Chłodne,
ciężkie powietrze uderzyło w twarz Levy, budząc ją z porannego snu. Kilka
godzin spędzonych w samolocie, a potem w pociągu sprawiły, że każdy centymetr
jej ciała ścierpł.
Ziewnęła,
przecierając oczy. Czuła się zmęczona przez ciągłą podróż, a myśl o
zbliżających się rozmowach z członkami Fairy Tail już usypiała. Przez ostatnie
dni jedyne, na czym się skupiali, to jak zorganizować jedną akcję, nie
narażając przy tym życia ani zdrowia choćby jednej osoby z załogi. Za każdym
razem jednak zauważali braki w planie. Nikt nie znał w pełni terenów czy też
rzeczywistej sytuacji panującej w Pengrande. Wszystko zdawało się tak prosto
poukładane, uzyskiwane wcześniej informacje rzetelne i konkretne, a tak
naprawdę? Życie po raz kolejny wbiło im nóż w plecy.
Dotarli
do miasta rozpaczy, przez które niosły się donośne okrzyki nawoływań do
rewolucji. Zmobilizowane wojsko chroniło dostępu do pałacu, a obywatele
gromadzili się ogrodzie królewskim. Strzały padały. Martwe ciała kładły się
przy ścianach budynków, ścielając krwią i śmiercią chodniki.
Levy
zasłoniła usta, z trudem powstrzymując odruchy wymiotne. Nie spodziewała się
ujrzeć prawdziwego piekła.
—
Wszystko w porządku, Levy? — Droy położył dłoń na ramieniu dziewczyny.
Wzdrygnęła
się.
—
Nie. — Westchnęła. — Nic nie jest w porządku. Wpakowaliśmy się w niezłe gówno.
Gray
przykucnął nad ciałem trzynastoletniego chłopca. Levy nie potrafiła podejść do
choćby jednego z tych ciał. Nie umiała zamknął jego otwartych oczu i zmówić
cichą modlitwę za duszę tego dziecka; w przeciwieństwie do Fullbustera.
Wnętrzności
skręciły jej się na widok, na który nie była przygotowana. Wojna domowa
ogarnęła znacznie większy obszar niż przewidywały informacje otrzymane od
Zerefa. Wystarczyło kilka dni, aby zmienić to miejsce w prawdziwe piekło.
—
Schowajmy się gdzieś — oświadczyła członkom Fairy Tail, rozglądając się za
hotelem, o którym wspomniał we wcześniejszej rozmowie Natsu. To tam obiecali
się spotkać, ale teraz miała co do tego wątpliwości.
—
Może spróbuj zadzwonić do Natsu? — zaproponował Gray, wycierając zakrwawione
ręce chusteczką. — Ja bym nie pchał się w sam środek tego szaleństwa.
Reszta
jednoznacznie zgodziła się z nim. Levy również uważała to za dobry pomysł, lecz
niestety telefon nie łapał żadnego sygnału. Pozostało im tylko przedrzeć się
przez środek ulicy. Na samą myśl o tym, że będzie musiała to zrobić, całe jej
ciało zaczęło drżeć. Winna zachować zimną krew, ale w tej chwili myślała
jedynie o tym, by jakoś przeżyć.
—
Idzi… — Zamilkła.
Samochód
terenowy nadjechał z ogromną prędkością, w ostatniej chwili wykręcając kołami i
zatrzymując się przed nimi bokiem. Ze środka auta wyskoczył Natsu, trzymając w
dłoniach naładowany pistolet.
—
Cholera, przepraszam, ale lepiej nie jedźmy tam — wyjaśnił lakonicznie i
schował się za samochodem.
Drzwi
od strony kierowcy otworzyły się. Zza maski wyłoniła się Cana. Poprawiła długą
spódnicę sięgającą aż po same kostki. Nałożyła na siebie gruby płaszcz i
zawstydzona odwróciła wzrok od przyjaciół.
—
Co tu robisz? — zapytali równocześnie Levy i Natsu.
Popatrzyli
się na siebie. Natsu podszedł do Graya, niedowierzając temu, co widzi. Levy
uczyniła tak samo z Caną. Oboje zamarli w całkowitym szoku, nie rozumiejąc
powodu, dla którego niektóre osoby znalazły się w tym miejscu i o tej porze.
—
Przepraszam — szepnęła Cana. — To trudne, ale muszę pomóc Laxusowi. On… —
Przetarła oczy, w których zaczęły zbierać się łzy. — Mirajane zginęła, a on
nawet nie raczył pomyśleć, że ktoś inny, oprócz niego, też może cierpieć. —
Pociągnęła nosem. — Chcę mu to wygarnąć. Przyłożyć mu i dać do zrozumienia, że
zapomniał o bliskich. Mirajane była dla mnie jak siostra.
—
Ale skąd o wszystkim wiesz? — Zdziwiła się Levy.
—
Od ojca. Dowódca oddziału, w którym służy on i Gajeel, to jego dawny przyjaciel
— odpowiedziała. — Nie tylko ty czy Lucy cierpicie. Wszyscy jakoś tak… —
Prychnęła. — Jakoś tak zawiniliśmy i zostaliśmy skrzywdzeni jednocześnie. Wy
też macie coś sobie do powiedzenia — zwróciła się nagle do Graya i Natsu.
Odwrócili
się od siebie. Reszta z Fairy Tail zaśmiała się, nie wierząc w ich dziecinne
zachowanie. Jednak Gray’owi i Natsu nie chodziło o dziecinne obrażenie się.
Oboje bali się własnych spojrzeń, które przypominały im wydarzeniach sprzed
kilku miesięcy. Gray celował w Natsu z broni, aby go zabić. To wspomnienie
zabijało ich. Za każdym razem, gdy odwracali się, ono powracało, niszcząc ich
serca; zgniatając je bezlitośnie.
—
Przepraszam. — Gray zacisnął dłoń na twarzy. — Ja po prostu… przepraszam. — Nic
więcej nie wyszło z jego ust.
Przyklęknął
na środku drogi. Nogi zwiotczały mu. Czuł się bezsilny i słaby, choć wcześniej
uważał, że jest gotowy zmierzyć się ze wszystkimi lękami.
—
Jak… się czujesz? — Natsu podrapał się po włosach. — Słyszałem, że Juvia jest w
ciąży.
—
Tak.
—
Gratuluję.
—
A kiedy ty i Lucy planujecie założyć rodzinkę? — zapytał złośliwie.
Członkowie
Fairy Tail z trudem powstrzymywali się od śmiechu.
—
Trochę musieliśmy to przełożyć. Wiesz… — pokręcił głową — wojna i te sprawy.
Lucy lubi się we wszystko mieszać.
—
Nic się nie zmieniła, prawda?
—
No… — Odchrząknął, wspominając noc sprzed kilku dni i ich pierwszy raz. — Tego
bym nie powiedział, ale nie drążmy tematu. —Nie chciał informować pozostałych członków
o swojej przygodzie.
—
Uratujemy ją i wszyscy wrócimy do domu… Obiecuję.
Nastało
milczenie.
Levy
westchnęła ciężko, przerywając niepokojącą ciszę. Podeszła najpierw do Graya,
łapiąc go za ucho, a potem do Natsu. Postawiła przed sobą chłopaków i poklepała
ich po plecach.
—
Zaraz niedobrze mi się zrobi od tych waszych romansów, więc już pogódźcie się —
rozkazała. — Nie mamy czasu na takie ckliwe powitania.
Zawstydzili
się.
Zaraz
jednak Natsu pochwycił Graya, przytulając się do niego. Chłopak odwzajemnił
mocny uścisk.
—
Przepraszam — powiedział jeszcze raz Gray.
—
Już wystarczy — odparł Natsu.
Nagły
odgłos wystrzałów obudził ich z zamroczenia. Odsunęli się od siebie, po czym
spojrzeli w kierunku, z którego wydobywały się przerażające dźwięki. Kobiecy
krzyk przeszył na wskroś miasto, stawiając na nogi śpiących w mieszkaniach
ludzi. Z naprzeciwka zaczął nadjeżdżać opancerzony wóz, a zaraz za nim czołg. Chóralne
śpiewy hymnu z czasów panowania Pendragonów zabrzmiały wśród uliczek stolicy, a
niosące się za nimi nawoływania o przywróceniu prawowitej władczyni zdobyły
serca kolejnych obywateli. Rewolucja rozpoczęła się. A na jej czele stanęła
Mavis Vermillion.
Ból głowy, nieprzespana noc, zmęczenie, stres przez studia, więc proszę docenić to, że rozdział się dzisiaj pojawił. Bardzo daleko mu do ideału, szybko się wszystko dzieje, aż za szybko, ale już mówiłam: piszę, by jakoś to w miarę skończyć i nie pozostawić Was z niezakończoną historią!
powiem tak mimo iż jest troche rozgardiasz akcja jest super wartka to ten rozdział jak na moje wymagania jest ZAJEBISTY poprostu super i teraz wiadomo co robi Mavis, ale cóż czekam na następny. Nie spiesz się odpocznij tylko nie każ zbyt długo czekać :-)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki. Chociaż uważam, że mogłam troszkę lepiej opisać scenkę z pogodzeniem Natsu i Graya, ale ja awsdze mam odczucia, że mogłam coś lepiej napisać. Nie mniej, wielkie dzięki za kom. Jeszcze wiele się OCZYWIŚCIE wyjaśni, a w przyszłym rozdziale oj... bardzo ważna rzecz się będzie działa...
Usuń:)
OdpowiedzUsuńByłam 500km od domu na feriach i zero internetu, więc komentarz piszę dopiero dziś.
OdpowiedzUsuńMavis się tu nie spodziewałam, a co dopiero Cany. Jak dobrze zrozumiałam to przyjechała wraz z Natsu.
Coraz więcej pytań. Lucy gdzieś się zapodziała tak samo jak Laxus i Gajeel. Erza zniknęła, a Levy przejęła dowodzenie :)
Przynajmniej w końcu Gray i Natsu się pogodzili ;)
Akcja nabiera tempa. Czekam na ostateczne rozwiązanie, a ty wypocznij po sesji, prześpij się parę dni i nabierz sił :D
Pozdrawiam :3
Już niby nabrałam sił, ale weszłam w taką stagnację, że nic mi się nie chce robić. Szukam też jakichkolwiek praktyk, bo chcę zdobyć doświadczenie, ale mało kto marzy o tym, by przyjąć do siebei studentka :(
UsuńOj, cieżko jest.
Wielkie dzięki za komentarz!
Pozdrawiam
No kochana ja tu cierpliwie czekam i się doczekać nie mogę więc błagam o rozdzialik
OdpowiedzUsuńJa naprawdę wiem, ja naprawdę jestem tego świadoma, ale mam taką blokadę w pisaniu, że tragedia. A jeszcze ten poczętek semestru i plan mnie trochę wykończa. Więc proszę o cierpliwość. Staram się jak mogę, by był jak najszybciej!
Usuń