracić z bitwy, którą właśnie toczyła jego żona.
Kobieta podeszła do okna, podskoczyła i usiadła na parapecie. Splotła palce u rąk i zrobiła sobie z niej podpórkę dla głowy. Założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się ciepło, jakby właśnie wydarzyło się coś dobrego.
– Najpierw zacznijmy od tego, że morderstwo Ur miało miejsce dokładnie po tym, jak rozwiązaliśmy sprawę Porli. Według zeznań świadków, podejrzanym był mężczyzna o fioletowych włosach. Jednak sprawę zamknięto ze względu na brak dowodów. – Prychnęła. – Po kilku miesiącach ktoś zaproponował ci pomoc i schwytanie zabójcy cioci. Łatwo napotykałeś na kolejne poszlaki, choć policja ich wcześniej nie znalazła. Pewnego dnia przyszedłeś do szkoły w strasznym stanie. To było podtrucie, ale nie alkoholem, a prawdziwą trucizną, ale ta nie miała cię zabić, a nastraszyć. W tym samym czasie dotarli do nas Sting i Rogue, którzy się podali za moich i Zerefa dawnych przyjaciół. Figurki… Została zdradzona prawda figurek. I nagle zginęli twoi rodzice. Opowiesz mi o tym jak umarli, bo muszę potwierdzić swoje przypuszczenia.
Spojrzała na Graya, który słuchał jej z nadzwyczajną cierpliwością. Ten tylko kiwnął głową i krótko odpowiedział:
– Ciało matki znalazłem za drzwiami, natomiast ojca spoczywało na fotelu. Pewnie on zginął najpierw, a potem mama. Ostatecznie Deliora popełnił samobójstwo na moich oczach.
– Rozumiem. – Kiwnęła głową. – Wielu rzeczy nie pojmuję. Potrzebuję kilku informacji, ale jeden niemal pewna, że wszystko, co do tej pory się wydarzyło, ma jakiś sens. Gray – zwróciła się do chłopaka – twoi rodzice nie zginęli w wyniku zemsty, ale z zupełnie innego powodu. Twój ojciec nosił w sobie przerażający grzech, który obciążał przez lata jego sumienie. I kiedy w końcu potrzebowali zdobyć od niego informacji, on się nie poddał. Zginął, a ktoś zaczął powoli tuszować sprawę. Ty trafiłeś do szpitala, uciekłeś z niego, a potem znowu trafiłeś. Ale dlaczego? Kto cię znalazł?
– LYON ZGINĄŁ! – wrzasnął Gray, przerywając wywód Lucy.
Natsu zamrugał kilkukrotnie, by zaraz wbić wzrok w podłogę. Tak wiele osób odeszło z tego świata przez chore plany jednostek. Działo się tak wiele, a zarazem nic. Do niczego prowadziły ciągłe mordy, cierpienia niewinnych i osierocenia dzieci. A jednak wszystko trwało w nieprzerwanym cyklu, prowadząc do nikąd.
– Dalej nie zajarzyłeś, do czego dążę – szepnęła, kręcąc głową. – Gray, w całej tej historii kilkukrotnie podałam ci sprawcę wszystkich, twoich nieszczęść. I tak, był on twoim przyjacielem, ale to nie o Natsu chodzi.
Zawiesił głowę i otworzył lekko usta, by następnie zamilknąć. Dragneel podejrzewał, że do Graya powoli musi docierać prawda, choć wciąż próbował jej zaprzeczać.
– Tak, to Lector! – wykrzyknęła niespodziewanie Lucy.
– NIE! NIE! NIE!!!
Gray wił się w szaleństwie, nie chcąc uwierzyć w to, co obwieściła mu dziewczyna. Aczkolwiek Natsu dostrzegał w jego oczach cień bólu. Przyjaciel zaufał niewłaściwemu człowiekowi i został przez niego brutalnie oszukany. Teraz spojrzał prawdzie oczy.
Miotał się w fotelu, zasłaniając rękoma uszy, jakby pragnął dać do zrozumienia, że nie chce już nic więcej usłyszeć. Płakał, niczym małe dziecko, krzycząc na cały budynek w niebogłosy. Serce Natsu pękało z wyrzutów sumienia. Nie pomógł przyjacielowi, gdy ten potrzebował go w najważniejszym momencie.
– Przeszłość zostaw przeszłości, teraz ktoś cię potrzebuje – usłyszał głos Lucy.
Przeniósł na nią wzrok. Jakby czytała w jego myślach, odpowiedziała na pytanie, które tak mocno go nurtowało. Była kobietą wyrafinowaną i bezwzględną, ale może właśnie dlatego stała się wybranką jego serca, jego miłością.
Natsu kiwnął głową i zaczął iść ku Fullbusterowi, składając obietnicę, że już nigdy się nie zawaha. Dziś musiał wyciągnąć rękę, bez względu co Gray uczynił i chciał uczynić. Człowiek, który właśnie się zagubił, kilka lat temu sam, nie patrząc na status czy przeszłość Natsu, pomógł mu w najtrudniejszej sytuacji życia. Miał dług do spełnienia i nic, ani nikt, nie mogło już go powstrzymać.
– Uważaj! – krzyknęła Lucy, dostrzegając cień znajdujący się za jej mężem.
Bez zastanowienia osunął się na bok, unikając strzału, który mknął prosto na niego. Przewrócił się, ubijając sobie kolano. Przyciągnął do siebie nogę i jęknął z bólu. Aczkolwiek w duchu dziękował Lucy za szybką reakcję.
Kobieta podeszła do niego i prędko chwyciła za twarz, sprawdzając milimetr po milimetrze ciało męża. Zaskoczyła Natsu tym zachowaniem, ale nie narzekał.
– Oj, jakie słodkie gołąbeczki! – usłyszeli głos dobiegający zza nich. Spojrzeli w kierunku drzwi i zazgrzytali zębami ze złości. Tajemniczymi gośćmi byli Sting i Rogue.
– Miałeś ich nie zabijać, debilu – skarcił towarzysza Rogue, nie odrywając wzroku od lektury. – Nie wykonałeś zadania, Gray. Prosiliśmy cię tylko o figurki Natsu i Lucy, a ty nawet tego od nich nie mogłeś wyłudzić.
Gray nie odzywał się.
– Daj mu spokój. – Sting wzruszył ramionami. – Dzięki niemu będziemy mogli się zabawić z tymi płotkami, tylko co…
– I co? – odezwała się ku zaskoczeniu wszystkich Lucy. – Będziemy się bawić w podchody? Wiem, czego chcecie dokonać. Nie widzicie! – wrzasnęła, wskazując na Graya. – Nie jesteście źli, po prostu wybraliście złych gości do pomocy. Czemu Gray zawinił? Dlaczego skazujecie go na takie tortury?
– Zamkn… – Już Sting ruszył z pięściami na dziewczynę, gdy Rogue podniósł rękę z książką i brzegiem lektury uderzył towarzysza w głowę. Kilkukrotnie uczynił ten sam ruch, po czym najzwyczajniej w świecie ruszył przed siebie. Ominął przyjaciela i klęknął tuż obok Lucy, która przytrzymywała cierpiącego Natsu.
– To nie koniec, Lucy – szepnął Rogue. – Mamy zadanie do wykonania, jesteś mądra, zapewne domyśliłaś się prawdy. Wszyscy chcą śmierci Graya i tego, by cały majątek przeszedł w ręce ostatniego dziedzica.
– Od początku… – Zadrżała.
– … mieliśmy doprowadzić do śmierci albo szaleństwa Graya. Gdyby zabił Natsu, wtedy poszedłby do więzienia, ale gdyby tego nie uczynił ktoś miał go sprzątnąć.
– O czym ty gadasz, debilu?! – Sting nie wytrzymał i rozdarł się na całą posiadłość. – Czy ty całkowicie postradałeś zmysły? Chcę zemsty! Siedem Smoków, nasi rodzice, zginęli przez Laylę i Igneela, chcę śmierci tej dwójki! – Wskazał na małżeństwo.
– Masz rację – odpowiedział spokojnie Rogue. – Chcesz zemsty, ale nie takiej, jaką ci proponują tamci ludzie.
– Zamknij się! Przecież oni w ramach zemsty kazali nam odebrać tylko te pieprzone figurki, nic więcej. Przy okazji zniszczyliśmy całkowicie relacje między tą trójką i…
– Przestań, proszę – szepnął.
Sting upadł na kolana. Wbił paznokcie w skórę twarzy i zaczął gorzko płakać, nie umiejąc przestać. Natsu dostrzegał, że gra z Grayem nie poszła w kierunku, jaki by chcieli, ale mógł w końcu odetchnąć, że męka się skończyła.
– Dziękuję – powiedział, zwracając się do Rogue.
– Nie dziękuj. – Uśmiechnął się blado. – Ratowałem tylko przyjaciela. Przepraszam, że dopiero teraz postanowiłem się odezwać, ale chroniliśmy bliskich. Byliśmy obserwowani codziennie, całą dobę. Gdybyśmy zrobili coś niezgodnego z planem, wtedy zabiliby nam ukochanych.
– Rozumiem, ale… – Natsu zacisnął pięść, po czym skierował wzrok na pustego Graya.
– Tak, wykonaliśmy misję – rzekł Rogue. – Ale sądzę, że wyliże się z tego. Potrzeba tylko miłości i ciepła.
– Wiem – odezwała się Lucy. – Dlatego już posłałam po osobę, która go na pewno uratuje.
– Mam tylko nadzieję, że Lectorowi i Frosh nic się nie stało.
Lucy i Natsu zamarli w bezruchu.
Dragneel analizował każde, pojedyncze słowo i nie mógł dojść do innego wniosku, jak tylko do tego, że nowi uczniowie również zostali w bezlitosny sposób wykorzystani przez przyjaciół. Okrucieństwo tych ludzi nie znało granic. Przerażało go, z jaką łatwością manipulowali innymi, aby tylko do celu.
Miał ogromny dylemat. Pragnął wyznać Rogue i Stingowi prawdę, ale wciąż się bał jej konsekwencji. Nie umiał przewidzieć, do czego dojdzie, zdecyduje się na szczerość. Dlatego chwilowo zawiesił jakąkolwiek działalność, czekając na rozwój wydarzeń. Bądź co bądź, zaraz miał do nich dotrzeć ktoś, kto uratuje Graya.
– Głupcy…
Śmiech zmroził zebranym krew w żyłach. Przerażający, donośny i świadczący o całkowitym szaleństwie chłopaka, z którego wydobywał się dźwięk nie z tej ziemi. Był brutalny, nieznający umiaru. Pochłaniał po kawałeczku duszę Graya, równocześnie zatracając młodzieńca w obłędzie.
Gray wił się po fotelu, uderzając się co chwilę o niego tyłem głowy. I gdyby nie miękka poduszka otulająca mebel, już dawno chłopak doznałby poważnych obrażeń. Rzucał się w całkowitym otępieniu, nie zwracając najmniej uwagi na otoczenie. Aż zamarł, zatrzymując się na krótko w jednej pozycji. Zamiesił głowę i rzekł smętnie:
– Idealnie. To jest dla mnie idealna sytuacja.
– O czym ty gadasz? – spytała cicho Lucy, nie ukrywając strachu, który ją otumanił. Również przejęła się stanem przyjaciela i, w porównaniu do wyglądu sprzed kilkunastu minut, teraz jej twarz spowijał nikły cień.
– No, jeszcze mi parę zostało – szepnął Gray, spoglądając na broń spoczywającą w jego rękach. – Na Natsu, Stinga i Rogue… Cudownie. Zemszczę się, bo przecież Zeref i Igneel będą cierpieć, gdy zabiję im kogoś bliskiego. Lucy oszczędzę, bo była przynajmniej ze mną szczera i wyjawiła mi całą prawdę.
Natsu dostrzegł nieznaczny ruch. Niewątpliwie Sting poruszył się, szykując się do ucieczki. Aczkolwiek reakcja Graya była znacznie szybsza. Wyprostował rękę i bez wahania strzelił Stingowi w plecy. Ciało mężczyzny upadło z hukiem na podłogę, malując na twarzach pozostałych gości prawdziwy, pierwotny strach. Lucy pisnęła, zasłaniając dłonią usta, natomiast Rogue i Natsu milczeli, zdruzgotani masakrą, która wydarzyła się przed ich oczyma.
– Nie ruszać się! – wrzasnął.
Wnet Sting poruszył się nieznacznie. Był to znikomy ruch nogi, ale zauważalny i świadczący o tym, że mimo wszystko chłopak nadal żyje. Aczkolwiek nikt nie odważył się odezwać w tej sprawie. Zgodnie udawali, że nic nie zauważyli, by zwiększyć szansę Stingowi na przeżycie.
– Nikt już więcej mnie nie oszuka i nie wykorzysta. Będę panem dla siebie i tylko dla siebie, bo przecież nie posiadam przyjaciół – mówił Gray. – Przecież przysłowie mówi: przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej.
Natsu miał już serdecznie dość tego horroru. Nic nie szło po jego myśli. Kiedy już przychodziła nadzieja, zawsze pojawiał się kolejny problem i niszczył wszystko.
Wiedział teraz, że koniec się zbliża. Pomoc, którą obiecała Lucy, nie istniała. Nadal pragnął wierzyć żonie, ale czas mijał, a nic się nie działo…
– Przepraszam – szepnął niespodziewanie, nie będąc pewnym, do kogo właściwie kieruje te słowa.
– Za późno.
Gray spojrzał na niego, wymierzając broń prosto w przyjaciela. W jego oczach nie dało się dostrzec nawet cienia wątpliwości. Bezsprzecznie wiedział, co czyni, i był z tego niezmiernie dumny. Natsu pozostawało jedynie czekać na sąd ostateczny wymierzony z rąk jego własnego przyjaciela. Może zasłużyłem, myślał. Spotkałem się z tym gogusiem o fioletowych włosach i nikomu nie zdradziłem szczegółów z naszej rozmowy. Zawiniłem. Gdybym wcześniej pomyślał, uniknąłbym tego nieszczęścia, a tak to wszyscy jesteśmy zagrożeni…
– Zaśnij – szepnął Gray, zaciskając palec na spuście.
Wszystko wydawało się jakby zawieszać w przestrzeni. Czas leciał tak powoli. Sekundy zdawały się minutami, a proste ruchy dłużyły się niemiłosiernie. I gdy Natsu był gotów, cień przysłonił jego ciało, zasłaniając przed strzałem, który… nie nastąpił. Nastało błogie milczenie, które zostało przerwane dopiero przez głuchy dźwięk uderzenia broni o podłogę.

 PRZESTAŃ! – rozniósł się krzyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)