Rozdział 36

– Lucy… ty wiesz, czego chcę – rzekł namiętnym głosem, przybliżając się do jej ciała.
Leżała obok niego na łóżku, posyłając mu spojrzenie pełne niepewności i gorzkiej słodyczy, która sprawiała, iż pragnął poczuć na sobie dotyk jej skóry. Taka niewinna, choć skrywające ukryte pragnienia za warstwą tajemnicy. Napawał się widokiem tej cichej duszyczki, która próbowała wejść razem z nim w niebezpieczną grę, w której zwycięzca mógł być tylko jeden.
Ubrana w cienką pidżamkę, przez którą prześwitywał jej koronkowy biustonosz, odsuwała się od młodzieńca, próbując powiedzieć, że to po jej stronie jest zwycięstwo. Widząc jednak kraniec łóżka, zrozumiała, że nie ma dokąd uciec. Uśmiechnęła się złowieszczo, po czym rzekła:
– Wiem, ale nigdy tego nie dostaniesz.
Palcami przejechała po włosach, słodko mrugając oczami. Pełna zagadek, a jednak odkrywała przed nim wszystko. Wystarczyło sięgnąć i zdobyć to, o czym marzył.
Czuł, jak hipnotyzowała go wzrokiem. Opierał się, na ile był w stanie, lecz jej magia była potężniejsza od niego samego.
Pełny determinacji powoli wyciągał rękę ku jej ciału, wiedząc, że już nie ma odwrotu. Podjął ostateczną bitwę, którą musiał wygrać.
Zaskoczona jeszcze mocniej ścisnęła twardy… pilot od telewizora, natychmiast czmychając na dywan. Roześmiana podbiegła pod drzwi, oparła się o futrynę i posłała chłopakowi powietrznego buziaczka, machając przed nim sprzętem, o który tak ładnie prosił.
– Dlaczego? – zapytał zrezygnowany.
– Bo jeśli ci go dam, kochany, to już mnie stąd nie wypuścisz – odpowiedziała natychmiast Lucy.
– Obiecuję, że byś nie żałowała. – Puścił w jej kierunku oczko.
Uchyliła się, a następnie uciekła z pokoju, zostawiając go samego w ciemnościach.
Niespodziewanie usłyszała dźwięk swojego telefonu. Zaintrygowana, kto może dzwonić o tak późnej porze, pobiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko, biorąc sprzęt w ręce.
– Słucham! – rzekła.
– Co wiesz na temat Mesta Grydera? – Usłyszała konkretne pytanie.
Zawahała się na moment, nie wiedząc, jak może odpowiedzieć. Wplątała się już w tę niebezpieczną grę, a Ur znała jej drugą twarz, więc nie było sensu udawać przed nią niewinnej nastolatki.
– Morderca czy ofiara? – odpowiedziała pytająco tak słodkim i niepozornym głosikiem.
– Na razie wiemy, że zaginął.
Lucy czuła w jej tonie fałszywe bezpieczeństwo, którym się otaczała. Wyobrażała sobie teraz, jak bardzo kobieta stara się nie dopuścić do wygranej Dragneel i właśnie to sprawiało, że na sercu czuła nietypowe ciepło.
– Specyficzny nauczyciel, który potrafił torturować, używając tylko słów. Ogólnie miły człowiek, choć czułam się dziwnie w jego obecności. Często na mnie patrzył i posyłał takie… uśmieszki. Nie były one zaproszeniem do łóżka ani niczym podobnym, jednakże coś się kryło za jego twarzą i… – zamilkła, pragnąc dłużej pobawić się z policjantką, która wyraźnie próbowała przechylić szalę na swoją stronę – nie przyszedł na zajęcia tego dnia, w którym zamordowano tego biedaka.
Po długich wyjaśnieniach nastąpiła niepokojąca chwila ciszy. Lucy natychmiast domyśliła się, że Ur dokładnie analizuje każde jej słowo, więc postanowiła dać jej na to czas.
– Proszę pani? – odezwała się w końcu, niecierpliwiąc się.
– Przepraszam, zamyśliłam się – wyjaśniła Milkovich. – Może już się rozłączę. Jestem całkowicie zmęczona.
– Nie dziwię się – odparła spokojnie Dragneel. – Proszę odpocząć. Najważniejsze jest odbudowanie paska energii!
– Może masz rację. Dziękuję.
Rozłączyła się.
Lucy wzięła głęboki wdech, po czym rzuciła telefon na łóżko. Westchnęła, spoglądając na zegarek, który wyświetlał późną godzinę. Przeciągnęła się, ziewając, a następnie wskoczyła do łóżka, gasząc wcześniej światło w pokoju.
Puk, puk – rozległo się ciche pukanie po mieszkaniu.
Podniosła się i rozejrzała wokoło. Choć czuła, że powinna wyjść w wygodnego wyrka, powieki całkowicie odmówiły jej posłuszeństwa i po kilku minutach dzielnego oporu, poddały się i opadły.

Lucy przetarła oczy, trzymając w dłoniach kubek gorącej czekolady.
Szczerząc się do czajnika, opatulona w brązowy koc, niepewnie przekręciła głowę, spoglądając na drzwi.
Podrapała się po głowie, zastanawiając się, czy wczorajsze zdarzenie było tylko snem, czy może jednak rzeczywistością. Nie mogła wykluczyć żadnej z możliwości, dlatego niechętnie podniosła się i ruszyła w stronę wyjścia, z oddali słysząc, że jej ukochany książę (i to w dosłownym tego słowa znaczeniu) z bajki przebudził się.
– Pewnie będzie mi miał za złe wczorajsze zdarzenie. – Zaśmiała się na samą myśl o ich wojnie o pilot i koniec kolejnego maratonu kolejnego serialu.
– Lucy!!! – Usłyszała wołanie. – Jeść!
Uderzyła się otwartą dłonią o czoło, zastanawiając się, czy jej mąż ma rozdwojenie jaźni czy po prostu jest skończonym idiotą.
– Sam se zrób! – krzyknęła, mając dosyć dziecinnego zachowania Natsu. – To był sen, koszmar, a nie rzeczywistość – powtarzała, wspominając zdarzenie sprzed kilku dni, kiedy to chłopak wypłakiwał się w jej ramionach po spotkaniu z ojcem po latach.
Zauważając, że dotarła pod same drzwi, przekręciła kluczyk i wyszła przed próg. Już po kilku sekundach dostrzegła paczkę, leżącą na wycieraczce, która była zaadresowana do niej i Natsu.
– Co tam masz?
Podskoczyła z wrażenia, nie zauważając, że tuż za nią nagle się pojawił Natsu złośliwiec.
– Nie strasz mnie tak! – skarciła go, wpychając do mieszkania. – Jeszcze raz tak zrobisz, a zacznę wszystkim dookoła opowiadać o twojej chwili załamania.
– Za bardzo mnie kochasz, by to zrobić! – odparł, siadając przy stole.
Dopiero wtedy Lucy dostrzegła, że chodzi po domu w samych bokserkach, choć ona sama była opatulona w kilka warstw ocieplających.
– Och, tak. Pałam do ciebie nieograniczoną miłością, mój drogi mężu – wyjęczała, opadając obok niego na krzesło. – A ty masz jakiś grzejnik wbudowany w to ciało, czy co?
– Mam kaloryfer. – Mrugnął, wskazując na solidnie wyrzeźbione mięśnie brzucha.
– Nie zaprzeczę – mruknęła pod nosem.
– To jak przeszliśmy do tego etapu…
– … to dalej nie zamierzam pomnażać rodziny Dragneelów – dokończyła za niego. – Za dużo idiotów wyszło na ten świat, by pokazał się kolejny.
– Wredna jesteś – odburknął. – A co tam w ogóle masz? – zapytał zainteresowany.
Lucy podniosła pakunek, oglądając go z każdej strony.
Wzruszyła ramionami, po czym rozdarła brzeg i wysypała zawartość na stół. Okazało się, że wewnątrz znajduje się stara kaseta, która została wycofana z obiegu na początku lat 90’tych. Oboje popatrzyli się na siebie, a następnie ruszyli do pokoju, zaintrygowani zawartością tajemniczej przesyłki.
– Masz odtwarzacz? – spytała zaskoczona Lucy.
– Oczywiście! – rzekł dumnie, prowadząc ją do części mieszkania, w której rzadko bywała.
Kiedy doszli do końca drugiego z korytarza, dotarli do skąpych w swym wyglądzie drzwi, za którymi znajdował się wąski, zagracony pokój. Po obu stronach zawalały się sterty jakiś papierów, dyskietek, kaset i innych niezidentyfikowanych przedmiotów. Jedyną rzeczą, która została schludnie potraktowała, był telewizor starej generacji, głównie używany w czasach młodości ich rodziców, choć zachowany w idealnym stanie.
Uśmiechnięty Dragneel wkroczył ostrożnie do środka, uważając, by przypadkiem któryś ze stosików nie przewalił się i nie przydusił go swoim ciężarem.
– Coraz bardziej mnie zaskakujesz – rzekła szczerze Lucy.
– Ty jeszcze nie w…
– Błagam. – Wystawiła ręce przed siebie. – Ja wiem, że ty po prostu chcesz zmienić temat do rozmowy. Ok. Nie będę się już o nic dopytywać, ale proszę… zakończ temat seksu.
– Dobrze – zgodził się niechętnie, równocześnie podłączając sprzęt.
Kiedy na ekranie pojawiły się pojedyncze migawki, wziął od Lucy kasetę i włożył ją do magnetowidu, z niecierpliwością czekając na obejrzenie jej zawartości.
Oboje usiedli po turecku obok siebie i wlepili wzrok w telewizor, żałując, że nie wzięli ze sobą popcornu.
Niespodziewanie pojedyncze obrazy zaczęły śmigać im przed oczyma. Sceny z tajemniczym lasem, przeplatały się z czarno–białym zdjęciem starej studni. Powoli, z każdym przesunięciem klatki, kolejne symbole wyrywały się na poszczególnych częściach ekranu, na którym powoli zaczęła się pojawiać nieznana sylwetka damy, ubranej w jasną, choć pobrudzoną błotem, koszulę. Idąc niepewnie boso, skrywała twarz za czarnymi jak smoła włosami, coraz bardziej podchodząc do Natsu i Lucy. Ogień rozprzestrzenił się po całym ekranie, lecz gdy zaczął powoli zanikać, jęki i szelesty zdawały się roznosić po pokoju. Coraz wyraźniejsze… coraz donośniejsze.
Serca młodych ludzi biły jak oszalałe, łomocząc z każdą, nową sceną.
Krwiste plamy zabarwiały ekran, migocząc naprzemiennie z obrazem samobójstwa wcześniej widzianej dziewczyny.
Aaa!!! – Rozległ się donośny krzyk.
Lucy podskoczyła, wtulając się w męża, który równie mocno przeżywał seans.
Nagle powróciła scena ze studnią, i choć obraz był stały, i nic się nie działo, to czuli, że wkrótce ich serca zatrzymają się z nadmiaru emocji.
Cisza i spokój były niepokojące. Sprawiały, iż coraz mocniej wpatrywali się w film, oczekując najgorszego.
Delikatny szelest odbił się od ścian, jakby powiew wiatru trącał liście.
– ZGINIECIE!!! – Wrzask rozniósł się w tym samym momencie, gdy blada i chuda ręka, niczym zmarłego, przykryła cały ekran, mieniąc go od drugiej strony krwią. Zsuwała się, jakby postać za ekranu umierała. Pojedyncze rany pokrywało robactwo, a same zabrudzenia wyglądały jakby ciało wcześniej znajdowało się pod ziemią.
Cisza…
Czerwony oczy rozświetliły mrok, wpatrując się w przerażonych małżonków, śmiejąc się leciutko z ich rozpaczy i strachu.
– ZGINIECIE ZA SIEDEM DNI!!!
Obraz znikł, a na ekranie pojawiła się czarna plama.
Natsu i Lucy popatrzyli się na siebie, przecierając mokre od potu czoło. Ich oddechy były donośne, a ciała drżały w równomiernym rytmie.
Chłopak przełknął ślinę, wiedząc, że tym razem jego zadaniem jest postąpić jak prawdziwy mężczyzna i wyjąć z wnętrza magnetowidu kasetę.
Sunął się po dywanie ostrożnie, starając się nie patrzeć na monitor, który nadal mógł dostarczyć im niespodzianek.
Lucy ze strachem w oczach życzyła mu powodzenia, modląc się do wszystkich bogów, by mężowi się nic nie stało. Czekała, trzymając rękę na piersi, choć nieustający ucisk kazał jej odwrócić się bądź uciec.
Stało się. Jeden przycisk był już na wyciągnięcie ręki. Gorąco i duchota dochodziły do chłopaka, paraliżując jego zmysły. Nie potrafił ze spokojem wytłumaczyć sobie, że przecież nagranie się skończyło.
Przełknął głośno ślinę, czując zimny przycisk na palcu wskazującym.
– ZGINIECIE!!! – Na ekranie wyskoczyła postać zmasakrowanej dziewczyny, której powyginane i zniszczone ciało przykrywało cały ekran. Patrząc prosto na chłopaka krwawiącymi oczami, uśmiechała się szyderczo, słysząc jego nieustający krzyk i uciekającą sylwetkę, prosto w ramiona żony. Martwa wykręcała szyję, całkowicie zaprzeczając anatomii ludzkiego organizmu. Drapała się co raz pazurami po szarawej twarzy, tworząc kolejne bruzdy.
Natsu tulił się do Lucy, która z przerażenia zamknęła oczy. Wciskając głowę w jej piersi, ani myślał opuścić bezpiecznego miejsca.
Niespodziewanie obraz jakby zamarł. Sylwetka nie ruszała się, że urządzenie wydawało dziwny dźwięk, po czym na ekranie ujawniło się migoczące tło.
Korzystając z sytuacji, Dragneel podbiegł szybko i wyjął z wnętrza magnetowidu kasetę.
– Co to było? – krzyknął przerażony.
– Nie wiem i nie chcę wiedzieć! – odpowiedziała Lucy, uciekając z pokoju.
Udała się szybko na korytarz, a następnie osunęła się na samą podłogę, opierając o ścianę. Z trudem powstrzymywała łzy, choć wyraz jej twarzy wydawał się specyficzny. Jakby sama dziewczyna nie wiedziała, jak ma postąpić w takiej sytuacji.
– Dlaczego? – pytała samą siebie, jakby część kolejnych wspomnieć powoli docierała do jej umysłu.
– Lucy? – Usłyszała głoś Natsu nad sobą.
Zaskoczona otrząsnęła się, po czym wstała i podeszła do męża, dając mu do zrozumienia, że wszystko jest w porządku, choć nawet ona sama nie wierzyła w te słowa.
Chłopak westchnął, a następnie wyjął z kieszeni telefon i napisał krótkiego sms’a, którego po kilku sekundach wysłał.
– Jak mamy się bać, to w większym gronie – odparł, śmiejąc się szyderczo.
– Do kogo napisałeś? – zapytała blondynka.
– Oczywiście, że do Erzy i Graya – odpowiedział zdziwiony.
Lucy na moment zamilkła, lecz już po kilku sekundach wybuchła śmiechem, zapominając, że jeszcze chwilę temu miała ochotę uciec z krzykiem z mieszkania. Zaraz dołączył się do niej Natsu, który zrozumiał, co ma na myśli jego żona, zachowując się w taki sposób.
– To jest szalone! – odezwała się nagle Lucy, przecierając oczy.
– Najpierw duchy, a teraz te kasety… My naprawdę nie znajdujemy się w jakimś filmie albo książce?
– Tak… jesteśmy bohaterami fanfica internetowego! – zażartowała.
– Czasami opowiadasz naprawdę dobre kawały.
Choć czas im mijał nadzwyczaj przyjemnie, to oboje czuli, że zachowują się nie w porządku wobec siebie.
Niespodziewanie rozległ się dzwonek do ich domu. Zaskoczeni popatrzyli się na siebie, po czym poszli w kierunku drzwi, chcąc sprawdzić, kto ich nawiedza o tej porze.
– Cześć! – rozległ się krzyk dwójki przyjaciół, który stali pod ich drzwiami, trzymając w rękach tabliczkę czekolady.
Wyraźnie rozradowani Gray i Erza weszli bez żadnych ceregieli, rozglądając się po mieszkaniu, jakby nie przeszkadzało im, że znajdują się w obcym domu.
– Co robicie? – zapytała w końcu Lucy.
– To ty nie jesteś w ciąży? – rzekli równocześnie narzeczeni, dotykając rękoma brzucha dziewczyny.
Zanim dotarł do niej sens tych słów, minęło dobre kilkanaście sekund. Lecz gdy końcu oprzytomniała, odsunęła się od przyjaciół, robiąc się cała czerwona na twarzy. Nie wiedziała, skąd przyszedł im do głowy tak absurdalny pomysł, ale w tym wszystkim musiał być jakiś winny, więc natychmiast spojrzała na swojego męża, który jednak wydawał się równie zaskoczony co ona. Nieobecny, spoglądał na ekran komórki, po raz setny czytając wiadomość, którą wysłał przyjaciołom. Mrucząc pod nosem kolejne słowa, gapił się bezsensownie po pomieszczeniu, dalej nie pojmując tak radosnej atmosfery, która tam panowała.
– Co ty im napisałeś? – zapytała w końcu Lucy, pociągając go za koszulę.
– Nic – odparł, wzruszając ramionami. – „Mamy dla was z Lucy niespodziankę, więc zjawcie się szybko” i tyle – zacytował, chowając telefon do kieszeni.
Małżonkowie popatrzyli się na gości i błagalnym wzrokiem poprosili o jakiekolwiek wyjaśnienia, które mogły wytłumaczyć tak absurdalną i niecodzienną sytuację, rodem wziętą z parodii.
– Skoro Natsu wysłał nam taką wiadomość, to pomyśleliśmy… – zaczął Gray.
–… że Lucy musi być w ciąży – dokończyła Erza, kładąc czekoladki na stole. – Bo przecież jaką, inną niespodziankę możecie dla nas mieć?
Dragneelowie spojrzeli na siebie, po czym równocześnie kiwnęli głowami na znak zgody.
Podeszli do przyjaciół i chwycili ich za ręce, prowadząc do tajemniczego pokoju, w którym wcześniej odbył się seans. Choć Erza i Gray byli z lekka zaskoczeni, dali się bez problemu wpakować do zagraconego pomieszczenia, w którym dostali do rąk tajemniczą kasetę. Bez jakiegokolwiek „ale” włożyli ją do magnetowidu i cofnęli do samego początku.
W tym samym momencie Natsu i Lucy postanowili wyjść na zewnątrz, uniemożliwiając gościom ucieczkę w trakcie oglądania przerażającego filmu. Stojąc przy drzwiach, niczym ochroniarze przy bramkach, mieli założone ręce na piersi i z trudem powstrzymywali śmiech na myśl o tym, co może czekać biednych, nieświadomych ludzi podczas seansu.
Już pierwsze krzyki (głównie Graya) dały się słyszeć po całym mieszkaniu po pierwszym minutach, choć był to dopiero początek koszmaru, który miał nastąpić. Same dźwięki, które wydobywały się z pokoju, sprawiały, iż na ciele małżonków pojawiały się dreszcze na wspomnienie horroru, który wcześniej widzieli, a co mówić o przyjaciołach, którzy dopiero poznawali tę makabrę.
Lecz prawdziwa zabawa rozpoczęła się w momencie, kiedy wszystko umilkło. Dragneelowie dokładnie pamiętali, co oznaczała ta dłużąca się i niepokojąca cisza, lecz nie chcieli sobie psuć przyjemności, która miała dopiero nastąpić.
– ZGINIECIE!!! – Rozległ się donośny wrzask, a zaraz po nim głośne uderzenie o drzwi.
Natsu i Lucy nie wytrzymali. Ryknęli śmiechem, kiedy tylko zauważyli wymęczone i spocone twarze przyjaciół, ledwo oddychających po strasznym spektaklu, którego byli świadkami.
– Zabijemy was – syknęli równocześnie Erza i Gray.
– Ej, my też się wystraszyliśmy – rzekła Lucy na swoją obronę.
– Skąd to macie?! – zapytał groźnie Gray.
– Dostaliśmy pocztą chyba wczoraj w nocy – odpowiedziała Lucy. – Nie wiemy, o co w tym wszystkim chodzi, choć nie sądzę, by ktoś chciał nam zrobić tylko wredny kawał.
– Ja uważam, że pragnął was zabić. – Erza udała się kuchni, siadając przy stole, gdzie jednym haustem wypiła ćwierć dzbanka wody.
Pozostali podążyli za nią, mimo wszystko chcąc spróbować wyjaśnić pojawienie się tak j taśmy i kolejnych scen, które na niej ujrzeli. Nie wierzyli w przypadek. Biorąc pod uwagę kontekst ostatnich wydarzeń, aż prosiło się o porównanie wszystkiego i złączenie tego w jedną całość.
– Zadzwonię do Ur – oświadczył niespodziewanie Gray. – Jest policjantką, a to nie jest normalne Lucy, by ta sama osoba znalazła ciało, została prawie zamordowana, a teraz była zastraszania – zaczął wyliczać. – Jesteś celem, a ja chcę wiedzieć, i wszyscy pewnie też – dodał – dlaczego to wszystko dzieje się wokół ciebie.
– Dobra. – Westchnęła. – Ale ja wiem, dlaczego tak się dzieje.
– No… słuchamy. – Natsu wygodnie rozsiadł się, zakładając ręce za głowę. Uśmiechnął się nonszalancko, wyraźnie jej dając do zrozumienia, że wpadła w pułapkę, z której nie będzie stanie się wydostać.
Każdy z przyjaciół gapił się na nią, czekając w niecierpliwości na kilka, prostych zdań, które by w końcu odpowiedziały na większość pytań, dręczących pozornie niewinnych uczniów.
– To się jeszcze zaczęło, gdy znalazłam tajemniczy pokój w bibliotece i wybuchł ten ładunek – zaczęła. – Pewna osoba, niestety nie znam jej – przełknęła ślinę, starając się wypaść jak najbardziej wiarygodnie – ubzdurała sobie, że zabrałam z tego miejsca jakiś dokument, ale ja nic nie mam – krzyknęła przekonująco. – Po tym zaczęły dziać się te wypadki. Sądzę, że to właśnie ten człowiek próbuje mnie zastraszyć, bym oddała coś, czego nie mam.
Natsu podszedł niej, chwycił usilnie za jej wątłe ramiona i przysunął do siebie.
– Ty na pewno niczego nie masz? – zapytał stanowczo.
– Nie! – odpowiedziała jak najbardziej wiarygodnie. W tej akurat kwestii nie oszukiwała nikogo. Nie miała szans wynieść czegokolwiek z tajemniczego pokoju, skoro chwilę potem ten wybuchł i o mało co nie przypłaciła życiem tej wyprawy.
Chłopak puścił ją, wyraźnie dając do zrozumienia, że uwierzył jej.
– Skoro już nas zaprosiliście na naradę, to lepiej odkryć przyczynę tych zjawisk – oświadczył Gray, udając, że próbuje mocno wysilić się nad odpowiedziami, które mogły zaważyć o życiu lub śmierci ich przyjaciółki.
– Nie pochlebiaj sobie – zaczął niespodziewanie Natsu – zaprosiliśmy was tutaj, by was nastraszyć i tyle.
Erza uśmiechnęła się złowieszczo, po czym podeszła do Natsu i chwyciła go za koszulę, podnosząc wysoko do góry. Wyraźnie wściekła aż kipiała wewnątrz, dając wyraźne znaki chłopakowi, że jest „zawiedziona”. Niczym sam diabeł groziła biednemu dziecko śmiercią, sycząc groźnie i tupiąc nogą o podłogę.
– Ja cię zaraz nastraszę – szepnęła Erza.
 – To czas na mnie! – obwieścił nagle Gray, robiąc szybki unik i uciekając prosto do wyjścia, zostawiając za sobą przyjaciela w potrzebie. Prosząc łaskawie Boga, by czuwał nad Natsu i zesłał moc Lucy, szybko wybiegł z mieszkania.
Zasapany i zmęczony dobiegł na główną ulicę, śmiejąc się w niebiosa. Nie potrafiąc utrzymać tych radosnych emocji, zaczął podskakiwać, idąc w nieznanym kierunku.
Dzień był piękny – słoneczny i bezchmurny. Lekki, jesienny wiatr delikatnie łaskotał długie włosy chłopaka, pieszcząc równocześnie jego zmysły. Jak na tę porę dnia, panowała błoga i cisza i spokój, które z każdą minutą coraz bardziej przypominały mu czasy dzieciństwa, kiedy w takie właśnie dni uciekał z domu, by się spotkać z przyjaciółmi. Idealna pogoda do przygód, kawałów i bycia jak najdalej od rodziców. Jako mały chłopiec potrafił wyrwać się z twardego uścisku swojego ojca, co nie można było powiedzieć o starszym wcieleniu – tchórzliwym, nieodpowiedzialnym i nie potrafiącym naprawić błędy przeszłości.
Dochodząc do magnolijskiego parku, przystanął. Spojrzał na bawiące się dzieci, po czym podszedł do nich. Usiadł wygodnie na jednej z huśtawek i powoli rozbujał się, patrząc na tak piękne, błękitne niebo. Promienie słoneczne co rusz oślepiały go, lecz na moment zamykał powieki, słysząc też wtedy piskliwy, choć uroczy głos młodej Juvii, która kochała go dręczyć, gdy pragnął być sam. Był winny. Zapomniał o niej na tyle lat, a może po prostu nie chciał pamiętać? Trudno mu było znaleźć jednoznaczną odpowiedź, która wyjaśniałby wszystko to, co się działo lata temu. Znał Lucy, choć jej twarz była dla niego zagadką. Gdyby to była taka sama sytuacja jak z Loxar, nie miałby z niczym problemu. Jednak Heartfilia była kimś, o kim na pewno nie chciał pamiętać. Dlaczego?, pytał samego siebie.
– Gray? – Usłyszał swoje imię.
Przywrócił głowę do naturalnej pozycji i powoli podniósł powieki. Jego oczom ukazała się niebieskowłosa dziewczyna ubrana w granatową sukienkę z długimi rękawami, sięgająca aż do samych kolan. W szarych rajstopach i czarnych botkach kroczyła ku chłopakowi z tak niecodziennym wyrazem na twarzy, że chłopak na chwilę wzdrygnął się, uznając ucieczkę za najlepszy pomysł.

– Czyżby klątwa z tej kasety już zaczęła działać? – powiedział do samego siebie, myśląc, że Juvia przyszła go po prostu zabić. 

30 komentarzy:

  1. NO DLACZEGO PRZERWAŁAŚ W TAKI MOMENCIE?! ;______;
    Chociaż i tak się pewnie nie pocałują.
    W każdym razie, SZCZĘŚLIWEGO SYLWKA! Dużo szczęścia w tym nowym roku, pieniążków, wolnego czasu, a przede wszystkim zdrówka *kaszlu kaszlu* którego mnie niestety brakuje ;-;
    Rozdział jak zwykle świetny! Czekam na ciąg dalszy!

    PS.: Nadal się głowię, o co chodzi z tym, że Levy zabiła Gajeela... .-.

    Shori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytaj dlaczego, skoro ja złośliwy osobnik jestem! I kurcze wątpią we mnie... Ach, sama ich tak nauczyłam...
      Dziękuję bardzo za życzenia. I wiesz? Wszyscy ostatnio chorują, ja już na szczęście zdrowa, ale też swoje przechorowałam.
      A sprawa Levy i Gajeela zostanie wyjaśniona dopiero w sezonie 3 :)
      Cieszę się, że rozdział się spodobał i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Pewnie żartujesz z tym pocałunkiem, więc się nie napalam na podniete wszechreklamagwiezdnychwojenczasów. I powedz mi, jestem aż tak głupia czy jak, że nie kumam tej sprawy z Levy? Bo ja serio nie kumam...

    I ten tego, JERZA forewer alone! Erza była! Dajesz Jellalka i robimy małe niebieskowłose kopie Erzy! I to już!

    ~Kofuku naprawiająca telewizor, przesyła Wszystkiego Najlepszego z okazji nadchodzącego 2016 roku.
    PS. Tyle lat minęło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy myślą, że żartuje, to okrutne... :(
      Nie, możesz nie kumać, bo ja jak najmocniej staram się, by Was przy odpowiedziach zaskoczyć ;)
      Do Jellala jeszcze bardzo, bardo daleko!
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  3. Naprawde coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu ze jestes istnym diabłem xd Jak mozna tak niesamowity moment przerwać ....Straciłam w tej chwili wiare w ludzkość xd Ale i tak cię kocham ten rozdział jest jeszcze lepszy od popszedniego;) Jestem ciekawa gdzie ją pocalował wydawalo by się że w usta ale ja mam coś takie przeczucie że pocalował ją gdzieś indziej na twarzy.Już cię trochę znam więc wiem że potrafisz zaskoczyć w nieoczekiwanych momentach .Czekam z niecierpliwością na nastepny rozdział i składam goracy ,, pocalunek" weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już dawno was ostrzegałam! A będzie jeszcze gorzej! Buhahahaha!!!
      Powiem tak... Ja mam blog zaplanowany, więc wiem, co i kiedy mam zrobić w jakiś scenach, by było jak najpiękniej i jak najzłośliwiej, więc proszę się po prostu przystosować do tego ;)
      Dziękuję ślicznie ;)

      Usuń
  4. Zabije, po prostu cię zabije...... ZABIJE!!!!!! Przerwać w takim momencie!!!?!?!?!?!? GRRRRR!!!!!!!!! Ehh...... ale czego się po tobie spodziewać. życzę udanego sylwka oraz nowego roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu zabijają! I oczywiście, że tak będę kończyć. Przyzwyczajam Was, bo niektóre rozdziały planuję dużo gorzej skończyć niż ten!
      Dziękuję bardzo ;)

      Usuń
    2. Wiesz co? WIESZ CO?!?! JESZCZE JEDNA TAKA AKCJA A CI....... GRRRR......... ( w myślach: spokojnie Patryku, pamiętaj co mówił doktory, oddychaj).

      Usuń
    3. No właśnie, spokojnie! Jeszcze nie wiesz, o co chodzi ;)

      Usuń
  5. Musiałaś?! A robiło się tak ciekawie.
    Akira: Poczekasz do następnego rozdziału.
    Nie wim czy dam radę?
    Akira: Ty nie wisz?
    No nie wim.
    Akira: Idiotka.
    Zamknij się, ty świnko morska!
    Akira: Świnko morska?...A spoko już rozumiem...ej.
    Wracając, ogółem było extra i znając życie to bobawisz się w Trollowanie i nie pocałuje jej w usta, wnioskuje tak po zakończeniu: Wtedy dotknął jej i złożył delikatny pocałunek na...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee... Tak!
      Lubię się z wami bawić, bo z kim? Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu uda mi się opublikować rozdział, ale nic nie obiecuję!
      Dziękuję ślicznie za komentarz ;)

      Usuń
  6. Jestem zmęczona, chce mi się spać... Króciutko skomentuję.
    Ani trochę nie spodziewałam się, że to Natsu i Lucy będą się całować... Co prawda, pewnie i tak Natsu nie pocałuje jej w usta, ale zawsze można pomarzyć xD
    Pozdrawiam!

    ~Nexusy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy wszystko już o mnie chyba wiecie...
      Dziękuję za komentarz i miłego odpoczynku życzę!!!
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Rozdział niesamowity.
    Skoro Levy będąc dzieckiem zabiła Redfoxa to kto jest jej narzeczonym?
    I ta ostania scena... <3 <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :D
    I trochę spóźnione ale szczęśliwego nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie!!!
      No jak o tym powiem, to będzie to dość logiczne. Łatwo można zgadnąć ;)
      Postaram się na piątek przygotować rozdział, ale nic nie obiecuję!
      Dziękuję i nawzajem!

      Usuń
  8. Rozdział był super ale skończył się w takim momencie... no ale trudno wytrzymam do kolejnego ;) pozdrawiam, szczęśliwego nowego roku ( trochę spuźnione ) i ślę duuuuużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie spóźnione? Dopiero początek roku, dlatego serdecznie dziękuję i również życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku!
      Cieszę się, że rozdział się spodobał!
      Dziękuję ślicznie!

      Usuń
  9. Ten rozdział przebil wszystkie inne a koniec poprostu naj naj najlepszy .Chcę jak najszybciej następny bo musze wiedzieć gdzie ją pocałował.Kocham cię za to zakończenie ,moje marzenie się spelniło w końcu NaLu :* Serdecznie pozdrawiam i dużo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział pewnie będzie w tym tygodni, ale nie powiem kiedy dokładnie :)
      Cieszę się, że rozdział się spodobał, ale coś czuje, że po następnym zacznie mi wysyłać listy z groźbami...
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  10. Idzie ci coraz lepiej ;) jeszcze trochę i dojdziesz do wprawy kochana :D

    Nike i Cień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Wiem, że jeszcze wiele mi brakuje, ale mocno się staram, by pisać tylko coraz lepiej!

      Usuń
  11. O ludzie jest 11:48, 11 stycznia. O której ja to czytam? Kiedy?! Gomene Ola-chan. Tak... Po pierwsze, JAK TY MOGŁAŚ W TAKIM MOMENCIE SKOŃCZYĆ?!!! Po drugiej, biedna Levy. Mam pytanie, czy Lisanna jeszcze się pokaże czy nie??(oby nie). Życzę weny, chęci i zdrowia w tej pogodzie. ^^ ( Nie umiem pisać komentarz xd.

    ~Hãtosutã

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale po co przepraszać jak nic się nie stało :)
      No oczywiście, że mogłam, bom diabeł wcielony! Tak, Lisanna się jeszcze wiele, wiele razy pokaże, ale to dopiero w późniejszych sezonach :)
      Dziękuję ślicznie za komentarz i nie martw się! Ja sama nie umiem pisać komentarzy, więc cieszę się, że zostawiłaś jakikolwiek ślad po sobie!

      Usuń
  12. Wspaniały rozdział tylko nie wiem co było lepsze, pomysł Natsu, czy geniusz Lucy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kya, przerywać w takich momentach, Ty szarlatanie xD
    Tak bardzo teraz żałuję, że długo mnie nie było na Twoim blogu, bo widzę ile świetnego straciłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że to jak przerwę pewien rozdział sezonu 3 sprawi, iż z siekierami i i widłami mnie napadniecie, więc te rozdziały, to jeszcze nic. Pozdrawiam

      Usuń
  14. zabije cię, zabije cię po prostu, jak mogłaś!!!!!! Ja myślami że to będzie w usta a ty mi takie tu odstawiasz... no co to ma być? co to ma być ja się pytam, bo nie rozumiem. Ja już sobie układam ładny plan tego opowiadania a ty mi wszystko psujesz, kurde bele, idę komentować nexta xd. weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, kochanie, że jeszcze gorsze numery odstawię, więc się przyzwyczajaj!
      Pozdrawiam

      Usuń

Byłeś? przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że zostawiłeś komentarz :)